Media o meczu ze Sportingiem
We wtorkowy wieczór Legia Warszawa przegrała swój drugi mecz w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Podopieczni Jacka Magiery ulegli w Lizbonie Sportingowi, chociaż zaprezentowali się lepiej niż w starciu z Borussią Dortmund. Gra mistrzów Polski szczególnie obiecująco wyglądała w drugiej połowie. Zapraszamy do zapoznania się z relacjami mediów po tym starciu.
Sport.pl: Legia bez gola i punktu. Mistrz Polski przegrywa ze Sportingiem
Dwie porażki, osiem straconych goli, ostatnie miejsce w tabeli. Tak wygląda początek przygody Legii w LM. Nie zanosi się, by zaraz choć trochę się polepszył, bo 18 października warszawiacy zmierzą się na wyjeździe z Realem Madryt. Nadzieja na lepsze jutro jednak jest, bo Legia w Lizbonie pokazała, że się odradza, wstydu nie przyniosła. Nikt nie oczekuje, by za trzy tygodnie wygrała na Santiago Bernabéu, ale w lidze zwyciężać musi. Najlepiej już w sobotę, kiedy do Warszawy przyjedzie rewelacyjnie grająca Lechia Gdańsk.
SportoweFakty: Warszawa United, ale Portugalczycy lepsi
Tak, Legia w Lizbonie od początku meczu mogła się podobać. To, że Sporting ma lepszych piłkarzy, wiedzieliśmy od dawna. Słabi piłkarze nie napędzą stracha Realowi Madryt. Z takimi trzeba więc walczyć. Po meczu z Borussią właśnie o brak zaangażowania, gryzienia trawy były do Legii najwięcej zarzutów. W Lizbonie od początku była gra wślizgiem, gra na wyprzedzenie, podwajanie świetnych technicznie rywali. I ci zaczęli się gubić. W 7. minucie było groźnie po rzucie rożnym Guilherme, gospodarze kilka razy się pogubili w defensywie, legionistom udało się wejść w pole karne. Technicznie od Portugalczyków na pewno nie był gorszy Miroslav Radović, który uruchomił swoje "pokrętło".
Weszło: Raz się przegrywa, raz się przegrywa. Lekcja futbolu, odcinek drugi
Gdybyśmy mieli porównać mecze Legii Warszawa w Lidze Mistrzów do innego wydarzenia o charakterze sportowym, postawilibyśmy chyba na nocne walki Andrzeja Gołoty. Też trzeba było się na to naczekać, a po wszystkim nie za bardzo wiadomo, czy się złościć, płakać czy może śmiać. Pozostając przy tej analogii – dziś podopieczni Jacka Magiery nie dawali sobie obić mordy w zasadzie tylko w pierwszej rundzie. A już później szczytem marzeń były pojedyncze kuksańce i kilka momentów klinczu.
Przegląd Sportowy: Tym razem wstydu nie przynieśli
eśli ktoś wymagał od Legii cudu - to się rozczarował. Wstydu nie przyniosła, pokazała, że pod wodzą Magiery zaczyna się odradzać. Dobrą zmianę dał Vadis Odjidja-Ofoe, nieźle rozgrywał Thibault Moulin, a Tomasz Jodłowiec harował za dwóch. Wiadomo, że chciałoby się jeszcze więcej, ale z kryzysu, w który mistrzowie Polski wpadli pod wodzą Besnika Hasiego, nie da się tak łatwo wyjść. Potrzebują czasu. Na Estadio Jose Alvalade sami sobie pokazali, że można nie być statystami na boisku grając przeciwko świetnym drużynom, a wiarą w siebie i ambicja to podstawa w futbolu. Czas na kolejny krok.
Wniosek taki, ze da sie grać w tej LM
— B(L)1916 (@BL_1916) 27 września 2016
Dobra, napisałem, że katastrofy nie było, ale gdzieniegdzie widzę zalążki karnawału. Trzeba więc z drugiej mańki: Legia nawet nie pierdnęła.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 27 września 2016
Nie cieszmy się z porażek. Nie idźmy tą drogą. Rzeźniczak po meczu: - Byli za szybcy z piłka by ich sfaulować. True.
— Mateusz Borek (@BorekMati) 27 września 2016
Przegraliśmy ale (L)egia walcząca! Głowa do góry @LegiaWarszawa
— Łukasz Jurkowski (@Jurasmma) 27 września 2016