fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Cracovią

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po historycznym wyczynie ze środy, który kosztował legionistów mnóstwo sił, trudno było wymagać pięknego widowiska. Można było za to oczekiwać wygrania meczu, a to akurat wyszło „Wojskowym” bardzo dobrze. Zapraszamy na analizę trzeciego ligowego zwycięstwa z rzędu.

Bartosz Bereszyński + - Rewelacyjny mecz prawego obrońcy. „Bereś” wszedł w spotkanie niezwykle pewnie i z każdą upływającą minutą przekładało się to na jego dyspozycję. Bartek znakomicie radził sobie w każdej strefie boiska. Z zadań defensywnych wywiązywał się bez zarzutu – świetnie odbierał piłkę rywalom, mądrze potrafił się z nią zastawić i niemal przy każdej akcji był o krok przed zawodnikiem „Pasów”. Grę Bereszyńskiego do przodu można by zawrzeć w podręczniku pod tytułem: „Jak powinien atakować boczny obrońca”. Znakomite przerzuty, świetna szybkość i wygrane pojedynki jeden na jeden w wykonaniu naszego piłkarza, walnie przyczyniły się do sukcesu drużyny. W końcówce popełnił za to jeden jedyny błąd, kiedy po jego stracie z 87.minuty Steblecki huknął w słupek. Na szczęście skończyło się tylko na strachu, choć konsekwencje mogły być potężne.

Miroslav Radović + - Jeśli ktoś jeszcze nie wybaczył mu odejścia z Legii do Chin, to w końcu będzie musiał to zrobić, bo Radko w każdym meczu oddaje Legii kawał serca. Piłkarzom Cracovii Serb będzie się śnił po nocach. Pomocnik Legii był dosłownie wszędzie, biegał od szesnastki do szesnastki i pod każdą z nich miał coś mądrego do powiedzenia. Potrafił odebrać piłkę, a jak już miał ją przy nogach, to robił z nią co chciał. Kapitalnym podaniem do Bereszyńskiego umożliwił mu zanotowanie asysty, a w końcówce meczu piękną bramką przypieczętował zwycięstwo Legii. Podobno Tomek Brzyski wciąż dochodzi do siebie po tym, co przy drugim golu zrobił z nim Radović.

Jakub Czerwiński + - Obiecał, że w Legii się rozwinie i słowa już zdążył dotrzymać – Czerwiński zagrał naprawdę świetne spotkanie. Być może łysa głowa działała deprymująco na rywali, bo kiedy odbierał im piłkę wyglądali tak, jakby chcieli oddać mu jeszcze portfel. Największe brawa należą się Kubie za interwencję z 37. minuty, kiedy świetnym wybiciem z linii bramkowej uratował zespół przed utratą bramki. Pazur potrafił pokazać też w ataku – w 34. minucie świetnym dryblingiem sam wyprowadził akcję, a w 55. mógł nawet zdobyć gola, jednak nie trafił w zagraną do niego piłkę. Nie myli się jednak ten kto nic nie robi, a Czerwiński w niedzielę harował za dwóch.

Thibault Moulin + - Doczekaliśmy się. W końcu Francuz powrócił do formy z czasów swych pierwszych występów w Legii. Przeciwko Cracovii przez sporą część pierwszej połowy był raczej mało aktywny, ograniczając się do kontrolowania środka pola, ale kiedy już odpalił, to piłkarzom „Pasów” mogło zakręcić się w głowie. Thibo raz za razem przecinał ich akcję, a gdy tylko miał futbolówkę przy nodze, krakowiakom miało prawo robić się gorąco, bo Francuz jednym zagraniem potrafił rozruszać tryby warszawskiej maszyny. Najpoważniejszy błąd popełnił w końcówce meczu, gdy nierozważnie stracił piłkę, ale – na jego i nasze szczęście – obyło się to bez poważniejszych konsekwencji.

Jakub Rzeźniczak + - Kolejny piłkarz, któremu trener Magiera pozwolił odżyć. Przeciw Cracovii „Rzeźnik” pokazał, że dany mu kredyt zaufania jest pewniejszą inwestycją niż kredyt we frankach. Kuba od początku grał z dużym spokojem, a kiedy goście przycisnęli, raz po raz wybijał im z głowy pomysły atakowania warszawskiej bramki. Największe cojones pokazał w 83 minucie, gdzie dwukrotnie znakomitymi interwencjami zablokował dośrodkowania z lewego skrzydła. Za takim Rzeźniczakiem wszyscy tęskniliśmy.

Adam Hlousek + - Adaś znów latał po skrzydle jakby jego płuca składały się z żelaza, co przekładało się na jego dobrą postawę zarówno w ataku jak i w linii obrony. Mógł co prawda skomplikować życie wszystkich, gdy w 37. minucie zgubił krycie Piątka, a sytuację wybiciem z linii musiał ratować Jakub Czerwiński. Był to jednak jego pierwszy i ostatni błąd. Od tej pory Hlousek wziął się w garść i był skoncentrowany w 100%. Miał szansę na asystę, lecz w 15. minucie jego podania nie wykorzystał Guilherme. W defensywie także poczynał sobie bardzo pewnie, choć nie zrobił aż tak dobrego wrażenia jak Bartek Bereszyński.

Nemanja Nikolić + - Mogą denerwować jego niewykorzystane sytuacje (przeciw Cracovii zmarnował świetną szansę w 16. minucie) ale nie sposób zaprzeczyć, że Węgier ze swoich zadań wywiązał się bardzo dobrze. Po pierwsze zdobył bramkę, po drugie sam umożliwiał partnerom zdobycie ich. Mógł zanotować asystę, ale jego podania w 83. minucie nie wykorzystał Odjidja. Co prawda „Niko” byłby w stanie zagrać jeszcze lepiej (kłania się chociażby permanentne nietrzymanie linii spalonego), ale swoją robotę Nemanja znów wykonuje bardzo sumiennie. Napastnik ma strzelać, a Nikolić strzela.

Radosław Cierzniak + - Mieliśmy pełne prawo bać się o jego występ – był to bowiem dopiero legijny debiut Cierzniaka w Ekstraklasie. Obawy okazały się nieuzasadnione – co prawda golkiper nie miał zbyt wiele szans do wykazania się, ale należy pochwalić go za bardzo pewne wyjścia z bramki i dobrą grę nogami. Strzały rywali Radek także wyłapywał z dużym spokojem. Jedynym kamyczkiem do jego ogródka było niepewne wyjście z 58. minuty, które musiał naprawiać Czerwiński.

Vadis Odjidja-Ofoe – Nie był to najlepszy mecz w karierze Belga, ale trudno też raczej doszukiwać się w nim dramatu. Po genialnych spotkaniach w wykonaniu Vadisa w końcu musiało przyjść to słabsze – pomocnikowi zdarzały się straty piłki, niedokładne podania, czy zmarnowane sytuacje strzeleckie. Trzeba mu jednak oddać, że przez 90 minut walczył cały czas i miewał przebłyski naprawdę dobrych zagrań. To jednak zdecydowanie za mało by móc przyznać mu plusa.

Aleksandar Prijović – Szwajcar nie jest jeszcze w optymalnej formie, ale widać jak bardzo zależy mu na regularnym występowaniu w pierwszym składzie. Przeciwko Cracovii „Prijo” pokazał się z niezłej strony, bo już w 16. minucie powinien zaliczyć asystę po świetnym zagraniu piętą, jednak Nikolić zmarnował wykreowaną mu sytuację. Napastnik chętnie podłączał się do akcji, ale ani razu nie potrafił oddać strzału na bramkę. W drugiej połowie wyraźnie przygasł i w 52 minucie został zmieniony przez Jodłowca.

Guilherme – Brazylijczyk bardzo chciał dać z siebie wszystko, ale po prostu nie miał swojego dnia. Często starał się być pod grą, pokazywał się kolegom, jednak kiedy już otrzymywał od nich piłkę, po prostu zawodził. Głupie straty (których, trzeba przyznać, trochę niestety zaliczył) przeplatał świetnymi zagraniami, jak choćby znakomite podanie piętą w 62. minucie. Miał też szansę na zdobycie bramki po kapitalnym rajdzie z 54. minuty, jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Swoją dyspozycję na boisku zmieniał jak kobieta nastrój.

Zmiennicy:

Tomasz Jodłowiec – Miał aż 40 minut na zaprezentowanie się trenerowi i kibicom. Początkowo nic nie wskazywało na jakąkolwiek poprawę jego gry (coś w rodzaju strzału z 60. minuty można chyba skwitować milczeniem), ale z czasem „Jodła” zaczął poczynać sobie coraz pewniej. Mądrze zastawiał się z piłką, udało mu się zaliczyć parę odbiorów i przede wszystkim to on w końcówce wyłuskał piłkę, którą w ostatniej chwili posłał do Radovicia przy bramce. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale warto wierzyć, że Tomek powolutku będzie wracał na właściwe tory.

Michał Kucharczyk – Po wejściu na boisko zachowywał się nieźle. Dobrze wspomagał kolegów z tyłu, a dzięki swojej szybkości błyskawicznie potrafił wyjść z akcją. Mogłoby być bardzo dobrze, gdyby nie fatalne pudło w 87. minucie. Trudno jest uderzyć precyzyjnie głową, ale we wspomnianej sytuacji Michał powinien zachować się o wiele lepiej.

Michał Kopczyński – Grał zbyt krótko by móc go ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.