2016-12-18 Legia Warszawa - Górnik Łęczna, Nemanja Nikolić, gol, radość - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 20. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wszystko co dobre szybko się kończy. Może Ekstraklasa jakoś szczególnie dobra nie jest, może nawet nie jest dobra wcale, ale to nasze narodowe dziecko, a każdy rodzic swoją pociechę kocha, również jeśli jest nieco upośledzona. Zapraszamy zatem na podsumowanie ostatniej w tym roku kolejki zmagań tej nie do końca zdrowej ligi.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-0 Pogoń Szczecin
Czasem w życiu po prostu trzeba odbić się od dna i kiedy w ostatniej kolejce Termalica przegrała 0-3 z Górnikiem Łęczna, to „Słoniki” zgodnie stwierdziły, że skoro nie tylko nazwą osiągnęły poziom bruku, to wypadałoby trochę się odkuć. Oba zespoły ostatni raz wygrały miesiąc temu, więc kluczem do sukcesu było jak najszybsze obmyślenie planu zwycięstwa. Jako pierwsi zrobili to gospodarze, którzy postawili na prostą, lecz sprawdzoną metodę kopania w światło bramki i już po 3 minutach prowadzili 1-0. Fantazja poniosła ich do kolejnych prób i ostatecznie kukurydziany teatr zaprezentował widowni dwubramkowy spektakl. Mogło być jeszcze bardziej okazale, ale David Guba nie czuje się najlepiej pod bramką rywala.

VIDEO: Guba z hukiem otwiera 20. kolejkę

Ruch Chorzów 1-0 Wisła Kraków
Bardzo często ludzie za swoje niepowodzenia obwiniają wszystkich, tylko nie siebie. Nie inaczej postępują kibice Ruchu, którzy za tragiczną sytuację swojego klubu, winą obarczyli... dziennikarzy Weszło. Wywieszenie transparentu szkalującego portal Krzysztofa Stanowskiego pobudziło gospodarzy do walki i „Niebiescy” niespodziewanie raz po raz dobijali się pod bramkę Wisły, aż w końcu bezcenne 3 punkty wolejo-rykoszetem sprezentował chorzowianom Jarosław Niezgoda. Ruch już się cieszył, że nie jest ostatni i witał się z gąską, a tutaj niespodzianka, bo poniedziałek chorzowianie zaczęli od sympatycznej informacji prosto z Komisji Ligi, która ukarała ich odjęciem ośmiu punktów. Czyli klasyka – niżej schodzą tylko górnicy... a nie, już nawet Górnicy są w tej lidze wyżej.

VIDEO: Warszawska emigracja kolejny raz ratuje Chorzów

Korona Kielce 2-0 Lechia Gdańsk
Piłkarze Lechii bardzo chcieli uniknąć potknięcia na finiszu rundy jesiennej i zrealizowali swój cel – wcale się nie potknęli, ale wywalili na zbity pysk. Początek spotkania wydawał się być ok – kilka akcji gości, parę interwencji Małkowskiego i do przerwy mieliśmy bezpieczny remis. Natomiast po godzinie gry zaczęły się pierwsze schody, bo oto ten, który jeszcze w barwach Śląska Wrocław, spalił akcję dwóch na bramkarza, urwał się i mocnym strzałem dał Koronie prowadzenie. Zdziwiło to graczy z Gdańska do tego stopnia, że zachowali się jak prawdziwy lider Ekstraklasy i dali sobie wbić jeszcze jedną bramkę. Zrobili to jednak w bardzo oryginalny sposób. Nastąpiła nieoczekiwana zamiana ról na boisku – obrona udała się w miejsce pomocy, a bramkarz stanął na linii defensywy. Nowa formacja rodem z Pomorza na pewno zasługuje na uwagę – w końcu tracić gole każdy głupi potrafi, Lechia zaś pokazała jak robić to z rozmachem.

VIDEO: Formacja 0-1-10 godna Ekstraklasy

Jagiellonia Białystok 1-2 Wisła Płock
Wisła Płock przez większą część rundy beztrosko dostawała po tyłku, aż tu nagle piłkarze zobaczyli, że rok zaraz się kończy i wypadałoby nastukać trochę punktów. Było już nieźle, aż tu nagle przyszedł mecz w Białymstoku. Jak więc pokonać lidera – zaczęli zastanawiać się „Nafciarze”. Tak jak to już zwykle bywa w naszej lidze, w tym meczu zadecydowała nasza rodzima ułańska fantazja. W 49. minucie Piotr Wlazło złożył się do woleja, jednak zamiast w światło bramki, posłał piłkę prosto w ziemię. Złośliwy powiedziałby, że pomocnik Wisły jest po prostu drewniany – nic bardziej mylnego, futbolówka odbiła się od murawy i nabrawszy tajemniczej rotacji, wpadła prosto pod poprzeczkę bramki Mariana Kelemena. Wzbudziło to bunt zawodników z Dalekiego Wschodu i Fiodor Cernych postanowił wcielić w życie umiejętności, jakich nabył grając w fifę, bo Litwin strzałem w stylu Zlatana huknął na 1-1. Taki rezultat utrzymywał się do 90. minuty, kiedy trener Wisły Płock, Marcin Kaczmarek, zamienił się w Gepetto i podobnie jak bajkowy cieśla, ożywił drewno. Nieznana bowiem moc sprawiła, że lewonożny obrońca gości, Kamil Sylwestrzak w ostatniej minucie spotkania, nawinął obrońcę i przepięknym rogalem prawą nogą, dał płocczanom upragnione 3 punkty. Na trybunach wściekli kibice Jagiellonii kryli twarz w dłoniach i słynnych szalikach „Dziękuję Ci, tato, że nie jestem z Warszawy”. No nie wiem, czy jest za co dziękować. W końcu macie 33 trofea i jakieś 50 flag mniej.

VIDEO: Wlazło strzela gola za pomocą murawy

Cracovia Kraków 1-1 Lech Poznań
Podobno nie ma przyjaźni damsko-męskiej, a najlepszym tego dowodem jest spotkanie Cracovii z Lechem. Niby oba zespoły łączy uczucie czysto platoniczne, ale „Kolejorz” spojrzał na napiętą sytuację w tabeli i postanowił poprawić ją, wykorzystując do tego swoją koleżankę z Małopolski. Poznaniacy zabierali się za Cracovię jak pies do jeża – tutaj niby jakieś sam na sam Majeckiego, tutaj strzał Jevticia, ale generalnie mistrzami podrywu to oni nie byli. Takie podchody zmierziły w końcu krakowską drużynę, która postanowiła przejąć inicjatywę i okazała się cichą wodą, co brzegi rwie. Niby niegroźna sytuacja w środku pola, a tu nagle Budziński z 30 metrów ładuje bombę na 1-0. Taki obrót spraw nie spodobał się piłkarzom z Poznania, którzy nie chcieli być zdominowani i w 77. minucie nastąpiła zmiana sytuacji. Radosław Majewski dośrodkował z rzutu wolnego, przypadek chciał, że trafił on w nogi nadbiegającego Nielsena i ku swojemu zaskoczeniu, obrońca „Kolejorza” zupełnie nieświadomie zdobył gola. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, co raczej średnio zadowoliło obydwie strony – Lech nie nadrobił do czołówki tyle ile mógł, a Cracovia wciąż wisi tuż nad strefą spadkową. W piłce jak w życiu – miały być romantyczne uniesienia, euforia, a skończyło się na zwykłej friendzonie.

VIDEO: Majewski strzela gola nogą Nielsena

Śląsk Wrocław 0-2 Arka Gdynia
Każda liga ma swoją gwiazdę, zawodnika, który w pojedynkę potrafi odmienić losy meczu. Cesarz bramki, Mariusz Pawełek, nareszcie wrócił między słupki Śląska Wrocław. Powrót na boisko legendarnego piłkarza od razu wpłynął na losy spotkania. Mariusz głupi nie jest i z początku wyjątkowo się pilnował – tutaj złapał piłkę, tam dobrze wyszedł do dośrodkowania. Ciężko jednak oszukiwać przeznaczenie dłużej niż godzinę i wreszcie coś w naszym ulubieńcu pękło. W 57. minucie wybiegł do wrzutki i minął się z futbolówką, wykonując przy okazji efektownego pajacyka. Akrobacja ta nie wystarczyła, przez co Rafał Siemiaszko skierował piłkę do pustej bramki. 3 minuty później Super Mario znów dał o sobie znać, kiedy zagranie ze skrzydła wypiąstkował prosto pod nogi Michała Marcjanika, który z ochotą przelobował golkipera Śląska. Wrocławianie polecieli w dół tabeli, a Mariusz Rumak poleciał ze stołka trenerskiego. Muszę jednak stanąć w obronie wybitnego przedstawiciela rodziny nieparzystokopytnych. Z taką drużyną niewiele zrobiliby nawet Kazimierz Górski na spółkę z Panem Bogiem.

VIDEO: Mariusz Pawełek w wielkim stylu powraca na ekstraklasowe boiska

Legia Warszawa 5-0 Górnik Łęczna
Gazeta rozkłada się w ciągu roku, torebka foliowa w ciągu 400 lat, a obronie Górnika Łęczna zajmuje to 5 minut. Definitywnie skończyła się złota albańska era, kiedy z Lublina wracaliśmy bez punktów, a bramkę ładował nam zielony przedstawiciel rodziny dyniowatych, Vojo Ubiparip. Legioniści przejechali się po Górniku walcem, przez co Franciszek Smuda już drugi raz wyjechał z Łazienkowskiej kopnięty w cztery litery aż pięciokrotnie. Goście stworzyli sobie jedną ciekawą sytuację. Skoro nie da się zdobyć bramki tradycyjnymi metodami, to może warto pokusić się o mniej szablonowe rozwiązania? - pomyślał Bartosz Śpiączka. Jak postanowił tak zrobił, Panie i Panowie, przed Wami nowatorska technika uderzania głową w futbolówkę, znajdującą się w rękawicach bramkarza.

VIDEO: Śpiączka wybija piłkę Malarzowi 2 metry przed bramką, ale i tak pudłuje

Zagłębie Lubin 2-1 Piast Gliwice
Zimno, mgła, deszcz, poniedziałek i mecz Zagłębia z Piastem. No komu normalnemu chciałoby się to oglądać? Podobnego zdania były nawet niebiosa, bo przez całą pierwszą połowę nad stadionem w Lubinie unosiła się gęsta mgła. Skoro i tak nic nie widać, to można spróbować chociaż szczęścia – doszedł do wniosku Maciej Jankowski, po czym kopnął piłkę w nieznane. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy okazało się, że pomocnikowi Piasta udało się otworzyć wynik meczu. Z czasem jednak mgła się rozmyła, a wraz z nią przewaga gości. Okazało się, że kiedy wszystko widać jak na dłoni, nie jest już tak kolorowo, więc gospodarze zdobywając dwie bramki zapewnili sobie zwycięstwo u siebie, pierwszy raz od...31 lipca. No cóż, lepiej późno niż wcale. Dokładnie takie samo zdanie padło z ust kibiców po końcowym gwizdku. Koniec widowiska w Lubinie i koniec z Ekstraklasą na dwa miesiące. Będziecie tęsknić? Nie oszukujmy się – będziecie.

VIDEO: Mglisty gol Jankowskiego

Mem kolejki:
fot. Facebook

Wpis kolejki:
fot. Facebook

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, chciałbym życzyć Wam, byście odpoczęli nie tylko od naszej ukochanej ligi, ale też od codziennego zgiełku. Rozłóżcie się wygodnie w fotelach jak Ruch Chorzów na dnie tabeli, spędźcie ten czas w tak dobrej atmosferze, niczym ta po zwycięskich meczach w szatni Legii, a na Sylwestra bawcie się grubo na wzór Steevena Langila. Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku życzy Wam JelenLL.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.