Artur Jędrzejczyk i Patryk Lipski - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 22. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Psychoterapeuta Jed Diamond wypisał kiedyś 5 faz miłości: zakochanie, stawanie się parą, rozczarowanie, budowanie prawdziwej i trwałej miłości, wykorzystanie mocy obojga dla zmiany świata. Nasz związek z Ekstraklasą już dawno zatrzymał się na trzeciej i chyba wszyscy przestaliśmy się łudzić, że kiedykolwiek ruszy naprzód. Świata raczej nie zmienimy, ale możemy Was zaprosić na podsumowanie 22. kolejki zmagań ligi, w której sytuacja zmienia się z dnia na dzień.

Jagiellonia Białystok 5-0 Górnik Łęczna
Świadomi swej mało imponującej formy, zawodnicy Górnika wymówili się od meczu w ostatniej kolejce, motywując to niezdolną do gry murawą. Jak się okazało, murawa w Lublinie i tak była bardziej zdolna do gry niż piłkarze lokalnego zespołu, bo w Białymstoku stawili taki opór, że chłopcy Probierza większe trudności mieliby w pokonaniu Drużyny Ofiar Min Lądowych. Bramki od pierwszej do czwartej były zwykłym, niczym niewyróżniającym się świadectwem beznadziei, za to na szczególną uwagę zasługuje gol numer pięć. Aleksander Komor postanowił spróbować swoich sił w pojedynku dryblerskim z Fiodorem Cernychem, a że zrobił to tuż przed polem karnym, to Litwin nie miał problemów z pokonaniem Sergiusza Prusaka. Piłka odbita od golkipera wolnym lotem szybowała do bramki, ale Komor nie uznał za stosowne wybicia jej z linii, no bo co za różnica, czy przegra się 0-4 czy 0-5. Tak czy siak bilans Franka Smudy jest imponujący: dwa mecze, zero strzelonych goli, dziesięć straconych. Ktoś się jeszcze dziwi wynikowi na Euro 2012?

VIDEO: Wybitna gra obronna i zaangażowanie defensywne Komora

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1-1 Lechia Gdańsk
Lechia od jesieni zapowiada walkę o mistrzostwo Polski, jednak nieprzyzwyczajona do bojów o najwyższe cele najwyraźniej zapomniała, że do zrealizowania tego pragnienia, potrzebne jest wygrywanie meczów. „Słoniki” od początku usiadły bowiem na zespole lidera i w ogóle nie zamierzały z niego zejść. A to strzał w okienko, a to sam na sam i gdyby nie kapitalnie broniący Dusan Kuciak, goście mogliby zapomnieć o korzystnym rezultacie. W pewnych sytuacjach nawet słowacki golkiper nie mógł jednak pomóc, więc przyjezdni oparli się na pomocy sędziego Raczkowskiego. Niepodyktowany rzut karny i brak gwizdania spalonych podjudziły apetyty piłkarzy z Pomorza, wobec czego w 73. minucie nareszcie udało się im wyjść na prowadzenie. I wszystko zmierzało do szczęśliwego końca, aż w ostatniej akcji meczu Mario Maloca uznał, że znakomitym pomysłem jest zablokowanie piłki ręką we własnym polu karnym. Rzeczywiście, choć futbolówka nie dotarła do bramki Lechii Gdańsk, dotarła na jedenasty metr, skąd Wladislaw Gutkowskis wpakował ją do siatki, za co miało ochotę wyściskać go wielu stołecznych kibiców. Jak się okazało na próżno, ale do popisów naszych warszawskich wirtuozów za momencik dojdziemy.

VIDEO: Mario Maloca nie może okiełznać kończyn

Korona Kielce 4-2 Wisła Płock
Po niezbyt udanej końcówce rundy jesiennej piłkarze Korony zgodnie stwierdzili, że jakieś punkty to by się im przydały, więc Wisłę Płock szybko napoczęli dwoma bramkami. Wszystko szło dobrze, aż tu Michal Pesković wykopując futbolówkę z piątego metra trafił prosto pod nogi rywala, przez co sam na sam znalazł się z nim Giorgi Merebaszwili. Jak pamiętamy, napastnik Wisły posiada nieprzeciętną umiejętność przewracania się pod bramką rywala w idealnych sytuacjach do strzału, ale tym razem Gruzin wykorzystał tę zdolność do strzelenia gola. Biegnąc sam na sam potknął się, stracił równowagę i upadając przypadkowo trącił futbolówkę w taki sposób, że ta wturlała się do kieleckiej bramki. Na niewiele się to zdało, bo z tak grającą defensywą ciężko wygrać chociażby turniej zespołów LZS w kategorii u-12, niemniej wyczyn Gruzina jest kolejnym dowodem na to, że każdą słabość da się przekuć w sukces. Może kiedyś w coś nadającego się do oglądania przekujemy nawet Ekstraklasę?

VIDEO: Gruzińska finezja wykańczania akcji ofensywnych

Śląsk Wrocław 1-0 Wisła Kraków
Mecze Śląska Wrocław odznaczają się takim poziomem atrakcyjności, że ukołysałyby do snu nawet człowieka, który właśnie zażył tabletkę ecstasy. Całe szczęście, że na spotkania wrocławskiej drużyny uczęszcza tak mało osób, bo gdyby za bramkami siedzieli kibice, wówczas latające ponad nimi piłki, mogłyby im zrobić wielką krzywdę. Najbezpieczniej było oglądać pojedynek byłych przyjaciół siedząc w bramce, bo prawdopodobieństwo wpadnięcia tam futbolówki, zdecydowanie nie należało do największych. W końcu Joan Roman co prawda dał Śląskowi upragnionego gola, po akcji zaplanowanej jak ciąża szesnastolatki i gospodarze wymęczyli 3 punkty. Naturalnie goście również mogli zakończyć ten mecz z jakimkolwiek rezultatem bramkowym, jednak krakowscy futboliści muszą jeszcze popracować nad kontrolą własnych kończyn.

VIDEO: Fenomenalna kontrola piłki gladiatorów wrocławskiej areny

Piast Gliwice 0-3 Lech Poznań
Piłkarze Piasta mieli drobne problemy z rozłożeniem sobie siły na ten mecz, bo choć przez pierwsze 15 minut grali znakomicie, to po kwadransie zapas energii się skończył i poznaniacy nie mieli większych problemów, by w Gliwicach strzelić 3 gole. Zaczęło się od uderzenia z rzutu wolnego Radosława Majewskiego, który popularną ekstraklasową techniką, polegającą na kopnięciu piłki w obrońcę, zmylił bramkarza i goście mogli cieszyć się z prowadzenia. Za chwilę dołożył on jeszcze jedno trafienie, co zdenerwowało golkipera gliwiczan i uznał on, że skoro Piast meczu i tak nie wygra, to zawsze można przecież uszczęśliwić innych. Zamiast złapać strzał z dystansu, wspaniałomyślnie strącił piłkę pod nogi Dawida Kownackiego, który ustalił wynik spotkania. Cudowne dziecko poznańskiej piłki miało jeszcze szansę na gola numer dwa, ale uderzenie w słupek z pięciu metrów wydało się mu dużo bardziej kuszącą perspektywą.

VIDEO: Szmatuła obdarowuje Kownackiego bramką

Cracovia Kraków 1-1 Pogoń Szczecin
„Jest niedziela, siedemnasta, pogoda też nie dopisuje” - tłumaczył niegdyś słabą postawę swojego zespołu Piotr Ćwielong. Do podobnego wniosku doszli najwyraźniej piłkarze Pogoni Szczecin i postanowili spróbować, jak bardzo niskim nakładem sił da się ugrać punkty w Ekstraklasie. Zawodnicy chcieli kopnąć w bramkę raz a dobrze, no ale przecież trzeba wiedzieć jak to zrobić. Do wykonania tego zadania delegowano Adama Frączczaka. Frączczak to w ogóle taki człowiek orkiestra. Strzeli bramkę, asystuje, zagra w ataku, zagra pomocy, jak trzeba to w obronie, krawat zawiąże, usunie ciążę. Zawodnik zdobył więc gola dla Pogoni, wyrównując po bramce gospodarzy, którzy choć mieli kilka dobrych sytuacji na ponowne objęcie prowadzenia, to konsekwentnie gardzili każdą z szans. Warto docenić tutaj strzał Krzyśka Piątka – mieć wyłożoną piłkę w polu karnym i z taką finezją wykopać ją na aut bramkowy – szacuneczek.

VIDEO: Piątek po krakowsku wykańcza kontrę „Pasów”

Legia Warszawa 1-3 Ruch Chorzów
Są takie mecze, że człowiek myśli: „No nie ma siły, żeby to przepieprzyć”. A potem przychodzi do spotkania Legii z Ruchem i człowiek zastanawia się kim jest, skąd przychodzi i dokąd zmierza. Porażka z drużyną, która na koncie w banku ma mniej niż w tabeli, to bez wątpienia wiekopomne osiągnięcie. Gola Lipskiego jeszcze można przeżyć, bo chłopak bez wątpienia wprowadza do Chorzowa trochę polotu i finezji, ale to, że Maciej Urbańczyk strzelił swoją pierwszą bramkę w karierze akurat z 25 metrów, akurat w okno i akurat Legii Warszawa, jest już wydarzeniem najlepiej ilustrującym wesołość tych elitarnych rozgrywek. Wyraźnie podłamało to naszych obrońców, bo chłopcy przez resztę meczu kryli tak, że przez pole karne „Wojskowych” niezauważona dałaby radę przejechać kolumna radzieckich czołgów. Jarek Niezgoda władował nam więc na 0-3 i podopieczni zszokowanego obrotem spraw trenera Fornalika, w najlepsze kręcili nami jak karuzelą. Radović strzelił jeszcze na 1-3, ale było to takie pocieszenie, jak wygrana ze Stanami na Mundialu w Korei.

VIDEO: Nowatorskie krycie warszawskiej defensywy

Zagłębie Lubin 1-0 Arka Gdynia
Mecz Zagłębia z Arką na koniec kolejki chciało się oglądać tak jak napisy na koniec filmu. Piłkarze obydwu drużyn biegali po boisku bez większego planu na grę i życie, co zmierziło w końcu arbitra i postanowił on podyktować rzut karny, który zaskoczył chyba każdego z zawodników. Na bramkę zamienił go Starzyński i to by było na tyle, bo do najciekawszych wydarzeń pojedynku w Lubinie należała nowa fryzura Martina Nespora. Spotkanie zakończyła kontra ostatniej szansy Arki Gdynia, która wyszła dokładnie tak słabo jak mogła wyjść kontra ostatniej szansy Arki Gdynia i 22. kolejka nareszcie dobiegła końca.

VIDEO: Festiwal żalu i rozpaczy w Lubinie

Mem kolejki:

fot. Ekstra Trolls

Wpis kolejki:

fot. Twitter

Autor: Jeleń
Twitter: @JelenLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.