fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Ruchem

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

„Wojskowi” w bardzo nierozważny sposób stracili punkty, przegrywając z zamykającym tabelę Ruchem. Piłkarze Legii podeszli do meczu zbyt nonszalancko, za co ponieśli najwyższy wymiar kary. Zapraszamy na analizę gry poszczególnych zawodników.



Artur Jędrzejczyk - Nie można było odmówić mu woli walki (zresztą to akurat tyczy się całości zespołu, co na pewno cieszy), ale kompletnie nie szła z nią w parze jakość. W obronie nie miał zbyt dużo pracy, bo ataki Ruchu omijały jakoś prawą stronę. Jeśli chodzi o grę ofensywną, to „Jędza” zagrał bardzo przeciętnie. Z przodu co prawda było go pełno, jednak trudno było przełożyć to na zagrożenie pod bramką gości. Dośrodkowania były za mocne, podania niedokładne, a strzały niecelne. Chwała mu za (było nie było przypadkową) asystę i trzeba dodać, że powinien mieć na koncie jeszcze jedną, bo jego świetny przerzut z 40. minuty zmarnował Necid. Artur ponosi jednak odpowiedzialność za ostatnią bramkę Ruchu, kompletnie bowiem nie upilnował napastników rywala. Aha, wielki szacunek za postawę przy starciu z Pazio. Tak się właśnie powinien zachowywać legionista.

Sebastian Szymański – Nastolatek mimo wszystko pokazał się z dobrej strony. W pierwszej części gry zaliczył parę niezłych podań (już w 2. minucie zainicjował dobrą akcję ofensywną prawym skrzydłem) i nie bał się być pod grą. Popełnił też kilka błędów, jednak większość z nich od razu naprawił. Największym grzechem Szymańskiego była bardzo nieodpowiedzialna strata w środku pola.

Arkadiusz Malarz – Nie pomógł drużynie przy żadnej z bramek, ale pomóc też za bardzo nie miał jak. Uderzenia Lipskiego i Urbańczyka były perfekcyjne, a Niezgoda dopełnił formalności, będąc pozostawionym kompletnie bez krycia. Trudno winić więc Arka za stracone gole, ale też nie można być mu za nic wdzięcznym, bo to co miało wpaść do bramki Legii, po prostu do niej wpadało.

Vadis Odjidja-Ofoe - - Wyglądał jak za najgorszych czasów Hasiego. Wiecznie za wolny, wiecznie spóźniony i widzący zdecydowanie za mało. Nie można odmówić mu chęci i ambicji, bo Vadis rzeczywiście próbował zmienić losy meczu, ale w niedzielę większość zagrań zwyczajnie mu nie wychodziła. Przerzucał dośrodkowania, przegrywał dryblingi i podawał bardzo niedokładnie. Gra kleiła mu się tylko na początku pierwszej połowy, później z każdą minutą pomocnik gasł w oczach. W 65. minucie mógł jeszcze zaliczyć asystę, ale koszmarnie w polu karnym pomylił się Radović.

Miroslav Radović - - Szarpał, walczył, jednak można było odnieść wrażenie, że była to walka z wiatrakami. Zwodami, którymi kładł na ziemi Bale'a, niekiedy nie mógł poradzić sobie z zawodnikami Ruchu. Z wygranych pojedynków też zresztą niewiele wychodziło, bo Serb nie potrafił znaleźć wspólnego języka z kolegami. Podania często padały łupem przeciwnika, a dośrodkowania znacząco mijały kolegów. „Rado” sam miał też wyśmienitą okazję do strzelenia bramki, ale z kilku metrów uderzył ponad poprzeczką.

Maciej Dąbrowski - - Miał szczęście w nieszczęściu, że cała drużyna zagrała na bardzo słabym poziomie, bo po takim występie „Dąbek” łatwo mógłby stracić miejsce w składzie na rzecz Kuby Rzeźniczaka. Maciek zaczął nieźle – przynajmniej trzykrotnie świetnymi interwencjami zapobiegł atakom rywali, ale potem znacząco spuścił z tonu. Tracił piłkę, popełniał proste błędy i kompletnie, ale to kompletnie odpuścił krycie przy bramce Niezgody na 0-3.

Adam Hlousek - - To był chyba najgorszy występ Hlouska w barwach Legii. Lewy obrońca kompletnie nie mógł odnaleźć się ani w obronie, ani w ataku. Podawał koszmarnie niedokładnie, tracił piłkę zdecydowanie zbyt często (w 48. minucie udało mu się zgubić futbolówkę dwa razy) i choć cały czas starał się zmienić losy spotkania swoimi rajdami do przodu, to również tam grał bardzo słabo. Zdecydowana większość jego dośrodkowań lądowała na głowach obrońców, lub poza polem gry. No i naturalnie do spółki z Dąbrowskim, Pazdanem, Jędrzejczykiem i Kopczyńskim, także zawalił przy golu.

Michał Pazdan - - Skoro nawet on popełniał szkolne błędy, to w tym meczu po prostu musieliśmy przegrać. Michał zawalił przy dwóch bramkach – najpierw musiał ratować się faulem na Niezgodzie, po którym z rzutu wolnego trafił Patryk Lipski. Potem poszedł na raz w stronę Przybeckiego, przez co zawodnik Ruchu minął go bez problemu, wykładając futbolówkę do pustej bramki wypożyczonemu legioniście. Oby był to jego najgorszy mecz w sezonie.

Michał Kopczyński - - Nikt chyba nie spodziewał się, że Urbańczyk załaduje gola z 25 metrów, niemniej nie usprawiedliwia to faktu, że „Kopa” zupełnie odpuścił pressing w środku pola. Pomocnik Legii bardzo rzadko rozgrywał akcje, nie potrafił przepchnąć rywali, a także nie ustrzegł się strat (po jednej z nich Niezgoda pędził na bramkę Malarza, jednak w ostatniej chwili zatrzymał go Dąbrowski). Ciężko napisać coś więcej o niedzielnym występie legionisty, bo przez większość meczu Michał był bardzo mało widoczny.

Tomas Necid - - Czech zupełnie nie potrafił wykorzystać swoich atutów. Trudno było mu urwać się obrońcom, przez co niemal wcale nie dochodził do sytuacji strzeleckich. Zmarnował jedną doskonałą okazję po dośrodkowaniu Jędrzejczyka, choć można go usprawiedliwiać tym, że wychodzący z bramki Hrdlicka, perfekcyjnie skrócił kąt. Na więcej Necida nie było już stać i został zmieniony w przerwie.

Guilherme - - To mógł być najbardziej katastrofalny występ Brazylijczyka w Legii. Nie wychodziło mu absolutnie nic. „Gui” niejednokrotnie tracił piłkę w tak głupi sposób, że sam łapał się za głowę. Pomocnik często kopał piłkę w taki sposób, że nie wiadomo było czy strzela, czy też dośrodkowuje. O grze defensywnej nie było nawet mowy - w tym elemencie Guilherme ani razu nie pomógł drużynie.

Zmiennicy:

Waleri Kazaiszwili - Najlepsza z najgorszych zmian trenera Magiery. Vako oddał na bramkę Ruchu kilka uderzeń, ale albo poszybowały one ponad poprzeczką, albo były zablokowane. Oprócz sporadycznych przebłysków nie pokazywał się jednak do gry. Na tle fatalnie grającego Guilherme i tak prezentował się lepiej.

Kasper Hamalainen - - Zmienił na boisku Necida i był tak samo niewidoczny jak jego poprzednik. Trzeba mu oddać, że kilka razy pokazał się do gry, ale koledzy nie potrafili dostarczyć mu piłki.

Michał Kucharczyk - - W swoim stylu próbował poszarpać na lewym skrzydle, jednak na próbach się skończyło. Gołym okiem widać było na nim pomeczowe słowa trenera Magiery – zbyt wolne myślenie. „Kuchemu” zabrakło szybkości w grze, a jego momenty zawahania zdecydowanie nie pomagały zespołowi.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.