fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 27. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Ekstraklasa skończyła właśnie 90 lat. Choć nie należy do dobrotliwych babć, które pytają czy przypadkiem nie jesteśmy głodni, a raczej leje nas torebką po pysku bez pytania, to każda potwora znajdzie swojego amatora i ona znalazła właśnie nas. Zapraszamy zatem na podsumowanie 27. kolejki naszej zasłużonej w historii Polski, Europy i Świata ligi.

Śląsk Wrocław 3-0 Korona Kielce
Korona mogła prowadzić już w 5. minucie, kiedy Iljan Micański minął Mariusza Pawełka, ale dla Bułgara pusta bramka nie okazała się wystarczającą zachętą żeby umieścić piłkę w siatce i turlającą się do niej futbolówkę zdążył jeszcze wybić Celeban. Podziałało to motywująco na zespół Śląska, którzy zaatakowali tak trudnym zagraniem, że nie zdołało go przeciąć ani trzech obrońców gości, ani także dwóch napastników gospodarzy. Miejscowi stwierdzili, że skoro zagrywane przez nich piłki zaskakują nie tylko rywali ale także ich samych, to wrocławski futbol osiągnął najwyższy poziom piłkarskiego kunsztu i wyszli na prowadzenie jeszcze przed przerwą. W drugiej połowie atakowali jak głupi, jednak akcje wykańczali jak jeszcze głupsi i tylko dzięki uprzejmości Radka Dejmka, który golem samobójczym postanowił wesprzeć chłopców trenera Urbana, Śląskowi udało się podwyższyć prowadzenie. Wisienkę – czy jak kto woli truskawkę – na torcie postawił Kamil Biliński, który na gola zamienił jedenastkę podyktowaną za popis umiejętności siatkarskich Rafała Grzelaka i piłkarze Śląska mogli cieszyć się z trzeciego(!) zwycięstwa na własnym stadionie w sezonie 2016/2017. Jeśli w rodzinnym domu są równie skuteczni, to ich żony raczej nie należą do najszczęśliwszych kobiet pod słońcem.

VIDEO: Pięciu próbowało, żaden nie przeciął piłki

Wisła Kraków 0-0 Lech Poznań
W Poznaniu wszyscy już zakładali sobie korony na głowę, a tu nagle się okazało, że póki co jedyna korona jaką mogą zobaczyć, to ta grająca ze Śląskiem w piątek o 18:00. Najpierw remis z Górnikiem Łęczna (z czego cisnąłbym łacha niemiłosiernie gdyby nie fakt, że pod wodzą geniusza z Albanii Legii udało się z nim przegrać) a teraz przyszedł czas na mecz z Wisłą, gdzie krakowskie noże szybciutko pokroiły punkty na pół. Mecz był nudny jak gotowanie ziemniaków a jedyną godną uwagi sytuację miał na 5 minut przed końcem Nicki Bille Nielsen. Duńczyk został ulubieńcem warszawskich kibiców po tym jak oświadczył, że jego pierwszą myślą z rana jest, jak bardzo nienawidzi Legii. A że chłopaczyna nie jest najbardziej lotną intelektualnie osobą, to nie mógł przecież równocześnie myśleć o wykorzystywaniu okazji strzeleckich. Jevtić dograł mu naprawdę smaczny kąsek, a Nielsen zjadł go, przemielił i zaprezentował dokładnie to, co zwykle wychodzi z przetrawionego pokarmu.

VIDEO: Nicki Bille słabo myśli i jeszcze gorzej robi

Arka Gdynia 2-4 Górnik Łęczna
W Prima Aprillis dzieją się różne rzeczy, ale łatwiej byłoby chyba uwierzyć w ciążę Anny Grodzkiej niż w to, że Górnik Łęczna strzeli cztery bramki na wyjeździe. Gol na 0-1 padł w 17. minucie, kiedy Dawid Sołdecki i Konrad Jałocha nie mogli między sobą ustalić kto ma przejąć piłkę, więc Javi Hernandez stwierdził, że on to chętnie zrobi, a że dyskusja toczyła się pięć metrów od bramki, to Hiszpan nie miał większych problemów z umieszczeniem piłki w bramce. Potem przepięknym uderzeniem popisał się Grzegorz Bonin i wszyscy – łącznie z nim samym – przecierali oczy ze zdumienia na widok tego co działo się na stadionie w Gdyni. Szok powiększył się jeszcze bardziej po golu Śpiączki na 0-3 i choć Arka próbowała jeszcze odwrócić losy meczu, Konrad Jałocha stwierdził, że w sumie to już trudno i spokojnie popatrzył jak Szymon Drewniak strzela bramkę z rzutu wolnego. Wyjazd, Górnik Łęczna, cztery bramki i mimo że był 1 kwietnia, wszystko miało miejsce naprawdę. Takie cuda, że może i Franciszek Smuda nauczy się mówić po polsku.

VIDEO: Jałocha dogaduje się z Sołdeckim jak niemowa z niewidomym

Wisła Płock 4-1 Cracovia Kraków
Podobno trzeba cieszyć się z małych rzeczy, więc kibice Cracovii mogą szukać pozytywów w tym, że ich drużyna wytrzymała bez straty bramki całe 4 minuty. Może byłoby i dłużej, ale Piotr Polczak wybijając trafił w twarz Mateusza Piątkowskiego, który pewnie by się za to obraził gdyby nie fakt, że wyszła mu z tego całkiem zgrabna asysta. Taki obrót spraw zbulwersował Sebastiana Stebleckiego i za sprawą napastnika "Pasów" mieliśmy w Płocku powiew świeżości nie tylko ze względu na piękną pogodę, bo ten załadował bramkę rogalem z dobrych 25 metrów. Taka postawa kolegi zmobilizowała piłkarzy z Krakowa, którzy naładowali się sportową złością i postanowili jak najszybciej ją uzewnętrznić. Akurat napatoczył się Dominik Kun, wobec czego czym prędzej pokopali go w polu karnym i jedenastkę na gola zamienił Wlazło. Deleu zrobiło się głupio, że tak nieelegancko potraktował Kuna, więc kiedy pomocnik Wisły jeszcze raz zawitał w szesnastkę Cracovii, postanowił nie dotykać go za wszelką cenę, dzięki czemu ten wypracował asystę Piątkowskiemu. "Piątek" dołożył jeszcze na 4-1 i sytuacja "Pasów" w tabeli zrobiła się równie dobra jak krakowskie powietrze.

VIDEO: Piątkowski asystuje Krivcowi ciosem w twarz

Legia Warszawa 2-0 Pogoń Szczecin
Michał Kucharczyk po dwóch golach w Gdańsku wyszedł na spotkanie z Pogonią napakowany jak 162 przed meczem, chcąc znów poczuć smak strzelonej bramki. "Kuchy" dwukrotnie przyrządzał sobie takie smakowite danie, ale za każdym razem konsekwentnie je przypalał i mimo ogromnego apetytu, warszawscy kibice nadal pozostawali głodni. Po przerwie szef kuchni w końcu zaserwował nam pierwsze danie, a na drugie mogliśmy zajadać się przepysznymi smakołykami prosto z Belgii. Pogoń Szczecin takimi specjałami pochwalić się nie dała rady i jedyne na co mogli liczyć jej zawodnicy, to konserwa z paprykarzem. W 62. minucie Mateusz Matras miał szansę by skromnie poczęstować przyjezdnych, ale za sprawą jego zmarnowanego sam na sam kanapka upadła masłem do ziemi, a Pogoń poleciała w dół tabeli.

VIDEO: Rzeźniczak częstuje Matrasa stuprocentową szansą, ale ten najwyraźniej nie jest głodny

Jagiellonia Białystok 1-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Cieszy fakt, że obcokrajowcy tak szybko aklimatyzują się w naszej lidze. Cillian Sheridan już na początku meczu postanowił sprawdzić, czy da się przestrzelić głową z 5 metrów i Irlandczyk odniósł niemały sukces. Pozazdrościł mu Vladislavs Gutkovskis, który zdecydował się podnieść poprzeczkę rywalizacji i spudłował z 4-go metra z tym, że dokonał tej sztuki strzałem po ziemi. Do rywalizacji dołączył Konstantin Vassiljew, bo ten obsłużony świetnym podaniem, zdecydował się skończyć akcję strzałem prosto w ręce bramkarza. Tak sobie chłopcy prowadzili internacjonalną dysputę piłkarską, ale cudze chwalimy, a swego nie znamy. W końcówce Sebastian Ziajka przyjmował piłkę w polu karnym piszczelem, przez co przejął ją Piotr Tomasik, więc Ziajce nie pozostało nic innego jak soczysta kosa prosto w nogi. Sheridan uderzył więc z jedenastu metrów w środek bramki efektownym plaskiem i piłka płacząc wpadła do siatki. Może jeszcze za wcześnie by oceniać ale czuję, że Ekstraklasa będzie miała z Irlandczyka wiele radości.

VIDEO: Sheridan aklimatyzuje się w Ekstraklasie

Lechia Gdańsk 1-0 Zagłębie Lubin
Po ostatnim rekordzie frekwencji w Gdańsku nie było śladu - niestety z Legią można tam zagrać raz, dwa razy na sezon, a jak przyjeżdża takie Zagłębie Lubin, to z 40 tysięcy w magiczny sposób nagle robi się szesnaście. Dusan Kuciak wspominał ostatnio, że Lechia nie walczy o mistrza tylko chce się bawić piłką, więc już na początku meczu pobawił się nią Paixao, któremu udała się trudna sztuka spudłowania z dwóch metrów przed pustą bramką. Po chwili Marco doszedł do wniosku, że lepsza zabawa może być ze strzelania do siatki i w 27. minucie dał swojemu zespołowi prowadzenie. Gol nieszczególnie pobudził zmysły Portugalczyka, który wciąż nie mógł określić czy lepsze jest trafianie czy jego brak i jeszcze raz zdecydował się kopnąć obok bramki w sytuacji sam na sam. Zirytowało to Ariela Borysiuka, który powiedział mu, że jak nie umie to niech nie kopie wcale i sam zaczął ładować z dystansu. A to Polacek, a to poprzeczka i kolejne bomby "Wizira" nękały zespół Zagłębia. Koniec końców okazały się niewypałami i gospodarzom udało się wyprzedzić gości w tabeli. Gdańszczanie tak dobrze gonią, że może zamiast pobawić się w piłkę, spróbują z berkiem?

VIDEO: Przednia zabawa Marco Paixao

Ruch Chorzów 0-0 Piast Gliwice
Poniedziałek, 18:00, mecz w Chorzowie Ruchu z Piastem – przecież to musiało się tak skończyć. Przez całe spotkanie nikt nie trafił nawet w bramkę (no chyba że za strzał uznamy piłkę turlającą się w ręce Hrdlicki z prędkością raczkującego dziecka). Nie żeby sytuacji ku temu nie było, bo najpierw Jarek Niezgoda w sytuacji sam na sam z niemal pustą bramką postanowił kopnąć w kierunku autu, a potem Stojan Vranjes mając podobną okazję zdecydował się posłać piłkę obok słupka. Jeśli ta kolejka byłaby imprezą, to jej ostatni mecz można by określić jako wymiotowanie na przystanku w oczekiwaniu na nocny autobus.

VIDEO: Nawet Niezgodę dopadła ekstraklasowa aklimatyzacja

Mem kolejki:

fot.

Wpis kolejki:

fot. Facebook

Autor: Jeleń
Twitter: @JelenLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.