Michał Kucharczyk strzela bramkę na 2-0 w meczu z Lechem! - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 34. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Nadszedł maj, świeci słońce, ludzie masowo szturmują góry, Mazury i morze, jednak grupa koneserów spija właśnie creme de la creme najwspanialszych rozrywek pod słońcem, niemal codziennie pasjonując się wydarzeniami z boisk Ekstraklasy. Zapraszamy zatem na słoneczną podróż po 34. kolejce rozgrywek rodem z piłkarskiego raju.

Arka Gdynia 0-1 Wisła Płock
Arka bez rozegrania nawet minuty w pucharach znalazła się w III rundzie eliminacji Ligi Europy, więc jej piłkarze doszli do wniosku, że być może receptą na korzystne wyniki jest po prostu zaprzestanie gry w piłkę nożną. Strategia ta nadaje się na wojaże po Starym Kontynencie, jednak w lidze nie przyniosła ona zamierzonego skutku, bo po przestaniu w miejscu 15 minut gospodarze przegrywali z Wisłą Płock 0-1. Taki stan rzeczy nie zniechęcił ich jednak do porzucenia kontrowersyjnej taktyki i „Śledzie” nadal nie zamierzały zacząć choćby truchtać. Wisła Płock tym samym zwietrzyła szanse, raz po raz atakując bramkę swoich rywali, jednak trafienie w prostokąt o wymiarach 7,32 na 2,44 zdecydowanie przerastało umiejętności strzeleckie jej piłkarzy. Arkadiusz Reca na przykład popędził na bramkę razem z Piotrem Wlazło i stojąc oko w oko z golkiperem, mając z boku wbiegającego do pustej bramki kolegę, zdecydował się na strzał obok słupka. Ani akcje dwóch na bramkarza, ani sam na sam z kilku metrów nie zdołały skusić „Nafciarzy” do strzelenia jeszcze jednej bramki. Taktyka zawodników Arki sprawdza się więc prawie dobrze: stojąc trafili już do przedsionka Ligi Europy, a teraz są bardzo blisko pojawienia się w przedsionku Ekstraklasy.

VIDEO: Reca zostaje królem rozegrania

Górnik Łęczna 3-0 Cracovia Kraków
Pierwsza połowa meczu Górnika z Cracovią była typowymi piłkarskimi szachami, w których połowa figur gdzieś się pogubiła, a drugą połowę zdążył wcześniej pogryźć pies. Drobne przeciwności losu nie straszne są jednak fanatykom rodzimego futbolu i niewielkie niedogodności estetyczne pierwszej części gry z nawiązką wynagrodziła druga. Najpierw mieliśmy bramkę Leandro na 1-0, później Atoche przewrócił Stebleckiego w polu karnym, ale arbiter obawiając się posądzenia o rasizm, nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki po faulu czarnoskórego zawodnika. Za chwilę w drugim polu karnym futbolówkę ręką z linii wybijał Diego, jednak i tutaj rozjemca spotkania postanowił przymknąć oko, tym razem nie chcąc zostać ksenofobem. Na szczęście gola na 2-0 strzelił Adam Dźwigała, więc tutaj nie było kontrowersji natury politycznej, a gol wieńczący to spotkanie był symbolem przyjaźni polsko-hiszpańskiej i prawdziwą esencją naszych narodowych rozgrywek. Hernandez popędził sam na sam, chciał uderzyć futbolówkę dokręcając ją lewą stopą, ale jakoś tak wyszło, że Hiszpan jedynie trącił ją piszczelem i strzał zamienił się w asystę przy bramce Bartosza Śpiączki. Fantastyczne zagranie pomocnika doskonale świadczy o tym, że zdołał już poznać polską kulturę futbolu.

VIDEO: Piszczel Hernandeza asystuje Śpiączce

Zagłębie Lubin 2-0 Śląsk Wrocław
Na mecze derbowe nigdy nikogo nie trzeba motywować, no chyba, że piłkarzy Śląska Wrocław, którym wyraźnie zbrzydły ekstraklasowe pojedynki i w sumie chętnie posmakowaliby smaku pierwszoligowej rywalizacji. W takim wypadku Zagłębie Lubin zwietrzyło szansę zapewnienia sobie utrzymania i bez większego oporu ze strony przyjezdnych załadowało im dwie bramki. Być może jednak WKS nadal zamierza pozostać w lidze, ale wzorem trenera Czerczesowa, który rok temu mogąc wygrać Ekstraklasę w Gdańsku wystawił rezerwowy skład, zapewniając kibicom emocje w meczu u siebie. Wrocławianie w piątek zagrają bowiem z Arką Gdynia, która ma w tabeli identyczny dorobek bramkowy. Albo więc trener Urban zaczerpnie od Rosjanina umiejętność wygrywania meczów o wszystko, albo też jedyne co mu po tym meczu pozostanie to zaczerpnięcie z gwinta rosyjskiej wody ognistej.

VIDEO: Defensywa Śląska w wybornej dyspozycji

Ruch Chorzów 0-3 Piast Gliwice
Kibice Ruchu od czasu układu z Wisłą nauczyli się od krakowiaków cennej umiejętności wydawania oświadczeń i po rozwiązaniu kontraktu przez Patryka Lipskiego zdecydowali się takowym obsmarować swojego byłego idola twierdząc, że nie ma honoru, że ich zdradził i odchodzi w momencie, kiedy wszyscy piłkarze zabijają się na boisku o utrzymanie zespołu z Chorzowa. Być może rzeczywiście zawodnicy „Niebieskich” walczą do ostatniej kropli krwi, bo zamiast ostatniego 0-6 tym razem o połowę poprawili swój wynik, przegrywając jedynie 0-3. Gospodarze z każdą upływającą chwilą starali się nie stracić gola i udawało im się to do 72. minuty, kiedy Paweł Oleksy widząc nadbiegającego zza pleców rywala spanikował i udem zdobył efektowną bramkę samobójczą. Gospodarze na pewno chcieli rzucić się do odrabiania strat, ale po chwili Badia strzelił na 0-2, a 0-3 zrobiło się po strzale głową Heberta lecącym prosto w ręce Hrdlicki, które były dziurawe jak stan konta Ruchu Chorzów, przez co wynik spotkania został ustalony. Zdrajca Lipski odszedł, pozostali – jak widać doskonale widać poniżej – walczą ile sił.

VIDEO: Hrdlicka walczy do ostatniej kropli krwi

Lechia Gdańsk 4-0 Jagiellonia Białystok
Piłkarze Jagiellonii zostali już ukoronowani przez swojego trenera tytułem mistrzów Polski, a takie słowa od guru z Białegostoku są dużo cenniejsze niż jakieś tam przereklamowane medale. Białostocczanie więc nie specjalnie przejmowali się pojedynkiem w stolicy Pomorza i zanim ktokolwiek zdążył zobaczyć co się dzieje, przegrywali już 0-2 po dwóch trafieniach Paixao z jedenastu metrów. Taki stan rzeczy nie zrobił jednak wrażenia na piłkarzach z Podlasia, bo tuż po przerwie Portugalczykowi udało się skompletować hat-tricka, a na odchodne Lukas Haraslin wjechał w defensywę Jagiellonii w tak łatwy sposób, że mogło się wydawać, iż futboliści „Dumy Podlasia” musieli już wcześniej solidnie zakrapiać swój probierzowy tytuł mistrzowski. Jedyną osobą niezadowoloną z takiego stanu rzeczy był naturalnie podlaski Guardiola, który po meczu czerwony jak buraczek biegał po boisku chcąc po swojemu wymierzyć sprawiedliwość absolutnie każdemu kto był odpowiedzialny za tak kompromitujący wynik. Zapomniał tylko, że sam sobie przecież gęby nie obije.

VIDEO: Defensywa Jagiellonii i jej mistrzowski poziom

Korona Kielce 3-2 Wisła Kraków
Do 54. minuty mecz Korony z Wisłą był po prostu zwykłym spotkaniem o pietruszkę. Gol przyjezdnych, bramka gospodarzy, jeszcze jedno trafienie gości i wszyscy mogli cieszyć się wakacyjną atmosferą. W pewnym momencie jednak sędziujący ten mecz Łukasz Bednarek doszedł do wniosku, że absolutnie nikt się nim nie interesuje i arbiter w przypływie samotności postanowił wydać niemy krzyk w celu zwrócenia na siebie uwagi, uznając wyrównującą bramkę Możdżenia mimo faulu na interweniującym Załusce. Przygnębiający stan duchowy arbitra źle wpłynął również na Macieja Górskiego i napastnik Korony wyszedł z inicjatywą, że może wspólnie z arbitrem spróbowaliby wyrwać się z kleszczy dokuczliwego braku zainteresowania. Piłkarz przewrócił się więc w polu karnym, arbiter wskazał na 11 metr i po chwili zrobiło się 3-2 dla gospodarzy. To jednak nie wystarczyło obydwu dżentelmenom i na pół godziny przed końcem Górski poczuł się tak odtrącony, że tłumiąc łkanie runął na murawę, co Łukasz Bednarek zinterpretował to jako faul Ivana Gonzaleza i wyrzucił niewdzięcznego Hiszpana z boiska. Taki stan rzeczy sprawił, że postacią arbitra zainteresowali się nie tylko zgromadzeni na stadionie kibice, ale także odpowiednie organy PZPN. Szczęście w nieszczęściu, że w taki sposób nie sędziował on w meczu Legii, bo wówczas wskaźnik samobójstw w naszym kraju mógłby niebezpiecznie wzrosnąć.

VIDEO: Górski pada porażony brakiem zainteresowania

Legia Warszawa 2-0 Lech Poznań
Lechici obiecywali przed meczem, że wyciągnęli wnioski z poprzednich spotkań i z pewnością nie będą już tracić goli w doliczonym czasie gry. Jak powiedzieli tak zrobili, więc pierwszą bramkę dla odmiany dali sobie strzelić już w 7. minucie. Poznaniacy wiedzieli jak groźna z kontry może być Legia, wobec czego doszli do wniosku, że przecież „Wojskowi” nie skontrują ich jeśli ci nie będą atakować. Doskonała taktyka „Kolejorza” sprawdzała się do momentu, w którym legioniści atakiem pozycyjnym zaczęli ich tłamsić jak tłuczkiem do ziemniaków, momentami robiąc puree z obrony wielkopolskich asów. W końcu nadeszła 83. minuta, kiedy Tomasz Jodłowiec kapitalnie wypuścił Michała Kucharczyka, pilnujący go Kostewycz zamiast pobiec za rywalem po prostu stanął i podniósł rękę, zostając doskonałym zawiadowcą mistrzowskiego pociągu, który właśnie zaczął Lechowi odjeżdżać. Maciej Makuszewski powiedział, że dzień po sezonie chce obudzić się z Pucharem, Mistrzostwem i kacem. Jakby co to amarena w biedronce kosztuje 3,99.

VIDEO: Zawiadowca Kostewycz odprawia pociąg na 2-0

Pogoń Szczecin 1-1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Po tak ważnych meczach w Gdańsku i Warszawie, zakończenie tej kolejki meczem Pogoni z Termaliką nosiło trochę znamiona prowokacji, tym bardziej, że ani jedni, ani drudzy w rundzie finałowej nie zdobyli nawet gola. Piłkarze obydwu zespołów mieli wyraźne problemy z trafianiem w bramkę (nawet – a właściwie zwłaszcza – wtedy gdy była ona pusta) i do 76. minuty mieliśmy wynik remisowy, aż wreszcie Kort zlitował się nad oczami swoich kibiców i zrobił pierwszą rzecz jaką dało się w tym meczu oglądać, zdobywając gola na 1-0. Tuż przed końcem Gutkovskis przypomniał sobie, że nie strzelił bramki od lutego, więc w sumie fajnie byłoby zrobić coś pożytecznego i strzałem z woleja ustalił wynik meczu. Zmęczeni Ekstraklasą? Spokojnie, jeszcze kilka godzin.

VIDEO: Esencja spotkania Pogoni z Termaliką

Mem kolejki:

fot. Twitter

Wpis kolejki:

fot. Instagram


Autor: Jeleń
Twitter @JelenLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.