fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Media o meczu z Korona

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W niedzielę Legia Warszawa zrobiła duży krok w kierunku obrony mistrzostwa Polski. Podopieczni Jacka Magiery ograli na wyjeździe Koronę Kielce po trafieniu Dominika Nagya. Relacje pomeczowe najpopularniejszych mediów piszą o tym, że "Wojskowi" wytrzymali ciśnienie w najważniejszym momencie i za tydzień to oni będą rozdawać karty.

Weszło: Legia wytrzymuje ciśnienie – przed ostatnią kolejką to ona rozda karty

Czego zabrakło do tego, by przed ostatnią kolejką cztery kluby z czołówki miały równą liczbę punktów? Chyba przede wszystkim skuteczności i zimnej krwi. Kilka razy znakomicie między słupkami wykazywał się Arkadiusz Malarz, ale i trzeba zarzucić ekipie Bartoszka, że była dziś wyjątkowo opieszała w szesnastce, bo zamiast w bramkę, kopała w… bandy reklamowe. To w pewnej chwili raziło już po oczach bardzo mocno, bo można znieść niepowodzenie i brak koncentracji raz czy drugi, ale przy trzeciej czy czwartej okazji robi się to zwyczajnie niesmaczne. Ale też warszawianie mogli i powinni zamknąć ten mecz o wiele wcześniej

Sportowe Fakty: Krok na wagę mistrzostwa?

Od samego początku nikt nie odstawiał nóg. Pressing gonił pressing, a temperaturę na murawie podgrzewało nie tylko świecące słońce. Pierwsi blisko zdobycia gola byli kielczanie. W 12. minucie doskonałą okazję do pokonania Arkadiusza Malarza miał Miguel Palanca - uderzenie Hiszpana zablokował Michał Pazdan. Kilkanaście sekund później futbolówka co prawda zatrzepotała w siatce legionistów, ale prowadzący zawody Jarosław Przybył nie uznał tego trafienia.

Przegląd Sportowy: Korona pokonana. Legia pokonała wykonała zadanie i czeka na ostatnią kolejkę

Kieleccy piłkarze wyszli na rozgrzewkę w czerwonych koszulkach z okolicznościowym napisem „dziękujemy za wszystko trenerze”. Później utworzyli specjalny szpaler dla Macieja Bartoszka – były kwiaty i chóralne podziękowanie od kibiców. Trener przyszedł do klubu w listopadzie i dokonał niemal niemożliwego – wprowadził zespół do czołowej ósemki. W „podziękowaniu” od nowych właścicieli dowiedział się, że po sezonie może pakować walizkę. Ale jego piłkarze, choć nie mają szans na nic więcej niż piąte miejsce w tabeli, w rundzie finałowej walczą do upadłego. Z Lechem pechowo przegrali 2:3, Jagiellonii oraz Lechii zabrali punkty (dwa razy po 0:0). Z Legią też nie zamierzali statystować – jako pierwsi ruszyli do ataku, czym omal nie zaskoczyli mistrzów.

Sport.pl: Mistrzowie Polski wygrali wojnę nerwów i są coraz bliżej obrony tytułu

W drugiej połowie mistrzowie Polski powiększali dominację, udowadniając, że są najlepszą drużyną w ekstraklasie w meczach wyjazdowych. Legioniści częściej utrzymywali się przy piłce na połowie rywali i stwarzali groźne sytuacje. Mogli wygrać znacznie wyżej, ale do pustej bramki nie trafił Kasper Hamalainen. Z drugiej strony mieli też sporo szczęścia. W doliczonym czasie gry Korona miała piłkę meczową, ale przed tragedią Legii uchronił Arkadiusz Malarz.

Futbol Fejs: Legii taniec na linie. Dziś wiadomo, że zagra w europejskich pucharach

Ciśnienie najlepiej z legionistów wytrzymali Vadis Odjdija-Ofoe oraz bramkarz Arkadiusz Malarz. Tydzień temu Belg po dwóch żółtych kartkach wyleciał z boiska, bo nie wytrzymał troskliwej, momentami nadgorliwej i brutalnej opieki Jacka Góralskiego. Tym razem po faulach nie reagował. Wstawał, otrzepywał się i wznawiał grę. Wiedział, że kolejna kartka wykluczy go z ostatniego spotkania sezonu. Wnioski wyciągnięte. Inna sprawa, że piłkarze Korony nie byli aż tak skrupulatni w kryciu jak pomocnik Jagiellonii. A gdy Vadis dostaje na boisku trochę miejsca, to zazwyczaj wykorzystuje je optymalnie. To po jego akcji i podaniu zwycięskiego gola strzelił Dominik Nagy.










REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.