fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z IFK Mariehamn

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W pierwszym meczu 2. rundy eliminacji do Ligi Mistrzów Legia zrobiła to, co do niej należało. Pewnie i wysoko wygrała na wyjeździe z mistrzem Finlandii i właściwie zapewniła sobie awans. Legioniści byli zdecydowanie lepsi od rywali i potrafili to udowodnić. Strzelili trzy gole, choć mogli więcej, ale i nie stracili żadnego. Dobry mecz.

1. Wjazd z bramą. Przed meczem wśród kibiców Legii, mających w pamięci doświadczenia lat minionych, gdy w pierwszych meczach eliminacji „Wojskowi” męczyli się ze słabymi przeciwnikami (The New Saints, Saint Patrick`s, Botosani, Zrinjski), panował raczej dość umiarkowany optymizm. Myślę, że każde zwycięstwo, nawet najskromniejsze, przyjęte zostałoby z zadowoleniem. Mało kto też przejmował się stylem, w jakim zagrają mistrzowie Polski. Mieliśmy tam wygrać i już. Tymczasem podopieczni Magiery nie tylko zrobili swoje i wygrali, ale dokonali tego w niezłym stylu. Wpadli do Mariehamn jak po swoje, a mówiąc bardziej obrazowo – wjechali z bramą i zdemolowali gospodarzy. Raz, dwa, trzy i rywale na deskach. Nie dali im żadnych szans i już po pierwszym spotkaniu nie pozostawili wątpliwości, kto awansuje dalej. Legia dała lekcję, jak powinny wyglądać mecze, w których naprzeciw siebie stają europejski słabeusz i drużyna otrzaskana podczas gier w Lidze Europy i Lidze Mistrzów.

2. Pozytywne zaskoczenie. Chyba nikt się nie spodziewał, zwłaszcza po niefortunnym meczu o Superpuchar, że Legia może zagrać tak przyjemnie dla oka. Oczywiście rywal był słaby, ale dynamika gry, świeżość, zmiana tempa rozgrywania akcji, kreatywność naszych zawodników, zwłaszcza w I połowie, na tym etapie sezonu imponowały.

3. Nowe ustawienie. W obecnej sytuacji kadrowej, gdy kilku ważnych zawodników jest kontuzjowanych (Radović, Kucharczyk), odszedł lider (Odjidja-Ofoe), a nowi piłkarze ofensywni dopiero są sprowadzani do klubu, trener Magiera uznał, że należy zmodyfikować ustawienie drużyny. W środku pola znalazło się miejsce dla Kopczyńskiego, Mączyńskiego i Moulina, a przed nimi grali fałszywi skrzydłowi Nagy i Guilherme oraz fałszywy napastnik Hamalainen. Równocześnie boczni obrońcy pełnili de facto podwójną rolę, bo nie dość, że bronili to regularnie wykorzystywali otwarte przez kolegów korytarze na połowie przeciwnika i włączali się do ataków. Ustawienie Legii przypominało klasyczną „choinkę”: 1-4-3-2-1 i w Finlandii przyniosło efekty. Nie dość bowiem, że „Wojskowi” wygrali wysoko, to jeszcze zrobili to w przyjemnym dla oka stylu. Można się tylko cieszyć, że zawodnicy, jakich ma do dyspozycji „Magic” dają możliwość taktycznych manewrów i są w stanie realizować pomysły szkoleniowca.

4. Szybko strzelony gol. To oczywiście truizm, ale bramka zdobyta w 8. minucie ustawiła Legii to spotkanie. Zawodnicy złapali luz, bo plan minimum już wówczas zrealizowali, nabrali też pewności siebie. Jednocześnie trzeba podkreślić, że samo się nie strzeliło – mistrzowie Polski od początku ruszyli do zdecydowanego szturmu, jakby chcieli możliwie najszybciej wybić rywalom z głowy myśli o pozytywnym rezultacie. Po wyjściu na prowadzenie nie spuścili z tonu, atakowali, a jednocześnie kontrolowali boiskowe wydarzenia, choć dwukrotnie dopuścili do zagrożenie pod własną bramką, by jeszcze przed przerwą rozstrzygnąć losy dwumeczu. Można zakładać, że taki był właśnie plan Magiery – szybko strzelić, zdominować rywali i ze spokojem grać swoje.

5. Przygotowanie fizyczne. Legioniści dobrze wyglądali pod względem fizycznym. Byli dynamiczni, potrafili zmieniać tempo gry, a jednocześnie widać było, że ich wytrzymałość też jest na wysokim poziomie. To świetnie rokuje, choć trudno uwierzyć, by w pewnym momencie sezonu nie nadszedł kryzys. Jeśli już jednak ma się pojawić, to można zakładać, że z pewnością nie stanie się to latem i akurat ten element będzie naszym atutem podczas eliminacji do Ligi Mistrzów. Legia wydaje się być bowiem świetnie przygotowana fizycznie do sezonu.

6. Cafu Broź. Miało go już w Legii nie być. W od prawie dwóch lat gra mało, praktycznie sporadycznie pojawia się na boisku. Gdy jednak już to się wydarzy, nie zawodzi. Broź już wiosną 2017 r. udowodnił Magierze, że jest w pełnej gotowości i można na niego liczyć. W Mariehamn tylko to potwierdził. Ba, był najlepszym zawodnikiem zespołu! Rajdy, dośrodkowania, mądrość taktyczna, odpowiedzialność w obronie, ale nade wszystko efektywność – wywalczony karny i współudział przy drugim golu oraz „zero z tyłu”. Czy przy takiej formie Brozia potrzebny jest nam kolejny zawodnik na prawą obronę?

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.