fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Wisłą Puławy

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia pewnie ograła na wyjeździe Wisłę Puławy 4-1 i awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski. Spotkanie z drugoligowcem „Wojskowi” mieli wygrać, najlepiej przekonująco i bez nadmiernego wysiłku. Tak by przede wszystkim awansować i poprawić nastroje sobie oraz wokół zespołu.

1. Planowo (niemal). Wygrana? Odhaczone. Wysoka? Odhaczone. Szybko strzelone gole? Odhaczone. Oszczędzanie sił? Odhaczone. Sprawdzenie piłkarzy na różnych pozycjach? Odhaczone. Niemal więc wszystko wyszło tak, jak zakładał trener Magiera. Niemal, bo z pewnością humor zmąciły mu kontuzja Czerwińskiego (bardziej) i stracony gol (mniej). W każdym razie zgodnie z planem zameldowaliśmy w kolejnej rundzie rozgrywek.

2. Przyjazne Puławy. To był jeden z najprzyjemniejszych meczów, na jakich byłem. Doskonała pogoda, przyjazna atmosfera w mieście pełnym kibiców Legii, święto w Puławach i na samym stadionie, który jest przy tym bardzo ładny i funkcjonalny, pozytywny doping z trybun. Gospodarze zrobili wszystko, by mistrzowie Polski czuli się u nich dobrze. Zarówno pod kątem organizacyjnym (lepiej niż na niektórych ekstraklasowych meczach!), jak i sportowym. Drugoligowiec nieszczególnie postawił się „Wojskowym”, a kiedy nawet zaczął to robić, to losy spotkania były już rozstrzygnięte.

3. Debiuty. Wizytę w Puławach szczególnie dobrze będą mogli wspominać trzej piłkarze. Chukwu, bo pierwszy raz wystąpił w wyjściowym składzie, Mączyński, bo zdobył premierową bramkę w Legii i Hildeberto, który zadebiutował. Poza tym każdy z tych zawodników się wyróżnił. Najtrudniej ocenić Nigeryjczyka. Wprawdzie zmarnował przynajmniej dwie klarowne sytuacje strzeleckie, ale też brał udział we wszystkich akcjach, po których to legioniści trafiali do siatki (dwie asysty). „Mąka” zaś nieźle rozgrywał, a świetnym odbiorem i błyskawicznym podaniem uruchomił akcję na 3-0. „Berto” natomiast wciąż jest jeszcze za gruby, a tym samym nieprzygotowany do intensywnej rywalizacji. We wtorek pokazał jednak, że ma pojęcie o piłce, a do tego jest bardzo dobry technicznie. Muszę przyznać, że swoją grą narobił nadziei na przyszłość. Oby tylko w końcu poradził sobie z nadwagą, to możemy mieć z niego jeszcze sporo pożytku. Bo na razie, to głównie mamy pociechę.

4. Co z formą? Nie wiadomo. Mecz nie był bowiem miarodajny. Legia szybko strzeliła dwa gole, potem spowolniła grę i bardzo ekonomicznie gospodarowała siłami. Mimo tego próbowała atakować na różne sposoby. Były wiec krótkie, szybkie podanie, długie przerzuty (Dąbrowski, Broź, Mączyński), prostopadłe zagrania, akcje oskrzydlające i dośrodkowania. W I połowie, po zdobyciu bramek, niewiele z tego wynikało. Po przerwie, gdy Wisła zagrała bardziej ofensywnie, ale i opadła z sił, legioniści stworzyli sobie wiele okazji strzeleckich. Wykorzystali dwie. Aż tak różowo jednak nie było, bo i gospodarze mieli swoje szanse, które wypracowali w dość prosty sposób. Regularnie ogrywany był Moneta i to głównie jego flanką drugoligowcy budowali akcje. Inna sprawa, że nikt Łukasza nie asekurował. Ale jak to wszystko jednoznacznie ocenić? „Wojskowi” tak szybko przesądzili o losach rywalizacji, że wiemy tylko tyle, że niewiele wiemy. Choć może i tak więcej niż mogłoby się wydawać w 11. minucie, że wiedzieć będziemy?

5. Bez pretensji do Monety. Wspomniałem o Monecie, który był chyba najgorszy na boisku wśród stołecznych. Trzeba jednak pamiętać, że nie grał na swojej pozycji. Na lewą obronę jest wpychany nieco na siłę. Łukasz niedawno przyznawał, że nie umie grać w obronie. I, jak sądzę, nie bardzo chce. Skoro tak, to sztab trenerski powinien przygotować zawodnika do występu na nowej pozycji. Nie wiem, jak to wyglądało, ale chyba wskazanym byłoby, gdyby trenerzy porozmawiali z piłkarzem, przedstawili swoje oczekiwania i plany treningowe. Przede wszystkim jednak przez dłuższy czas ćwiczyli z Monetą grę w defensywie. We wtorek wyglądało to tak, jakby Łukasz zagrał tam tylko dlatego, że jest lewonożny. Był całkowicie zagubiony, fatalnie się ustawiał przez co był łatwo ogrywany przez Smektałę, zwłaszcza w II połowie. Monetę można jeszcze łatwo ukształtować, bo to młody gracz. Dla dobra Legii, ale i jego. Mało jest przecież w Polsce lewych obrońców.

6. Pierwszy krok. Kroczek. Po porażce w Niecieczy Legia miała przed sobą trzy bardzo ważne spotkania: z Wisłą Puławy w Pucharze Polski, z Piastem w lidze i z Sheriffem w el. Ligi Europy. Palącą potrzebą było, by wszystkie wygrała, najlepiej przekonująco. Pierwsze zadanie wykonała wzorowo. Oby ten krok, a w zasadzie jeszcze kroczek, był początkiem renesansu drużyny.

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.