Iza Kruk i Jacek Magiera - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Magiera: Potrzebujemy jeszcze wzmocnień

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Dla każdego jest ważne wsparcie prezesa, ale czy jestem nietykalny? Nie, ja takiego słowa nie uznaję. Najważniejsza jest wizja klubu, wizja właściciela. Jeżeli chce iść w kierunku, w którym podążamy - mamy wprowadzić w klubie pewne zmiany, które są konieczne jeżeli chodzi o drużynę i organizację pewnych kwestii - powiedział na konferencji prasowej Jacek Magiera.

- Jeżeli mam poparcie, to jestem jak najbardziej zadowolony, ale wiem, że trenera rozliczają przede wszystkim wyniki i to jest najważniejsze. To właściciel decyduje o tym, w jakim kierunku chce iść i kogo chce na trenera. Szkoleniowca można zmienić wtedy, kiedy jest na pierwszym miejscu i wtedy kiedy jest na ostatnim. My pracujemy i wiemy, że Legia jest teraz w sytuacji, w której trzeba na wiele spraw cierpliwości i czasu. Potrzeba jeszcze kilku wzmocnień. W ostatnich miesiącach Legia pozbyła się wielu zawodników podstawowych, którzy tę drużynę ciągnęli do przodu. Nie da się w pięć minut wkomponować do zespołu nowych piłkarzy - to jest niemożliwe. Każdy kto się zastanowi i przeanalizuje na spokojnie to, co wydarzyło się w ostatnich ośmiu miesiącach, a co jest dzisiaj, to sam sobie odpowie na pytanie, dlaczego nie kreujemy aż tylu sytuacji, ile byśmy chcieli - tak jak to miało miejsce w listopadzie i grudniu ubiegłego roku.

- Prezes i Michał Żewłakow wiedzą o moich zapotrzebowaniach na pozycję środkowego obrońcy i na pozycję ofensywnego pomocnika numer 10. To są dwie pozycje, które potrzebują wzmocnień.

Problemy kadrowe

- W środę Tomek Jodłowiec wziął udział w treningu wyrównawczym z zawodnikami, którzy nie grali w Puławach. Jest coraz bliżej gry, ale z tego co konsultujemy się z lekarzami, fizjoterapeutami i z nim samym, jeszcze nie jest tak, że w stu procentach czuje się pewnie.

- Tak jak już informowałem Miro Radović jest bliski zabiegu. To jest dla drużyny bardzo trudna sytuacja, bo wiemy, że to jest piłkarz, który robi różnice, gdy jest w formie. Dziś ciężar odpowiedzialności za drużynę muszą wziąć inni, ci którzy do tej pory u boku Vadisa i Radovicia uczyli się i wchodzili do zespołu. Oni mają wahania formy - to jest normalne. Czasami jedna runda, jeden miesiąc decyduje o tym, że ktoś robi taki postęp, iż staje się liderem. Natomiast liderem nie zrobi się każdego zawodnika w 5 minut.

O Piaście i Wdowczyku

- Nie ma dla mnie żadnego znaczenia to, że Piast jest na ostatnim miejscu w tabeli. To jest drużyna ekstraklasowa, która ma dobrych piłkarzy i w piątek na pewno będą walczyć. Gdyby Vassiliev strzelił karne, to Piast byłby na innym miejscu. Gdybyśmy my strzelili gola z Koroną i w Niecieczy, też byśmy byli w innej sytuacji. Piłka nożna to jest gra błędów - takie sytuacje w piłce się zdarzają. Za długo jestem w piłce, żeby nie przyjmować tego w sposób racjonalny. Wiele spraw jest związanych z tym, że drużyna nie wygrała ostatnich spotkań. Zapominamy o tym co było, bo w sporcie zawodowym liczy się to co przed nami i na co mamy wpływ. Ambitny sportowiec zawsze walczy.

- Dariusz Wdowczyk jest osobą, u której zdobyłem tytuł mistrza Polski, zakończyłem karierę zawodniczą i rozpocząłem karierę trenerską. Mogłem od niego uczyć się fachu trenerskiego i jest to osoba, która otworzyła mi na wiele spraw oczy. Darek miał bardzo dobry kontakt z drużyną, dużo się od niego nauczyłem. Nasze losy tak się potoczyły, że pracowaliśmy ze sobą tylko ok. 3-4 miesięcy. Jutro po raz drugi zagramy przeciwko sobie jako trenerzy. Pierwszy raz jako spotkaliśmy się, gdy byłem szkoleniowcem Zagłębia - w 1/16 finału Pucharu Polski przegraliśmy 3-4 z Wisłą Kraków.

O sytuacji w drużynie

- Lipiec i sierpień dla nas jest zawsze najtrudniejszy, bo to okres, w którym przygotowujemy się do sezonu. W Warce mieliśmy 28 osób, a już praktycznie 17 z nich z nami nie ma. Byli to młodzi piłkarze, którzy poszli na różnego rodzaju wypożyczenia, a my zaczęliśmy grać mecze o punkty.

- Jeden mecz cały czas chodzi mi po głowie i nie zapomnę go długo - ten z Astaną. Gdybyśmy odnieśli zwycięstwo w tym dwumeczu, to każdy inaczej by spojrzał na to, co się tutaj dzieje. Mielibyśmy już zagwarantowane miejsce w europejskich pucharach i walczyli o Ligę Mistrzów.

- Do drużyny trafili w międzyczasie zawodnicy z zewnątrz. Tacy jak na przykład Berto, który był zupełnie nieprzygotowany do sezonu i potrzebował miesiąca, żeby jako tako wyglądać. Armando Sadiku przyszedł dzień przed meczem z Górnikiem Zabrze. Trzeba go było wkomponować w zespół bardzo spokojnie, bo po rozmowach i badaniach, które przeprowadzamy, widać było, że od początku nie był gotów na to żeby grać przez 90 minut. To jest fizjologia i tego się nie da oszukać. Cristian Pasquato też przyszedł w bardzo trudnym momencie - dwa dni przed meczem w Astanie, gdzie tylko kamikadze wystawiłby nowego zawodnika do podstawowego składu. Oni potrzebują czasu. Na dziś każdy z tych piłkarzy jeszcze gra swoją piłkę, taką jakiej się uczył w innych ligach. To jest normalne.

- My dziś nadal nie trenujemy, tylko jeździmy, gramy i regenerujemy się. Wszystkiego nie da się zrobić, ale wygrywać trzeba. Są dwie drogi: jedna to narzekanie, a druga praca. Ja wybrałem tą drugą - pracujemy, bo narzekanie nic nie da. Wręcz przeciwnie, tylko nakręci negatywnie każdego dookoła. Jestem świadom tego w jakim miejscu jesteśmy i co potrzeba zrobić aby było lepiej. Jestem optymistą. Nie ma drużyny, która przez rok będzie grała na wysokim poziomie, w sytuacji gdy są zmiany i odchodzą zawodnicy ofensywni. Mówiłem jesienią, że przyjdą trudne momenty i nie będzie wysokich wygranych. Należy się cieszyć ze zwycięstw 1-0, a nie kręcić nosem. Potrzeba czasu dla piłkarzy, aby grali na pamięć. Często w piłce nożnej decydują detale, takie podania od kolegi, które piłkarz przewiduje. Jak ma przewidzieć takie zagranie zawodnik, który zna go od trzech dni? Nie da się. Praca, praca i jeszcze raz praca.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.