Jacek Magiera, Dariusz Mioduski i Jarosław Jankowski - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo przed niedzielą: Kompromitacja

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Doliczony czas gry w Astanie. Dąbrowski fauluje rywala, przerywa w ten sposób groźnie zapowiadającą się kontrę. Mecz kończy się nieznaczną porażką 1-2. W rewanżu Legia wygrywa 1-0 i ma upragnioną Ligę Europy. Można by rzec, że niewiele brakowało. Jeden gol od awansu. Problem w tym, że Legia w tych meczach zrobiła bardzo niewiele, by go wywalczyć.

Mistrzowie Polski przez całe lato grali słabo. W efekcie zakończyli grę w europejskich pucharach, co oznacza katastrofę dla klubu na wielu polach. Moim zdaniem kryzys przyjść musiał. Za nami pięć tłustych lat, obfitujących w trofea, Ligę Mistrzów i dobre wyniki w Lidze Europy. Biorąc przy tym pod uwagę wszystko, co działo się w ostatnich dwóch latach w klubie, poczynając od częstych zmian trenerów, przez konflikt właścicielski, rotację kadrową, aż po potężne osłabianie zespołu w ostatnich miesiącach, właściwie można się było spodziewać, że czeka nas krach. Nie sposób jednak było przewidzieć, że nie poradzimy sobie z tak słabymi zespołami. Od biedy rozumiem jeszcze, że można się było potknąć na Astanie. Raz na X lat się może zdarzyć, trudno. Ale wyrżnąć się zaraz potem na jeszcze gorszym zespole? Niewytłumaczalne.

Jacek Magiera nie jest nieomylny. W mojej ocenie popełnił błędy. Uważam, że w Astanie należało zagrać na wynik, kosztem jakości gry. Inna sprawa, że to nie trener pozwolił rywalom zdobyć trzy kuriozalne bramki. Ponadto, nie wypaliły jego pomysły na grę. Nie widać było planu, który na pewno jest, ale po prostu nie działa, a co za tym idzie jest zły. Gramy wolno, przewidywalnie i głównie wszerz boiska. Brakuje dynamiki. Do tego Magierze nie udało się wstrząsnąć drużyną, podnieść jej w kluczowych momentach. Czy jest więc złym trenerem i trzeba go zwolnić? Nie wiem, bo nie wiem, co to znaczy być trenerem dobrym. Oceniam go przez pryzmat osiągnięć, a tu sukcesy wciąż przeważają nad porażkami. Nie znam też trenera, który nie popełnia błędów. I tyle wiem na pewno.

Fakty są jednak też takie, że jego drużyna gra przeciętnie od początku roku. Wielu zawodników zawodzi, gra gorzej. Nie przypuszczam przy tym, by wina za ten stan rzeczy leżała tylko po stronie Magiery i jego sztabu. Piłkarze są wypompowani psychicznie po poprzednim sezonie. Powtórzę się: ciągłe bycie ze sobą, cykl trening-zgrupowanie-mecz-trening-zgrupowanie-mecz bardzo obciążają. Do tego dochodzi stała presja wygrywania i konieczność gonienia czołówki. Legioniści nie odpoczęli, bo mieli tylko dwa tygodnie urlopu. Nie da się w tak krótkim czasie zresetować, oderwać, po prostu odpocząć od siebie, od piłki. Akurat wiem co mówię, bo nawet pracownicy klubu mają dosyć. Ba, sam w czerwcu czułem się wyczerpany pisaniem o Legii.

Nie da się ukryć, że duże piętno na drużynie odcisnął też tzw. konflikt właścicielski. Już w marcu mówiło się, że cześć graczy martwiła się o przyszłość klubu pod nowymi rządami. Potem sytuacja się uspokoiła, trenerzy umieli skoncentrować zespół na celu, jakim było mistrzostwo. Po tym jednak coś chyba pękło. Legii bardzo zaszkodziło odejście Odjidji-Ofoe. Nawet nie w sensie sportowym, ale psychologicznym. Wszystko przez okoliczności, w jakich do niego doszło. Belg wyraźnie dał do zrozumienia, że nie widzi tutaj dla siebie miejsca, mimo że Legia oferowała mu podobno największe pieniądze w historii ligi. Nie chciał zostać, a władze klubu nie potrafiły nie tylko go przekonać, ale i znaleźć jego następcy. Szykowany do tej roli Pasquato to przecież zupełnie inny typ zawodnika. A przecież wypadł jeszcze inny kluczowy gracz – Radović, który też nie został zastąpiony. Drużyna utraciła liderów, a wraz z nimi pewność siebie, wiarę, że potrafią. Tej wiary nie pomogli im odzyskać trenerzy.

Warto przy tym zaznaczyć, że drużyna jest stale przebudowywana. Najmocniejsza Legia, jaką nam przyszło oglądać od lat, ta z jesieni 2016 r. jest już odległą przeszłością. Nie da się tak funkcjonować na dłuższą metę. Najpierw odeszło dwóch świetnych napastników, potem reprezentacyjny obrońca, w końcu najlepszy zawodnik. Nie udało się sprowadzić zawodników, którzy byliby w stanie dać porównywalną jakość i z pewnością już nie będzie, bo żaden poważny piłkarz nie trafi do klubu grającego tylko na własnym podwórku. Nie rozumiem więc niezmiennych oczekiwań i twierdzeń, że z tymi i tamtymi Legia musi wygrać. Klubowi wiecznie nie będzie się wiodło. Przez ostatnie lata bardziej prześlizgiwaliśmy się do fazy grupowej LM albo LE. Teraz się poślizgnęliśmy.

Uważam też, że kilku piłkarzy jest wypalonych, kilku chciałoby odejść, a większość jest nasycona sukcesami. Nie widzę w nich głodu zwycięstw, walki za wszelką cenę. W Tyraspolu można było zagrać słabo, wdać się w kopaninę, bo taki był charakter meczu. Ale trzeba było zapierd…, wypruwać sobie żyły. Tego zabrakło mi najbardziej. I to, co może dziwić, nie jest zarzutem. Po prostu przychodzi moment, gdy pora na zmiany. Materiał ludzki się zużywa. Zgadzam się przy tym z prezesem Mioduskim, że zespół musi być odmłodzony (znowu przebudowa…). Nie mam jednak pojęcia, jak zamierza tego dokonać, bo obiecuje, że proces ten nie może odbyć się kosztem odpuszczenia walki o mistrzostwo, a trudno będzie to pogodzić. Chociaż nie gramy już w pucharach więc może to najlepszy czas?

Gdybym był prezesem, to chyba bym Magiery nie zwolnił, choćby dlatego, że klubowi potrzeba pewnej ciągłości pracy szkoleniowej. Jednak nie jestem i nie wiem co zrobi Dariusz Mioduski. Niedawno publicznie obiecał, że szkoleniowiec pozostanie na stanowisku bez względu na losy rywalizacji z Sheriffem. Jeśli jednak zdecyduje się zwalniać trenera, to z posadą powinien pożegnać się też dyrektor sportowy. W końcu, jak sama nazwa wskazuje, odpowiada za pion sportowy, który nie zrealizował podstawowego celu na ten sezon. Wydaje się, że Michał Żewłakow nie potrafił wywiązać się ze swych obowiązków i pomóc drużynie. Inna sprawa, że ponoć jest odsuwany na boczny tor w klubie. Jeśli miałbym obstawiać, kto może ponieść najpoważniejsze konsekwencję naszej klęski, to wskazałbym właśnie na „Żewłaka”.

Ciekawą kwestią jest też tzw. polityka transferowa i komitet, który powstał. W jego skład wchodzi prezes, dyrektor sportowy, szef skautingu Radosław Kucharski, dyrektor akademii Jacek Zieliński i trener. Z tego co mi wiadomo, to główną rolę odgrywa teraz Kucharski i transfery do klubu, to efekt jego pracy. Prezes powiedział przy tym, że wszystkie transfery spotkały się z jednogłośną akceptacją. Mnie jednak dochodzą słuchy, że na co innego się umawiano, a co innego zostało zrealizowane. Krótko: miały być wzmocnienia na już, a nie w perspektywie jakiegoś czasu. Tymczasem do klubu trafili piłkarze, którzy (z wyjątkiem Mączyńskiego), nie przepracowali okresu przygotowawczego. Przy tym, jeśli kogoś dziwi, że Magiera nie wystawiał nowych piłkarzy, to trzeba sobie spróbować odpowiedzieć na pytanie czemu? Trenerowi na pewno można wiele zarzucić, ale nie to, że jest głupcem i działa na szkodę własną oraz drużyny. Sadzał ich na ławce, bo uznał, że nie gwarantują mu poprawy jakości gry. Trzeba przy tym podkreślić, że zespół, który w krytycznym momencie zawsze muszą ratować Kucharczyk z Jodłowcem nie ma przyszłości w Europie.

Warto też wyraźnie zaznaczyć, że jakby negatywnie nie oceniać Magiery, dyrektora sportowego, działu scoutingu i piłkarzy, to za tę katastrofę odpowiedzialność spada na barki prezesa Mioduskiego. To pod jego rządami Legia pierwszy raz od pięciu sezonów nie zagra w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Nie twierdzę, że jest temu winien, ale, jak to ktoś napisał na Twitterze, jak w Warszawie były wynikające z wielu lat zaniedbań podtopienia, to odpowiedzialność ponosiła za nie prezydent miasta. Od prezesa należy więc oczekiwać, że weźmie tę klęskę również na siebie, ale przede wszystkim przedstawi racjonalne założenia, zaproponuje plan naprawczy, konkretne działania na najbliższą przyszłość.

Odpowiedź co nawaliło w Legii nie jest więc jednoznaczna i jednowątkowa. Nie ma jednego winnego, a problemy nie zaczęły się latem. Przyczyn sportowej degrengolady należy dopatrywać się w nieudanym zimowym oknie transferowym oraz w zmianie sposobu zarządzania klubem. W efekcie teraz nie udało się tamtych błędów naprawić. Najważniejsze pytanie brzmi jednak: co dalej? Przede wszystkim cięcie kosztów, a to oznaczać może wyprzedaż. Podobno klub będzie chciał się pozbyć Jodłowca i Hamalainena, a Pazdan, Moulin i Nagy mogą liczyć na otrzymanie zgody na odejście (kolejna przebudowa…). Pamiętajmy przy tym, że Legia utrzymuje całą masę zbędnych graczy w rezerwach i na wypożyczeniach. Pod względem sportowym w Ekstraklasie i Pucharze Polski wcale nie jesteśmy na straconej pozycji. Nawet jeśli odejdą ww. gracze, to mamy kadrę, która może wywalczyć tytuł. Kwestia odpowiedniego zmobilizowania, ale to już rola trenerów. Pytanie, czy zostaną?
Co by nie mówić, w tym roku Legia w pucharach się skompromitowała.

Autor: Jakub Majewski „Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.