Malarz: Staliśmy się zwykłą ligową drużyną

- Lech wygrał, bo był bardziej waleczny i zaangażowany. Wracamy do Warszawy bez punktów. Od początku sezonu nie prezentujemy się tak, jak powinniśmy. Na brak naszej formy ma wpływ wiele czynników. Nasza drużyna zmieniła się diametralnie. Rok temu graliśmy z Realem Madryt, a teraz staliśmy się zwykłą ekstraklasową drużyną. Człowiek się teraz zastanawia co się dzieje. Chyba nie potrafimy tego ogarnąć. Jest po prostu źle - powiedział po meczu z Lechem Arkadiusz Malarz.

- Lech nie zagrał wielkiego meczu i nie można powiedzieć, że rozklepał nas jak uczniów. My po prostu nie podjęliśmy w ogóle rękawicy. W Białymstoku jeszcze jakoś to wyglądało, ale tym razem zwiedliśmy wszyscy. Nie ma co mówić, że wyciągniemy wnioski. Na dzień dzisiejszy jesteśmy po prostu słabi. Naszym największym błędem był brak walki i sportowej złości. Zgubiliśmy gdzieś naszą pazerność na zwycięstwa, bramki, punkty... Z każdym kolejnym spotkaniem nie wygląda to dobrze. Teraz jest dwa tygodnie przerwy. Wierzę w to, że ten marazm nie może trwać długo. Musimy niedługo wrócić do naszej gry. Każdy z nas ma umiejętności, ale nie wiem czy zjadła nas pycha, może coś nam się poblokowało w głowach. Nie wciągniemy tej ligi nosem, nie grając kompletnie niczego. Taka jest prawda.

Nie raz już się dźwigaliśmy. Ktoś powie, że wtedy była inna drużyna. Okej, teraz mamy taki skład i śmiem twierdzić, że w tym składzie my tę ligę powinniśmy wciągać, ale nie z taką grą. Musimy zacząć od siebie. Każdy powinien rozliczyć siebie samego. Musimy wreszcie wyglądać jak drużyna. Staram się szukać pozytywów, ale dzisiaj jest to trudne. Lech przez kilka kolejek także nie potrafił wygrać spotkania, aż w końcu się to skończyło. Wierzę, że my też się otrząśniemy. Wiara potrafi wszystko, wiem to po sobie. Wierzę w to, że się podniesiemy i ten sezon nie będzie stracony. Moim zdaniem to był nasz najgorszy mecz w tym sezonie. Obecnie wyglądamy słabo, to trzeba przed sobą przyznać. Była rewolucja na stanowisku trenera, a być może teraz będzie rewolucja w szatni. Musimy teraz wstać z kolan i zacząć walczyć.