fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Legia przerosła Jozaka - podsumowanie

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Drugi długofalowy projekt Dariusza Mioduskiego zakończył się po siedmiu miesiącach. W sobotę tuż przed północą pracę stracił Romeo Jozak, który miał być w Legii trenerem na lata, a nie wytrzymał nawet do lata. Chorwat poprowadził klub w 27 meczach, przegrywając 8 z nich.

O przygodzie Jozaka z Legią można powiedzieć niemal wszystko. Przeżył tutaj prawdziwy rollercoaster. Zaczął od wygranych nad Cracovią i Ruchem Zdzieszowice, aby potem przegrać w słabym stylu z Jagiellonią oraz Lechem. To właśnie po meczu z tym drugim zespołem stało się to, co odbiło się na jego dalszej pracy przy Łazienkowskiej. Szkoleniowiec, który otwarcie krytykuje swoich zawodników na konferencji prasowej, nazywa panienkami i obwinia o zdradę, a potem, według medialnych relacji, fatalnie wypada w ich oczach podczas incydentu na parkingu, musi liczyć się z konsekwencjami. Te wydarzenia nie zbudowały pozycji trenera w drużynie, ale paradoksalnie w tamtym czasie podziałały na wyniki Legii. Mistrzowie Polski wygrali sześć kolejnych meczów z rzędu, co było najdłuższą taką serią Chorwata w ekipie "Wojskowych".

American dream

Do końca roku Legia przegrała jeszcze dwukrotnie. Co prawda przegrana w ostatniej grudniowej kolejce z Wisłą Płock została przełknięta z dużą goryczą, to jednak kibice wiele oczekiwali po zimowych przygotowaniach Jozaka. Chorwat wreszcie miał czas, aby w spokoju popracować z piłkarzami i przekazać im swoją filozofię gry. Nastroje fanów dodatkowo podbudowały pierwsze transfery do klubu, które zostały wykonane sprawnie i szybko. Niestety, na niewiele się to zdało, ponieważ okres przygotowawczy został zimą całkowicie zmarnowany. Legioniści polecieli do Stanów Zjednoczonych, gdzie elementów treningowych nie było tyle ile być powinno. Wszystko starali się nadrobić na drugim obozie, ale... nic z tego. Ostatecznie do wznowienia rozgrywek przystąpili nieprzygotowani nie tylko pod względem taktycznym, ale przede wszystkim fizycznym. To właśnie tutaj trzeba upatrywać pierwszego zarodka sytuacji, jaką mamy obecnie. Z drugiej jednak strony, to był pierwszy obóz Romeo Jozaka z seniorami w życiu. Podczas takiego okresu procentuje wiedza i umiejętność dostosowania obciążeń do swoich piłkarzy. Trzeba wiedzieć, kiedy podkręcić śrubę, a kiedy spuścić z tonu. Coś takiego można było zaobserwować u Stanisława Czerczesowa. Na zgrupowaniach Rosjanina piłkarze momentami przeżywali katorgi, ale potem przychodził czas na relaks i odprężenie. "Trzeba się zmęczyć, żeby móc odpocząć" - mawiał obecny selekcjoner reprezentacji Rosji. U Jozaka nie trzeba było się zmęczyć. Nie było na to czasu, ponieważ obowiązki treningu do rundy wiosennej zostały rozmyte poprzez inne, nie do końca sportowe.

fot. Mishka / Legionisci.com

Podczas przygotowań Jozak uparł się na grę ustawieniem 4-3-3. Uparł się to odpowiednie słowo, ponieważ ewidentnie widać było, że piłkarze nie do końca się w nim odnajdują. Niestety, taka formacja nie sprawdzi się w polskiej ekstraklasie, ponieważ brakuje tutaj odpowiednich wykonawców. Co więcej, ci sprowadzeni przez Jozaka również nie podołali swoim zadaniom. W środku pola brakowało kreatywności - jaki był sens ściągania Chrisa Philippsa, Domagoja Antolicia, Cafu, kiedy w kadrze są jeszcze Krzysztof Mączyński i Michał Kopczyński? Przecież oni wszyscy są głównie od zadań defensywnych! Ciągle przemeblowywana linia obrony nie potrafiła złapać odpowiedniego zgrania, a Jarosławowi Niezgodzie brakowało równorzędnego zmiennika w ataku. Pierwsze dwie lutowe kolejki legioniści wygrali, lecz to tylko zamydliło obraz kibicom i prezesowi. Jozak podkreślał, że jego podopieczni niedługo zaskoczą... Pod koniec lutego, w marcu, kwietniu... Czas mijał, ale zamiast progresu obserwowaliśmy regres.

Słabo, źle coraz gorzej

Schody zaczęły się już podczas bezbramkowo zremisowanego spotkania z Cracovią. Wtedy można było jednak zrzucić częściowo winę na fatalne warunki atmosferyczne, które panowały w Krakowie - aura nie nastrajała do efektownej gry. Następnie nadeszła porażka w słabym stylu z Jagiellonią, co potwierdziło, że legioniści zmierzają w nie tym kierunku, którego wszyscy oczekiwaliśmy. Potem potrafili wygrać z Pogonią i Lechią, ograć Lecha i rozegrać dobre zawody w Zabrzu, lecz to wszystko miało jednak również swoją ciemną stronę. Chodzi mianowicie o grę na własnym obiekcie. Piłkarze ze stolicy przegrali trzy z ostatnich czterech ligowych starć u siebie. To dla Dariusza Mioduskiego na pewno spory cios. Nie jest tajemnicą, że prezes chce przyciągać na trybuny kibiców, którzy chętnie oglądaliby Legię grającą porywający futbol. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. W niemal wszystkich meczach tej rundy legioniści przebiegli mniej kilometrów od swoich przeciwników. Przypadek? Raczej nie. Niestety, oprócz zaangażowania (którego ewidentnie brakowało), trzeba jeszcze mieć skąd wydobywać pokłady energii. Powiedzenie, że z pustego to i Salomon nie naleje pasuje tutaj idealnie. Jeżeli zawodnicy nie zbudowali podczas zgrupowań odpowiedniej motoryki i wytrzymałości, to trudno było jej oczekiwać podczas spotkań ligowych.

Kozioł ofiarny

Na osobny akapit zasługuje tutaj rozpaczliwa próba gaszenia pożaru poprzez odsunięcie od pierwszej drużyny Michała Kucharczyka. Jozak chciał znaleźć kozła ofiarnego i przykryć tym szereg innych problemów, ale niestety dla siebie... zaliczył typowy strzał w kolano. "Kuchy" miał spędzić w rezerwach dwa tygodnie, lecz Chorwat postanowił przywrócić go do reszty zespołu już po odbyciu połowy tej kary. Powód odsunięcia piłkarza od treningów z pierwszym zespołem był absurdalny - Kucharczyk miał wynosić do mediów informacje z szatni. Problem w tym, że on w ogóle nie lubi rozmawiać z mediami, czego wyraz dał po jednym z ostatnich meczów, kiedy wyszedł do dziennikarzy, żeby tylko uderzyć pięścią w ściankę reklamową. Jozak strzelił kulą w płot, czym spowodował tylko większy rozłam w szatni. Co więcej, jeszcze bardziej negatywnie nastawił do siebie kibiców, którzy podczas kolejnych spotkań głośno dali wyraz temu, że są w stu procentach za Michałem Kucharczykiem. Jozak z kolei usłyszał od nich, że jest amatorem i jego czas w Legii się skończył.

Porażki w słabym stylu z Wisłą Kraków i Arką Gdynia poważnie zachwiały posadą Jozaka. Na moment uratował go jedynie remis po dobrym meczu z Górnikiem oraz wysoka wygrana z Pogonią. 14 kwietnia w prezesie Legii po raz drugi w tym sezonie coś jednak pękło. Legioniści przegrali już po raz 11 w tym sezonie (!), co kosztowało pracę Romeo Jozaka.

Statystyki Romeo Jozaka w Legii

Pokaż w dużym rozmiarze

Statystyki Romeo Jozaka w Legii Warszawa

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.