Inaki Astiz w meczu z Lechem Poznań - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Cel jest jeden! - rozmowa z Astizem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Widzę, że klub sprowadził wielu nowych zawodników i chce na nich stawiać. Rozumiem to, choć oczywiście mam swoje ambicje i czasem gdy wracam do domu, mam poczucie, że mógłbym dać wiele drużynie. Cel jest jednak jeden i tylko wspólnie możemy go osiągnąć - przed decydującymi meczami sezonu porozmawialiśmy z Inakim Astizem o przeszłych i przyszłych spotkaniach, a także o tym co będzie z nim dalej.

Za chwilę zagramy z Koroną, ale w jego kontekście bardzo ważnej jest to, co wydarzyło się w Krakowie. Pokazaliście się tam z dobrej strony, daliście zastrzyk optymizmu na finisz.
- Wreszcie robiliśmy to co musieliśmy. Byliśmy agresywni, nie dawaliśmy im rozegrać piłki, szybko doskakiwaliśmy. Co równie istotne, każdy z nas chciał piłkę, szukał gry, wychodził, pokazywał się kolegom. Jesteśmy więc zadowoleni. Zabrakło tylko drugiej bramki, dzięki której zamknęlibyśmy mecz. O to jednak było w końcówce trudno, bo graliśmy w dziesięciu.

Najlepsze było to, że po raz pierwszy od dawna zobaczyliśmy Legię, która kontroluje mecz. Nawet w czasie gry w osłabieniu.
- Czuliśmy się bardzo pewni siebie. Przebieg meczu nas pozytywnie nastawił. Każdy czuł, że to jest nasz mecz, możemy fajnie pograć w piłkę. Wiedzieliśmy w jak trudnej sytuacji jesteśmy, bo Lech i Jagiellonia wygrali, ale nie baliśmy się. Wyszedł nam więc dobry mecz.

fot. Mishka / Legionisci.com
Inaki Astiz i Mateusz Wieteska - fot. Mishka / Legionisci.com

Z Wisłą graliście niedawno też w Warszawie i wtedy wyglądało to bardzo źle.
- Wtedy inaczej mecz się ułożył, a i my nie realizowaliśmy tego, co powinniśmy. Zostawialiśmy im sporo miejsca między formacjami, mieli czas i miejsce. Nie byliśmy tak kompaktowi, jak w Krakowie.

Wyciągnęliście wnioski z tamtej lekcji.
- Musimy się uczyć na błędach. Gdy przygotowywaliśmy się do meczu w Krakowie, to sporo czasu poświęciliśmy na analizę tego poprzedniego. To przy naszej koncentracji, odpowiednim podejściu dało efekty.

Jak się zmieniły założenia po odejściu Jozaka?
- Dużo się w klubie działo, mamy trzeciego trenera, ale tak naprawdę za wyniki odpowiadają ci, co wybiegają na murawę. Czy coś się zmieniło? Zmieniła się nasza świadomość. Wiemy, że żarty się skończyły i nie możemy pozwolić sobie na żadną wpadkę. Miesiąc temu może było inaczej. Po zmianie trenera dużo rozmawialiśmy, sporo sobie wyjaśniliśmy.

To twój 9. sezon w Legii. Pamiętasz, by któryś był trudniejszy?
- Ach… Ciężko… Może w 2009/10 był podobny, gdy zwolniono trenera Urbana i prowadził nas trener Białas, a w końcu nie awansowaliśmy nawet do pucharów. Bieżący sezon jest trudny dla wszystkich: dla nas, klubu i kibiców. Gdybyśmy przed sezonem powiedzieli, że poniesiemy tyle porażek, to nie tylko nikt by nie uwierzył, ale też nikt nie sądziłby, że będziemy do końca liczyć się w walce o mistrzostwo. Mamy więc szczęście, że wciąż możemy zdobyć oba trofea.

Taktyka, technika? Na czym najbardziej skupia się trener Klafurić?
- Wszystko po trochu, ale przede wszystkim dużo rozmawiamy o samej grze w piłce. Daje nam dużo informacji, przekazuje swoje spostrzeżenia, analizy meczowe. To bardzo pomaga. Co bardzo ważne wygrał dwa mecze, w których nas poprowadził i z obu można wyciągnąć dużo pozytywów.

Z Górnikiem odwróciliście losy meczu. Poprzednio wygraliście, mimo że pierwsi straciliście bramkę, ponad rok temu.
- Wywalczyliśmy to zwycięstwo. Mnie to najbardziej cieszy, że po walce udało się dogonić, a potem przegonić przeciwnika. Może mieliśmy jakąś blokadę? Traciliśmy pewność, gdy przegrywaliśmy? Jeśli tak było, to już jest za nami. Taki mecz może nam bardzo pomóc.

fot. Piotr Galas / Legionisci.com
Inaki Astiz i Jakub Rzeźniczak z Pucharem Polski - fot. Piotr Galas / Legionisci.com

Finał pucharu Polski już się wam pojawia w głowach?
- Tak, ale to jednak tak w oddali. Najpierw Korona i tu też musimy wygrać. Każdy z nas ma więc w głowie tylko Koronę.

A co trener ma w głowie? Jak myślisz, wystawi cię w I składzie na Koronę?
- Chciałbym zagrać, ale spokojnie do tego podchodzę. Mam pomagać, być w gotowości i to robię. Mamy bardzo szeroką kadrę i każdy, co zrozumiałe, chce występować. Trener ma wybór i wiele zależy od tego przeciwko komu gramy i jaka taktyka zostanie zaplanowana.

To nie jest dla ciebie łatwa runda. W tym roku zagrałeś dopiero trzy mecze. Widać jednak, że przyjmujesz to z pokorą.
- Nie mogę się obrażać. Co by to było, gdyby wszyscy spoza I składu nagle się poobrażali? Długo jestem w Legii, wiele przeżyłem i przyjmuję wszystko ze spokojem, nie mam już 18-20 lat. Widzę, że klub sprowadził wielu nowych zawodników i chce na nich stawiać. Rozumiem to, choć oczywiście mam swoje ambicje i czasem gdy wracam do domu, mam poczucie, że mógłbym dać wiele drużynie. Cel jest jednak jeden i tylko wspólnie możemy go osiągnąć. Na przemyślenia indywidualne przyjdzie czas po sezonie.

No właśnie. Co będzie z tobą po sezonie?
- Nie wiem. Wkrótce wygasa mój kontrakt. Zachowuję jednak spokój. Kiedyś się zastanawiałem, martwiłem co będzie dalej. Mam już jednak prawie 35 lat i cierpliwie czekam na rozwój wypadków.

Kto jest waszym głównym rywalem do mistrzostwa?
- Patrzmy na siebie. Obaj przeciwnicy mają swoje zalety i swoje słabości. Sprawdzimy to wszystko już wkrótce w bezpośrednich spotkaniach. Teraz najważniejsza jest Korona. Zajmiemy się nimi w odpowiednim czasie.

Mistrzostwo może zdobyć ten, kto lepiej zniesie presję.
- Liga jest teraz bardzo wyrównana. Nie można niczego być pewnym i rzeczywiście silne nerwy mogą być tu decydującym czynnikiem.

Liga jest wyrównana. A czy nie jest po prostu słabsza niż wówczas, gdy trafiłeś do Polski?
- Kiedyś nie byłoby możliwe, by drużyna z 11 porażkami miałaby wciąż szanse na mistrzostwo. Nie skupiam się na analizie jakości ligi. Każdy klub ma swoje problemy i my też je mamy. Staramy się je rozwiązać i grać tak, by puścić w niepamięć te wszystkie przegrane. Patrzymy do przodu.

Wydaje mi się, że poza umiejętnością poradzenia sobie ze stresem, kluczem do mistrzostwa będzie ponownie gra obronna całego zespołu. Patrząc na to jak radziliście sobie w Krakowie, to może być nasza szansa.
- Przed meczem z Wisłą mówiliśmy sobie, że jako drużyna musimy zagrać optymalnie w defensywie. Uważam, że właśnie to teraz będzie decydujące. Jeśli utrzymamy taki poziom, to powinniśmy osiągnąć sukces.

Mistrzostwo po takim sezonie byłoby słodko-gorzkie?
- Smakowałoby bardziej! Bo byłoby wywalczone po niesamowicie trudnym sezonie, w którym mieliśmy masę problemów, było wiele zmian, trenerów, w składzie. Jasne, że przyjemnie jest wygrać jak w 2014 r. z dużą przewagą punktową, bo bez presji gra się z większą swobodą. Dla mnie jednak tytuł w tym sezonie miałby wyjątkowy smak.

Rozmawiał Jakub Majewski


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.