Kibice oczekują na decyzję w sprawie trenera na sezon 2018/19 - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Komentarz: Chcemy trenera

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legijny internet wrze, bo według nieoficjalnych informacji głównymi kandydatami na stanowisko trenera mistrzów Polski w przyszłym sezonie są Jerzy Brzęczek i Dean Klafurić, z wyraźnym naciskiem na tego pierwszego. Czy ewentualne zatrudnienie szkoleniowca Wisły Płock to dobra decyzja? Na starcie na pewno lepsza niż zatrudnienie Romeo Jozaka, które - jak przyznał ostatnio prezes Dariusz Mioduski - było obarczone wielkim ryzykiem.

Czy to najlepsza możliwa decyzja? Na pewno nie, ale trzeba sobie zdać sprawę, że Legia działa w pewnych realiach, które zawsze będą dalekie od idealnych.

Każdy z nas często zadaje sobie pytanie: czy Pan X (w miejsce X wstawiamy jakiegoś realnego, a nie życzeniowego kandydata) to jest trener na miarę Legii? Pewnie większość odpowiedzi będzie na "nie". Wiadomo, że przy Łazienkowskiej chętnie pracę podejmie każdy polski szkoleniowiec i... to jest nasz sufit. Warto sobie zdać z tego sprawę. Mistrz Polski nie jest jakimś mega kuszącym kąskiem dla zagranicznych trenerów "zwycięzców" (Gula, Fischer, itp.). W ogóle nie jestem tym zdziwiony i przesadnie mnie to nie martwi - trzeba twardo stąpać po ziemi, a nie bujać w obłokach o Guardioli. Nie żyję złudzeniami o poważnym europejskim klubie jakim ma być Legia, ponieważ rzeczywistość brutalnie to weryfikuje. Legia od kilku lat jest poletkiem pod rozwój trenerów, taką szkołą średnią w skali europejskiej, gdzie na końcu i tak jest walka do ostatniej kolejki o miano najlepszej drużyny w kraju.

Wyniki z "Wojskowymi" robili w ostatnich latach trenerzy bez sukcesów i z niewielkim startowym doświadczeniem - Urban, Berg, Magiera, Klafurić. Czy jedynym rodzynkiem w tym zestawieniu był Stanisław Czerczesow? Nie. Teraz, choć jest selekcjonerem reprezentacji Rosji, co chwila pojawia się z legijną smyczą na szyi, pozuje do zdjęć z "eLką" itd. Ale to fajne! Ale to... nic dziwnego - przecież sukcesy z Legią to jedyne, jakie do tej pory osiągnął w swojej trenerskiej karierze. Coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że to nie trener tworzy wielką Legię, a praca w Legii tworzy trenera. Czy tak być musi?

W oczekiwaniu na decyzję właściciela klubu jest jednak element niepokoju. Nie dotyczy on osoby Jerzego Brzęczka, który przecież samodzielnie już prawie 300 razy zasiadał na trenerskiej ławce. To, że nie miał sukcesów do tej pory, wcale nie oznacza, że nie będzie ich miał, dysponując lepszymi piłkarzami. Bardziej niepokojące jest to, że kolejny raz decyzje podejmowane są w sposób nie do końca przemyślany, że nie dostajemy tego czego naprawdę chcieliśmy, choć kolejny raz tak to będzie przedstawiane. Najpierw wynik ratował Czerczesow (ostatni przemyślany ruch), potem Magiera (wyciągnięty awaryjnie z Zagłębia), następnie miał to zrobić Jozak (debiutant), a na końcu z braku innych opcji wykonał jego asystent.

Każdy zdawał sobie sprawę z tego, że po sezonie trzeba będzie obsadzić to stanowisko jakąś poważną personą. To było jasne dla wszystkich od dnia zwolnienia Romeo Jozaka. Klafurić miał być trenerem tylko do końca sezonu, więc rozpoczęły się rozmowy z kandydatami. Docierały do nas informacje, że drużynę przejmie „Pan Trener”. Minęło 7 tygodni i na czym stoimy? Nie ma się co oszukiwać: szkoleniowcy pierwszego wyboru są niedostępni lub odmówili Legii. Zakładam, że w gabinetach przy Ł3 liczyli się z takim scenariuszem, stąd pomysł na Brzęczka. Z kolei trofea pozwoliły spokojnie pozostawić w grze Klafuricia, choć tak naprawdę, nie wierzę, by w połowie kwietnia był on nawet w pierwszej piątce kandydatów.

Jak w obecnej sytuacji Legia wyobraża sobie zatrzymanie na stanowisku Chorwata? Oczywistym jest, że jeżeli do tego dojdzie, to tylko w sytuacji, gdy nie powiodą się negocjacje z Brzęczkiem / Wisłą Płock. PR-owy plan na taką ewentualność pewnie już się w klubie pisze, ale wszystko to będzie grubymi nićmi szyte... Gdyby Klafurić naprawdę miał prowadzić Legię w nadchodzącym sezonie, to taka decyzja już dawno powinna być podjęta. Natychmiast po zdobyciu mistrzostwa szefostwo mogło ugruntować pozycję „Klafa” i dać jasny sygnał piłkarzom: to jest właściwy człowiek na właściwym miejscu! Tak jednak nie było i wszyscy rozjechali się na urlopy. Przypomina to sytuację, którą mieliśmy dwa lata temu, gdy zatrudniano Besnika Hasiego. Zderzenie dwóch światów okazało się brutalne.

Obecnie, jeżeli właściciel nie ma jakiegoś asa w rękawie, logiczniejszym ruchem z perspektywy osób decyzyjnych wydaje się zatrudnienie Jerzego Brzęczka. Skoro nie stać mistrza Polski na porządnego zweryfikowanego trenera z zagranicy, to Polak jest rozsądną opcją. Natomiast to, czy 47-letni były reprezentant Polski zdoła po swojemu poukładać szatnię pełną wielokrotnych mistrzów Polski i tak zostanie zweryfikowane dopiero w dwóch krytycznych punktach sezonu, którymi są: awans do fazy grupowej europucharów i tytuł mistrzowski 2019. Ktokolwiek obejmie stery w pierwszym zespole, należy dać mu kredyt zaufania - wykluczam scenariusz ponownego zatrudnienia żółtodzioba.

Równo tydzień temu na spotkaniu z mediami prezes wyjaśniał, że trener Legii musi pasować do filozofii klubu - wygrywanie, mistrzostwo, europuchary, szkolenie zawodników. Założenia słuszne i szczytne, ale też bardzo trudne do realizacji. Silne osobowości chcą pracować z najlepszymi (transfery) i na swoich warunkach, a nie być kwiatkiem do kożucha. Kim dla Legii będzie nowy szkoleniowiec?

Woytek


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.