Radość Carlitosa i Nagya po czwartej bramce dla Legii - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Górnikiem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Tradycji stało się zadość i Legia znów wygrała u siebie z Górnikiem Zabrze. Ostatni raz zabrzanie zwyciężyli w Warszawie w 1998 r. i przed meczem nic nie zapowiadało, by znajdująca się w strefie spadkowej drużyna miała tę serię przełamać. „Wojskowi” zaś czekali na pierwszą wygraną przy Łazienkowskiej od 16 września, gdy ograli Lecha.

1. I o to chodzi! Raz, dwa, trzy, cztery, a gdyby było pięć i sześć, to goście i tak mogliby mówić o szczęściu. Legioniści wyszli na mecz zdeterminowani. Pewnie wiedzieli, że mają przed sobą słabiutki zespół w głębokim kryzysie. Szybko więc weszli na wysokie obroty i strzelili gola. „Pressowali” z całych sił, bez kalkulacji i kompromisu. Sił im wprawdzie jeszcze nie starczy, by grać w ten sposób przez cały mecz, ale dobrze, że trener Sa Pinto nakazuje taką grę, bo to droga do tego, by wykorzystać potencjał zespołu i zdominować ligę, choć oczywiście sam pressing nie wystarcza. Portugalczyk jednak próbuje łączyć go z szybkimi wymianami podań, ruchliwością zawodników w ofensywie i akcjami oskrzydlającymi. W sobotę dało to znakomite efekty.

2. Połówka. Pisałem niedawno, że Legia jest mistrzem jazdy godzinnej. Przeciw Górnikowi sił na mistrzowską grę starczyło tylko na I połowę. Koncert sprzed przerwy i prowadzenie 3-0, ale też pełne skupienie po zmianie stron w defensywie sprawiły, że można było wrzucić niższy bieg. Nawet jednak wtedy legioniści stworzyli kilka sytuacji, z których jedną wykorzystali.

3. Rozmach z przodu, porządek z tyłu. W sobotni wieczór przy Łazienkowskiej 3 mieliśmy wszystko, czego od Legii możemy oczekiwać – skuteczną grę, efektywny pressing, grę z pierwszej piłki, ataki oskrzydlające, wymienność pozycji, wysoką skuteczność strzałów i pewną, spokojną grę w obronie, w wyniku której goście przez całe spotkanie stworzyli sobie jedną, przypadkową okazję. Oczywiście można wyciągać, że Górnik był słaby, ale uważam, że słabość rywala trzeba umieć wykorzystać. „Wojskowi” bez litości sprali zabrzan.

4. Spokojny debiut. Majecki wiedział, że zadebiutuje w Ekstraklasie już parę dni przed meczem. Nie wiem, czy trener uznał, że jest gotowy po meczu w Gliwicach, ale na pewno docenił jego formę na treningach. Do tego młodemu bramkarzowi sprzyjały okoliczności w postaci zawirowań w bramce mistrzów Polski. Po ciężkim okresie, gdy opromieniony renomą najlepszego bramkarza I ligi, wylądował w rezerwach i nie radził sobie z tym mentalnie (głupie błędy, jeszcze głupsza czerwona kartka), Majecki wdrapał się na szczyt. Debiut miał w sam raz – niewymagający, pozwalający na oswojenie się z realiami Ekstraklasy, choć patrząc na Radka i jego psychikę, to sądzę, że nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Niemniej, każdy bramkarz życzyłby sobie pewnie równie bezstresowego meczu z czystym kontem.

5. Brakujące ogniwo. Andre Martins to prawdziwa perełka środka pola. Facet, bez którego moim zdaniem, pomysł Sa Pinto na Legię nie miałby szans na pełne powodzenie. Brakowałoby balansu, wyważenia. Martins to od lat brakujące ogniwo – nowoczesny defensywny pomocnik, potrafiący swobodnie operować piłką. Spoiwo defensywy z ofensywą. Bardzo dobry w odbiorze, świetny w rozegraniu, wiele widzący, zawsze grający do przodu, a nawet gdy podaje w poprzek, to w taki sposób, by napędzić akcję. Grajcar.

6. Mr Penalty. Kucharczyk znów trafił z rzutu karnego, który wykonał bardzo pewnie. „Kuchy” ćwiczy „jedenastki” na treningach, widać, że wypracował swój styl, sposób ich wykonywania. Nie patrzy na piłkę, obserwuje bramkarza, czeka na jego ruch i dopiero wtedy wybiera, w jakim kierunku pośle piłkę. Tak też było przeciwko Górnikowi – Loska w prawo, Michał z pełnym spokojem w lewo. I tylko pan komentator z nc+ stwierdził, że Kucharczyk uderzył nieprzekonująco. Co ciekawe, do tej pory w I drużynie Legii „Kuchy” pięć razy wykonywał rzuty karne i ani razu się nie pomylił.

7. Co było fajne? Wysoka wygrana, liczba sytuacji, szybko objęte prowadzenie i opanowanie przebiegu meczu, a co za tym idzie spokój i pewność siebie w grze, kolejne trafienia Carlitosa, wysoka forma Nagya, akcje oskrzydlające Vesovicia i zwłaszcza Hlouska.

8. Co było słabe? Górnik.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.