fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Dom

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Parę dni temu porozmawialiśmy z Carlitosem Lopezem. Treść rozmowy mogliście przeczytać na naszej stronie. Hiszpan powiedział kilka ciekawych rzeczy, przedstawił punkt widzenia piłkarza, nieoczywisty dla wielu kibiców. Stwierdził m. in., że dla zawodników nie ma większego znaczenia, czy grają u siebie, czy na wyjeździe. Zważywszy na wszystkie teorie o domowej twierdzy, tłumaczące nieporadność występami na wyjeździe, to podejście króla strzelców Ekstraklasy jest nowatorskie.

Ba, nawet szokujące! Przez lata przyzwyczailiśmy się do opowieści o tym, że nie ma jak w domu. Że tu zawsze o trzy punkty, bo doping, bo kibice, bo własne kąty. Na wyjeździe zaś często zadowalał nas remis. Przywykliśmy też do ostrożnych wypowiedzi, że przeciwnik jest zawsze groźny u siebie i przyjmowaliśmy to dość bezrefleksyjnie.

Carlitos wszystkiemu temu zaprzeczył. Pokazał spojrzenie zawodnika – futbol jest wszędzie taki sam, boiska podobne, a gra się jedenastu na jedenastu. W sumie wpisuje się to w narrację, którą prezentują piłkarze po wygranej na wyjeździe. Twierdzą wówczas, że na stadionie rywala nie skupiali się na treści przyśpiewek, a jedynie docierał do nich głośny doping. Gdy jednak chcą u siebie przypodobać się kibicom, to podkreślają, że uskrzydliła ich atmosfera, co oczywiście nie jest wcale wykluczone. Dlaczego? Ano dlatego, że po prostu przyjemniej im się gra na pełnych stadionach, przy rozśpiewanej publiczności. Ale wówczas jasne, że lepiej jest obu rywalizującym zespołom. Żaden nie zyskuje przez to przewagi. Analogicznie, gorzej gra się obu drużynom na obiektach bez atmosfery.

Hiszpan uważa nawet, być może chcąc po prostu wytłumaczyć słabą postawę Legii w Warszawie, że przy Łazienkowskiej trudniej im o punkty, bo rywale wyjątkowo mocno mobilizują się na mecz w stolicy. Twierdzi, że tak było w Wiśle. Możliwe więc, że wie co mówi. Co jednak z opinią Macieja Szczęsnego, który w naszym „Tunelu czasu” powiedział: „Mówi się, że w różnych miejscach Polski piłkarze sprężają się na Legię. Moim zdaniem jest tak, że oni się po prostu boją kompromitacji, a z Legią zawsze taka grozi. Jak zacznie strzelać, to i 0-8 może się skończyć. Dlatego dają z siebie maksa”? Jeśli więc przyjąć zdanie naszego byłego bramkarza, ale też bazując na własnych obserwacjach, to w interiorze też nie możemy oczekiwać więc, że będzie łatwiej.

Można mówić, że inną kwestią są dwumecze w pucharach, gdy liczy się wynik obu spotkań, a bywa, że kluczową rolę odgrywają bramki zdobyte na wyjeździe. To determinuje pewien sposób gry, podejścia do rywalizacji. Moim zdaniem jednak jest to trzeciorzędne. Bez względu bowiem na rodzaj rozgrywek najważniejsza jest jakość, bo jak jedziemy do amatorów, to naszym obowiązkiem jest wygrać, a z silniejszymi spróbować powalczyć naszą najlepszą bronią, czyli kontratakiem. Po jakości jest mobilizacja i bodźce motywacyjne, szczególnie potrzebne w Ekstraklasie.

Wnioski? Nie jest łatwo lekko żyć i być najlepszą drużyną w Polsce. Tyle że jeszcze trudniej być tą słabszą. Futbol wszędzie jest taki sam. To w sumie prosta gra, do której sami dorabiamy ideologię i pozwalamy to samo robić zawodnikom, trenerom i prezesom. Łatwo kupujemy wytłumaczenia, zwłaszcza, gdy chodzi o naszą ukochaną drużynę. Wszystko zaś sprowadza się do tego, kto lepiej gra w piłkę (gra – ma wyższe umiejętności, jest odpowiednio zmotywowany i przygotowany fizycznie), a nie gdzie to robi.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.