Kibice Legii pod stadionem w Gdańsku - fot. Bodziach / Legionisci.com
REKLAMA

Wyjazd nad morze

Relacja z trybun: Zakazana wyprawa do Gdańska

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Już dawno nasz wyjazd do Gdańska nie budził tylu emocji. Pomimo zamkniętego sektora gości i pewności, że meczu nie będzie nam dane obejrzeć, do Trójmiasta ruszyło półtora tysiąca fanów Legii. Policja, która wnioskowała o rozegranie meczu bez naszego udziału, musiała przygotować znacznie większe siły do zabezpieczenia naszej nadmorskiej wycieczki.

Po wyjazdowym meczu w Białymstoku Komisja Ligi ukarała nas trzema meczami zakazu wyjazdowego - z tego powodu nie pojechaliśmy do Szczecina oraz Lubina, a także mieliśmy nie jechać do Gdańska. Kara na trzeci mecz została jednak zawieszona i w stolicy rozpoczęły się zapisy na ten wyjazd. Zamówiony i opłacony został pociąg specjalny. Blisko 1500 osób zapłaciło za przejazd oraz bilet na mecz, ultrasi szykowali oprawę... tymczasem na trzy dni przed spotkaniem do akcji wkroczył wojewoda pomorski. Przychylił się do wniosku policji o zamknięcie sektora gości na mecz Lechia - Legia i poinformował o tym opinię publiczną. Powód? Oczywiście względy bezpieczeństwa.



Klub z Gdańska jakby tylko czekał na taką decyzję - rozpoczął sprzedaż biletów dla swoich kibiców na sektory K i L, gdzie standardowo zasiadają przyjezdni. Decyzja była o tyle dziwna, że na wszystkich pozostałych sektorach było jeszcze mnóstwo wolnych miejsc. W pewnym momencie, na kilka godzin sprzedaż na sektor gości została zablokowana, ale w piątkowy wieczór ponownie uruchomiono ją - jakby zamykając sobie furtkę do ewentualnego wpuszczenia kibiców z Łazienkowskiej. Odbywało się to mimo świadomości, że legioniści - bez względu na wszystko - na wyjazd normalnie udają się. Zmienił się tylko cel podróży - oficjalnie nasza grupa wybrała się pod Pomnik Poległych Stoczniowców 1970.



W niedzielę przed południem fani Legii wyruszyli w stronę Gdańska pociągiem specjalnym z dworca Warszawa Wschodnia. Trasa przebiegała bez żadnych problemów, a nasza wycieczka dotarła na stację Gdańsk Stocznia około godziny 15:30. Stamtąd całą grupą przeszliśmy pod pomnik w obstawie policji, która obstawiła zarówno samą stację, jak i trasę przemarszu. Widać było, że mundurowi byli mocno przejęci nietypowym zabezpieczeniem grupy kibiców gości, ale też starali się nie prowokować.



Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców nasza grupa złożyła wieniec w barwach Legii z szarfą "Ofiarom grudnia 70- i stanu wojennego. Precz z komuną!!!" oraz zapaliła znicze. Legioniści, którzy zebrali się wokół pomnika, odśpiewali hymn narodowy oraz skandowali antysystemowe okrzyki ("Cześć i chwała Bohaterom", "Raz sierpem, raz młotem...", czy "Precz z komuną!"). Po kilku minutach ruszyliśmy w kierunku stadionu - do przejścia mieliśmy ponad 4 kilometry. Po drodze nie brakowało śpiewów - "Jesteśmy zawsze tam..." oraz okrzyków "Piłka nożna dla kibiców". Policja zmuszona była do wyłączenia z ruchu sporej trasy dojazdową do stadionu, którą maszerowaliśmy. W końcu dotarliśmy przed stadion, na którym swoje mecze rozgrywa Lechia i tu spędziliśmy aż dwie godziny.



Jeśli ktokolwiek łudził się, że długie oczekiwanie w pobliżu stadionu oznaczać może szansę na obejrzenie meczu, to... tylko się łudził. Mecz mogliśmy oglądać co najwyżej w naszych telefonach. W sektorze gości zasiadła garstka kibiców gospodarzy. Część lechistów wyszła na promenadę swojego stadionu, by przywitać naszą grupę wulgaryzmami. Chwilę trwała wymiana uprzejmości, po czym gdańszczanie udali się na trybuny, my zaś zostaliśmy na parkingu, skąd przez pewien czas prowadziliśmy normalny doping. Ten nie był słyszalny na samym stadionie, bowiem ten jest konkretnie zabudowany i do nas również nie dochodziły pieśni śpiewane przez gospodarzy.

Przed rozpoczęciem meczu nasi piłkarze, podobnie jak swego czasu w Białymstoku, podbiegli pod sektor gości - pokazując, że solidaryzują się z nami. Lechiści zaprezentowali tego dnia patriotyczną oprawę składającą się z malowanej sektorówki, transparentu "WRONa Orła nie pokona" z przekreślonym symbolem sierpa i młota, do której odpalili trochę pirotechniki.

Jeszcze w trakcie pierwszej połowy zostaliśmy przeprowadzeni na tyły sektora gości, gdzie znowu spędziliśmy kolejnych kilkadziesiąt minut. Czas umilaliśmy sobie okazjonalnymi pieśniami puszczanymi przez megafon. W końcu kilkanaście minut po godzinie 19, ruszyliśmy spod stadionu na pobliską stację PKP Gdańsk Expo, gdzie czekał nasz specjal. W pociągu śledziliśmy przebieg drugiej połowy spotkania, a do Warszawy wróciliśmy przed północą, czyli sporo wcześniej, niż pierwotnie planowaliśmy.



Wyjazd do Gdańska tak licznej grupy kibiców Legii, którzy z góry wiedzieli, że meczu nie zobaczą, to najlepszy dowód na to, że bez względu na absurdalne zakazy, będziemy jeździć i uprzykrzać życie tym, którzy to samo chcą zapewnić nam. A wojewoda pomorski najlepiej niech opublikuje raport wydatków poniesionych z powodu swojej durnej decyzji.

Wyjazd nad morze był przedostatnim w tym roku - w przyszły czwartek, tuż przed Świętami, czeka nas jeszcze wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec. Wcześniej jednak, bo w najbliższą sobotę, ostatni w tym roku mecz przy Ł3. Przed spotkaniem z Piastem prowadzona będzie zbiórka konfetti, jak również zbiórka dla psów ze schronisk, w ramach kontynuacji akcji "Są takie psy, którym należy pomóc".

Frekwencja: 20 856
Kibiców gości: 1500

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.