fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Podsumowanie

Sá Pinto wyprowadził Legię na prostą. W tym szaleństwie jest metoda?

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Kończy się 2018 rok, który był dla Legii wyjątkowo zwariowany. Puchar, mistrzostwo, zmiany na stanowisku trenera, kompromitacja w europejskich pucharach... Od pewnego czasu nastał jednak spokój. Kilka miesięcy temu Ricardo Sá Pinto dostał zadanie poukładania rozbitej drużyny i trzeba przyznać, że wywiązał się z tego niemal wzorowo. Portugalczyk wykręcił w drugiej połowie roku znakomite statystyki. Legia awansowała na drugie miejsce w tabeli i jest już w ćwierćfinale Pucharu Polski.

Przy zatrudnieniu Sá Pinto pojawiało się wiele głosów sceptycznych, co do odważnego posunięcia Dariusza Mioduskiego. Właściciel i prezes największego klubu w Polsce zdecydował się postawić na szkoleniowca, znanego ze swojego trudnego charakteru, który nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca na dłużej. Podczas swojej prezentacji szkoleniowiec zapowiadał, że interesują go tylko zwycięstwa. Podobną dewizę stosował jeszcze za czasów zawodniczych.

- Jestem zadowolony i dumny, że tu jestem. Wierzę, że razem możemy zrobić wszystko, a przede wszystkim wygrywać. Legia to wielki klub z piękną historią. To drużyna, dla której liczą się tylko zwycięstwa - mówił w sierpniu.

Na początek obóz przygotowawczy

Ostatnie miesiące pokazały, że decyzja o jego zatrudnieniu była trafiona. Początkowo jednak nie było tak różowo. Powiedzieć, że debiut Sá Pinto na ławce trenerskiej nie wypadł okazale, to jak nic nie powiedzieć - remis z luksemburskim F91 Dudelange doprowadził do odpadnięcia z europejskich pucharów. Oczywiście, nowego trenera nie można było za to w żadnym stopniu winić, lecz jego tłumaczenia na pomeczowej konferencji prasowej brzmiały co najmniej śmiesznie.
- Sędzia nawet nie dotrwał do końca doliczonego czasu gry. Nie mieliśmy sprawiedliwego sędziego dzisiaj (...) Dudelange było super zmotywowane przed tym spotkaniem. Dla mnie ich postawa nie była zaskoczeniem. Mają niezłych zawodników, ale to nie oni dziś wygrali, to sędzia nam nie pozwolił moim zdaniem - stwierdził wówczas Sá Pinto. Takie wypowiedzi wyjątkowo źle wpłynęły na jego wizerunek w momencie, w którym powinien on na niego usilnie pracować. Nie przekonał tymi zdaniami do siebie większości kibiców. Portugalczyk postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i szybko naprawić to, co zaniedbali jego poprzednicy. Jak się okazało było to przygotowanie fizyczne. Zawodnicy nie biegali na najwyższych obrotach. Często przebiegali w ciągu meczu mniej kilometrów niż rywale. Szkoleniowiec zafundował swoim podopiecznym solidną dawkę treningów, co miało najpierw nie najlepsze skutki, lecz ostatecznie wniosło do drużyny wiele dobrego.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

- Odpowiedzialnym za porażkę jestem ja. Wiem też, że odbudujemy tę drużynę i będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. Nie pytajcie mnie, czy Legia jest źle przygotowana do sezonu. Interesuje mnie tylko przyszłość - powiedział Sá Pinto po przegranej w kompromitującym stylu z Wisłą Płock. Tak fatalny mecz był pokłosiem trudnego okresu przygotowawczego, przez który przeszli legioniści. Udowodnione zostało to w następnej kolejce, podczas której Legia tylko zremisowała bezbramkowo z Cracovią. Potem przyszła długo oczekiwania seria bez porażki.

Udane decyzje personalne

Legia była niepokonana przez kolejne dziewięć spotkań. W międzyczasie trener odsunął od składu Michała Pazdana oraz Arkadiusza Malarza, którzy nie przekonali go swoją dyspozycją. Obecnie mają oni nawet kłopoty, aby załapać się na ławkę rezerwowych. Jak się jednak okazało postawienie na Radosława Cierzniaka, a potem na Radosława Majeckiego było trafioną decyzją, która pokazała trenerski nos szkoleniowca Legii. Do tego należy dodać sprowadzenie Andre Martinsa, który znacząco wpłynął na grę drużyny. Ponadto już na samym początku postawił na odsuniętego wcześniej Artura Jędrzejczyka. Obrońca miał czystą kartę u nowego opiekuna "Wojskowych" i szybko odpłacił się mu za zaufanie, stając się filarem obrony.

Aby zrobić miejsce dla nowych zawodników trzeba było się z kilkoma pożegnać. Sá Pinto przesunął do rezerw Krzysztofa Mączyńskiego, co było decyzją nieco kontrowersyjną, ale patrząc grę reprezentanta Polski w jakimś stopniu akceptowalną. 31-latek ostatni raz zagrał w pierwszej drużynie Legii w przegranym 1-4 starciu z Wisłą Płock. Potem pojawiał się już tylko w rezerwach - ostatni raz 29 września. Na jednej z konferencji prasowych trener był oburzony wiecznymi pytaniami o powody odsunięcia pomocnika od składu. - To konferencja o meczu z Koroną. Musi pan szanować trenera. Jeżeli miałby pan więcej pytań, to bym to rozumiał, a jeśli przychodzi pan tylko po to, to pan mnie nie szanuje, ponieważ to nie jest konferencja o jednym zawodniku, a o meczu. Musi pan szanować wszystkich zawodników i drużynę - pan nie szanuje trenera - powiedział wówczas do Piotra Wesołowicza z Gazety Wyborczej.

Tylko zwycięstwo!

Wygląda na to, że swoją charyzmą Portugalczyk zaraził całą drużynę, co często można zaobserwować po wygranych meczach. W szatni legioniści wspólnie świętują zdobycie trzech punktów, do czego ostatnio mieli okazję wyjątkowo często. Sprawiedliwie jednak należy dodać, że podobne radości obserwowaliśmy gdy szkoleniowcem był Romeo Jozak. Mistrzowie Polski wygrali pięć z ostatnich sześciu meczów. Znacząco poprawili grę w defensywie, co jeszcze do niedawna było ich największym mankamentem. Nie ma co ukrywać, że to jeden z tych elementów, nad którymi nowy szkoleniowiec musiał skupić się najbardziej. Legia znacząco poprawiła się także pod względem fizycznym, notując niemal za każdym razem lepsze statystyki biegowe niż rywale - na początku sezonu tak nie było. Trener podkreślał jednak, że dla niego najważniejsze jest, jak jego podopieczni biegają, a nie ile kilometrów mają na swoich licznikach. - My mamy biegać z pożytkiem - uważa Sa Pinto.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Oprócz porażki z Wisłą Płock Legii pod wodzą Portugalczyka zdarzyła się jeszcze jedna. 9 listopada z wyjazdu do Szczecina nie udało jej się przywieźć ani jednego punktu. Była to zarazem pierwsza przegrana od dwóch i pół miesiąca. Było to zaskakujące, jednak z drugiej strony trzeba było się z tym pogodzić. Sá Pinto dosyć nerwowo zareagował więc na pytanie jednego z dziennikarzy, które pojawiło się na pomeczowej konferencji prasowej. - Nie można mówić o braku stabilności w naszej grze. Mieliśmy 10 meczów bez porażki, graliśmy świetne mecze. Czy pan sobie ze mnie żartuje? Proszę na mnie spojrzeć. Dlaczego pan nie szanuje mnie i nie szanuje drużyny. To pana opinia, ale nie jest ona poważna. Dzisiaj przegraliśmy, to prawda. Za nami trudne mecze, z wymagającymi rywalami... O czym my rozmawiamy - o wszystkim tylko nie o meczu. Co próbuje pan znaleźć? Nie rozumiem co pan chce udowodnić albo kto pana nasłał - zakomunikował.

Statystyki Ricardo Sá Pinto w Legii

Mecze: 20
Bramki: 39-20
60% wygranych
średnia 2 punkty na mecz w Ekstraklasie



Można powiedzieć, że po roku eksperymentów na stanowisku pierwszego trenera, wreszcie nastała normalność. Ricardo Sá Pinto jak na razie radzi sobie dobrze i bardzo dobrze, co dodatkowo buduje lepszą atmosferę wokół klubu. Dlatego też jego ekspresyjne zachowania są - jak na razie - akceptowalne przez kibiców i dodają drużynie motywacji. Zastanawiać może jednak co się stanie, kiedy wyniki przestaną być zadowalające. Mamy nadzieję, że do takiej sytuacji daleka droga, lecz trzeba liczyć się z tym, że kryzys wcześniej czy później nadejdzie. Czy wówczas wybuchowy charakter trenera nie będzie dodatkowym zapalnikiem? Tego dowiemy się prawdopodobnie w kolejnej rundzie. Prawdopodobnie, bo - mówiąc półżartem - najbliższe okienko transferowe może być ostatnim dla Sá Pinto w Legii. Z Crvenej Zvezdy Belgrad odszedł po zaledwie jedenastu meczach, ponieważ zarząd nie spełnił jego żądań. - Miałem wielkie plany związane z pobytem tutaj. Nie mogę jednak zgodzić się na to, że przez kilka ostatnich tygodni nie dostałem nic, o co prosiłem. Mam w sobie wielką pasję i motywację, jednak muszę mieć również odpowiednie warunki do pracy - powiedział w czerwcu 2013 roku.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com


Na nich najczęściej stawiał Ricardo Sa Pinto

fot. Woytek / Legionisci.com

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.