fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Marka

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W wielu aspektach sytuacja w Legii odbiega od normy. Jednym z takich aspektów jest sytuacja zawodników odsuniętych od I zespołu oraz tych, którzy w kadrze są, ale w zasadzie nie mają szans na włączenie do meczowej „osiemnastki”. Ostatnio do tego grona należy zaliczyć aż pięciu graczy, z których tylko jednego udało się wypożyczyć. To spory problem, który w mojej ocenie rodzi określone konsekwencje.

Legia jest obecnie najbogatszym polskim klubem. Bywała biedniejsza, nawet w XXI w., znajdowała się w cieniu Wisły. Wówczas najlepsi piłkarze z kraju nie chcieli grać w Warszawie. Jeśli mieli wybór, to szli do Krakowa, a od paru lat wolą po prostu wyjechać za granicę. Przez to w Legii, mniej więcej od 2006 r., do stolicy zaczęło trafiać coraz więcej obcokrajowców. Najpierw zupełnie dobrych, jak Mucha, Roger, Edson, Radović, czy nawet Hugo Alcanta, a potem coraz gorszych. Pewnym zwrotem były transfery Vrdojlaka i przede wszystkim Ljuboji. Od tego czasu można powiedzieć, że pozycja Legii na rynku transferowym rosła, również wśród graczy występujących w Ekstraklasie.

Dało się to zauważyć już zimą 2013 r. Na Łazienkowską trafili m. in. wiodący prym w swych drużynach Jodłowiec, Brzyski i Dwaliszwili. Z czasem zaczęły się pojawiać też prawdziwe zagraniczne perełki, wystarczy wspomnieć o Dudzie, Nikoliciu, Prijoviciu, czy Odjidji-Ofoe. To był już okres, gdy „Wojskowi” budowali swą markę na tym polu. Klub przekonywał zawodników nie tylko pieniędzmi, perspektywami rozwoju, regularnymi występami w europejskich pucharach i sukcesami w lidze, ale i podejściem fair. Piłkarze wiedzieli, że Legia to dobre miejsce do zdobycia medali, zarobienia niezłych pieniędzy i zrobienia kroku naprzód w karierze – wyjazdu do silniejszej lub bogatszej ligi/bardziej atrakcyjnego miejsca do życia. Schemat był prosty i powtarzalny – ty pomożesz nam, my nie będziemy robić tobie problemów w karierze.

Oczywiście, z perspektywy kibica trudno to uznać za model wzorcowy, bo wiązał się z rotacjami w składzie i zezwalaniu graczom na odejścia za niesatysfakcjonujące fanów pieniądze. Ważniejsza była jednak opinia jaką cieszyła się Legia w środowisku, wzajemne zaufanie. To z boku może wyglądało mało profesjonalnie, ale przynosiło niesamowite efekty, zwłaszcza patrząc z dzisiejszej perspektywy i naszego miejsca w Europie.

Nie obyło się też bez wpadek i to poważnych, niosących daleko idące konsekwencje, jak choćby zakontraktowanie Chukwu, który był synonimem nieudolności polityki transferowej i którego wysoki kontrakt stał się przyczynkiem do prób renegocjacji umów przez kilku innych piłkarzy, ale także dziwacznej współpracy z Fluminense. Nie zmienia to faktu, że Legia zbudowała sobie pozycję ustabilizowanego klubu, będącego na ścieżce wznoszącej w rozgrywkach europejskich i to mimo częstych (widząc co dzieje się teraz powiedzielibyśmy może: dość częstych) zmian szkoleniowców.

Pisałem wówczas, że jeśli ktoś ma trafić do Ekstraklasy albo zmienić w niej klub, a Legia go chce, to wybierze Warszawę. Bo tutaj są pieniądze, splendory i komfortowe warunki do życia. Teraz już takiej pewności nie mam. Część zawodników, która została uznana za niepotrzebnych, a pion sportowy nie potrafi się ich pozbyć, są u nas traktowani z buta. Odsuwa się ich od składu z niejasnych przyczyn, próbuje zmusić do odejścia, nawet kosztem wyników sportowych (casus Jędrzejczyka jest tu najbardziej jaskrawym przykładem). Klub robi to w słabym stylu, bez klasy. I często nieskutecznie. Odstawieni na boczny tor albo nie grają w ogóle (Radović, wcześniej Pazdan), albo przesuwani są do rezerw (Mączyński, Malarz, Philipps, Pasquato), albo w końcu odchodzą za darmo (Hildeberto, Pazdan, Mączyński). Trudno to nazwać korzystnym dla budżetu, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan klubowych finansów.

Tym samym więc Legia wydaje się nie tylko nie mieć pieniędzy na zawodników gwarantujących jej podniesienie poziomu, do tego predestynującego do rozważań o awansie do Ligi Mistrzów, ale i tracić zaufanie na rynku. Wypracowaną przez kilka lat markę. Czego bowiem może spodziewać się zawodnik potencjalnie zainteresowany grą w Legii? Wszystkiego, tj. zmian trenerów, koncepcji i stylu gry, a musi brać pod uwagę, że w związku z tym szybko będzie musiał szukać nowego miejsca pracy. Czyli wszystkiego poza stabilnością.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.