Radosław Majecki za chwilę skapituluje po raz drugi - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Legia traci gole po akcjach skrzydłami

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia w tym roku straciła już siedem bramek. Co ciekawe, każdy z tych goli był do siebie w jakimś stopniu podobny. Wygląda na to, że przeciwnicy znaleźli prosty sposób na złamanie obrony mistrzów Polski - przeprowadzenie akcji skrzydłem i dośrodkowanie w pole karne. Proste i skuteczne. Legia po tego typu wrzutce straciła pięć goli, natomiast raz sprokurowała rzut karny. Ricardo Sa Pinto ma nad czym pracować ze swoimi podopiecznymi na treningach.

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com Legia 0-1 Cracovia - Hernandez 38'

Pierwszy gol stracony przez Legię w tym roku został strzelony przez zawodnika Cracovii. Bramkowa akcja rozpoczęła się od straty na skrzydle Salvadora Agry. Następnie rywale przeprowadzili akcję prawą stroną, gdzie zupełnie pogubił się William Remy oraz Marko Vesović. Niepilnowany Mateusz Wdowiak z łatwością wpadł w pole karne przeciwników i dośrodkował spod końcowej linii wprost do nadbiegającego Javiego Hernandeza. W tej akcji błędy popełniło kilku graczy warszawskiej drużyny. Nie wspominając już nawet o przegranym starciu na skrzydle, to samo dośrodkowanie pomocnika "Pasów" powinno zostać zablokowane. Legioniści byli jednak spóźnieni zarówno podczas tego zagrania, jak i samego uderzenia przyszłego strzelca bramki. Rozpaczliwe interwencje wślizgami na niewiele się zdały.

Zobacz gola

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com Legia 0-2 Cracovia - Hernandez 42'

Drugi gol był bliźniaczo podobny. Znowu strata na skrzydle i ponowna akcja gości prawy skrzydłem, gdzie wyraźnie upatrywali swoich okazji. Raz jeszcze nie udało się zablokować dośrodkowania, które wykończył Hernandez pomimo asysty trzech defensorów. Napastnik uciekł Andre Martinsowi, który dosyć opieszali wracał we własne pole karne. Portugalczyk chyba nie spodziewał się, że przeciwnik tak odważnie zaatakuje lecącą futbolówkę. Kiedy się zorientował było już za późno. Drugie dośrodkowanie z tej flanki zakończyło się drugim trafieniem. Prosty sposób okazał się tym najskuteczniejszym.

Zobacz gola

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com Lech 1-0 Legia - Vujadinović 8'

Trzeci stracony gol w rundzie wiosennej, a pierwszy z Lechem rozpoczął się od dośrodkowania z rzutu rożnego. Następnie piłka przeleciała pomiędzy nogami kilku zawodników, co wykorzystał obrońca gospodarzy. Tej sytuacji z całą pewnością można było uniknąć. Po pierwsze legioniści mieli okazję, aby przynajmniej dwukrotnie przeciąć podanie do Vujadinovicia, a następnie zabrakło kogoś, kto szybko doskoczyłby do piłkarza z Poznania. Faktem jest, że bramka padła w dosyć szczęśliwych okolicznościach i początkowo wydawało się nawet, że samobójcze trafienie zostanie zapisane Vesoviciowi. Powtórki pokazały jednak, że to defensor Lecha jako ostatni dotknął piłki. W przeciwieństwie do starcia z Cracovią gol padł po wrzutce z drugiej strony i po stałym fragmencie gry. Po raz trzeci jednak futbolówka nie była dośrodkowana na wysokości umożliwiającej uderzenie jej głową. Ewidentnie widać było, że założeniem było wstrzelenie jej w pole karne i liczenie na błąd rywali, co ostatecznie miało miejsce.

Zobacz gola

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com Lech 2-0 Legia - Gytkjaer 79'

Lech ustalił rezultat spotkania po skutecznie wykonanym rzucie karnym. Samego strzału nie ma co zbytnio analizować, natomiast warto przyjrzeć się sytuacji, która doprowadziła do faulu we własnej szesnastce. Na prawej stronie Lechici poradzili sobie z zawodnikami Legii, a z piłką przy nodze ostatecznie znalazł się Kamil Jóźwiak. Zawodnik z Poznania został początkowo dobrze przyblokowany przez Dominika Nagya, który chwilę potem zupełnie się pogubił. Węgier dał się ograć w bardzo prosty sposób i ostatecznie ratował się bezpardonowym faulem na rywalu, co poskutkowało rzutem karnym. Warto jednak zwrócić uwagę, że oprócz błędu Węgra, całe zagrożenie rozpoczęło się od nieporadności na skrzydle, gdzie pozwolono przeciwnikom na swobodne rozegranie piłki.

Zobacz gola

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com Arka 1-2 Legia - Jankowski 68'

Bardzo podobny gol do tych straconych w meczu z Cracovią. Piłkarz Arki spokojnie poradził sobie z Adamem Hlouskiem i dośrodkował wprost na głowę Macieja Jankowskiego. Oprócz bardzo dużego podobieństwa, warto zauważyć i zadać sobie pytanie, dlaczego zawodnikiem, który miał zablokować wrzutkę do strzelca gola był Hlousek. Czech jest nominalnym lewym obrońcą i raczej nie ma zbytniego pojęcia o grze po drugiej stronie boiska. Widać, że doskonale wiedział o tym także Janota, który umyślnie zszedł z piłką w kierunku prawej nogi Hlouska. Defensor nie zdołał zablokować piłki, która przeleciała nad głową Mateusza Wieteski. Środkowy defensor nie był najlepiej ustawiony w tej sytuacji. Mamy więc do czynienia z dwoma poważnymi błędami w ustawieniu, co ostatecznie zakończyło się w najgorszy z możliwych sposobów - golem dla rywali.

Zobacz gola

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com Raków 1-0 Legia - Majecki 4' (s)

Pierwszy gol dla Rakowa padł po dalekim przerzucie na prawą stroną, gdzie nieupilnowany został Piotr Malinowski. Za jego krycie odpowiadał Adam Hlousek, który pozwolił przeciwnikowi na zejście z piłką do środka boiska i oddanie strzału w kierunku bramki. Pierwszy błąd w ustawieniu możemy zaobserwować już w momencie podania gracza Rakowa. Malinowski miał zdecydowanie zbyt dużo miejsca na skrzydle, dzięki czemu mógł spokojnie opanować dogranie od kolegi z drużyny. Potem odbyło się "krycie na radar". Brak zdecydowania, co w konsekwencji poskutkowało śmiałą próbą strzału, a dzięki odrobinie szczęścia futbolówka wtoczyła się do siatki. Nieco winić w tej sytuacji można także Radosława Majeckiego, który nie przypilnował bliższego słupka.

Zobacz gola

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com Raków 2-1 Legia - Niewulis 112'

Ostatnie z opisywanych przez nas trafień również rozpoczęło się od dośrodkowania ze skrzydła. Atakowany przez dwóch legionistów zawodnik Rakowa dośrodkował tak dokładnie, że Andrzej Niewulis uciekł trzem obrońcom i spokojnie skierował piłkę do siatki. Karygodny błąd w kryciu legionistów w obronie, który ponownie miał miejsce po dośrodkowaniu z prawej strony boiska. Ewidentnie widać, że mistrzowie Polski mieli z tym problem, co starali się wykorzystać przeciwnicy. Legia w tej sytuacji kryła rywali strefą, a nie indywidualnie. Być może to właśnie dlatego nikt nie przykrył Niewulisa. Każdy w myślach zrzucił odpowiedzialność na kogoś innego, co przy innym systemie krycia na pewno by się nie wydarzyło.

Zobacz gola

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.