fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Podsumowanie

Taka była Legia Sá Pinto

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po 231 dniach skończyła się przygoda Ricardo Sá Pinto z Legią Warszawa. Był to bardzo burzliwy czas, okraszony wieloma "niezapomnianymi" emocjami. Portugalczyk poprowadził mistrzów Polski w 28 meczach. Statystycznie nie wyglądało to źle, jednak kiedy spojrzymy na jego pracę całościowo, to na usta cisną się w raczej złe słowa.

Przyjście Sá Pinto do klubu od początku wzbudzało małe kontrowersje. Na tamten moment wydawał się być jednak odpowiednim trenerem, aby wstrząsnąć drużyną. Zespół był po pierwszym spotkaniu z F91 Dudelange i nadal walczył o to, aby z europejskich pucharów nie odpaść już w 3. rundzie eliminacyjnej. Wpuszczenie takiej osobistości do szatni miało podnieść morale i zmotywować piłkarzy do walki. Nie pomogło, a już po ostatnim gwizdku trener dał wyraz emocjom, wbiegając na murawę i głośno krytykując sędziego. Była to pierwsza oznaka, że na Łazienkowską trafił trener z nieokrzesaną osobowością.

Po odpadnięciu z europejskich pucharów legionistom pozostała tylko rywalizacja w Ekstraklasie i Pucharze Polski. Nie ma złudzeń co do tego, że bez gry w Europie celem było zdobycie obydwu krajowych trofeów. Pinto dosyć szybko zorientował się, że drużyna jest fatalnie przygotowana pod względem fizycznym. Portugalczyk wówczas podjął jedną z lepszych decyzji za czasów swojego pobytu w Legii. Przeprowadził krótki cykl treningowy, który do końca roku przyniósł spodziewane rezultaty - poniósł tylko dwie porażki w 19 pojedynkach. Jego diagnoza oraz sposoby uzdrowienia leczenia okazały się wówczas skuteczne. Legii udało się zakończyć rok na drugim miejscu w ligowej tabeli.

Można było mieć nadzieję na to, że na zimowym zgrupowaniu Sá Pinto wraz ze swoim sztabem odpowiednio przygotuje swoich podopiecznych do rundy wiosennej. Niejednokrotnie mówiło się przecież, że danego trenera poznaje się dopiero po tym, jak potrafi przepracować czas zgrupowania. Biorąc pod uwagę, że Ricardo Sá Pinto miał pod tym kątem duże doświadczenie i dysponował odpowiednim sztabem, można było oczekiwać odmienionej drużyny w nowym 2019 roku.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

Zimowe przygotowania i transfery

Podczas zimowych przygotowań w Portugalii Ricardo Sá Pinto pokazał swoje prawdziwe oblicze szerszej publiczności. Ludzie, którzy z nim współpracowali w klubie, wiedzieli o jego specyficznych zachowaniach wcześniej, jednak dopiero teraz o większości dowiedzieli się kibice. Zamykanie treningów, sparingów i pełna kontrola dziennikarzy, którzy przyjechali specjalnie po to, aby zrelacjonować zgrupowanie. Sá Pinto nie miał jednak litości dla nikogo. Liczyły się tylko jego zasady, do których musieli przystosować się nawet ludzie pracujący na co dzień w mediach klubowych.

Zimą szkoleniowiec miał również czas, aby wzmocnić drużynę pod kątem kadrowym. Oczywiście, można było spodziewać się, że do klubu trafią jego rodacy, jednak chyba mało kto przypuszczał, że będzie ich aż trzech, a dodatkowo CV dwóch z nich, delikatnie mówiąc, na kolana nie powaliło. Legia zakupiła Salvadora Agrę oraz Luisa Rochę, którzy jeszcze do niedawna na pewno nie znaleźliby się nawet w orbicie zainteresowań mistrzów Polski. Rocha miał wzmocnić rywalizację na lewej obronie, natomiast Agra na skrzydle. Jak to się ostatecznie potoczyło, to wszyscy doskonale wiedzą. Agra nie zagrał do tej pory żadnego dobrego meczu, a jego udane zagrania można policzyć na palcach jednej ręki. Rocha z kolei poprawnie zaprezentował się w spotkaniu z Miedzią Legnica, ale na tle lepszego rywala, jakim była Wisła Kraków, wypadł już bardzo blado.

Do wspomnianej dwójki należy jeszcze dopisać Iuriego Medeirosa. Pomocnik na pewno nigdy nie trafiłby do Legii gdyby nie osoba Ricardo Sá Pinto. Z jednego strony cieszyć może, że piłkarz z przeszłością w Serie A zasilił polski klub, lecz z drugiej... Czy poza zejściem ze skrzydła na lewą nogę i strzałem w kierunku dalszego słupka pokazał w meczach coś szczególnego? Wręcz przeciwnie. Wystarczy spojrzeć na jego zaangażowanie, szczególnie w obronie, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego w Genui nie robiono problemów z jego wypożyczeniem.

Faktem jest, że cała trójka trafiła do Legii na wyraźne życzenie trenera. Sa Pinto chciał jeszcze pozyskać napastnika, czego ostatecznie nie udało się zrobić. Wyraźnie miał co do tego żal na jednej z konferencji prasowych. Może to jednak lepiej, że do drużyny nie trafił kolejny protegowany portugalskiego trenera. Sá Pinto wyraźnie zapomniał o tym, że ma w kadrze Jarosława Niezgodę, długo nie mógł przekonać się do Carlitosa. Widać było, że ma zupełnie inny pomysł na grę. Chciał grać wysokimi zawodnikami, a do tego miał tylko Sandro Kulenovicia. Wydaje się jednak, że taktykę powinno dopasować się przede wszystkim do piłkarzy, których ma się w kadrze. Tym bardziej, że zmiana całej organizacji gry zimą raczej nie przyniosłaby szybkich rezultatów, co można by zaobserwować w pierwszych spotkaniach rundy wiosennej.

Podsumowując nieco temat zgrupowań i transferów - gdyby wszystko przełożyło się na wyniki w rundzie wiosennej, to prawdopodobnie większość zostałaby mu zapomniana. Jeżeli jednak po kilkunastotygodniowej przerwie Legia wygląda gorzej niż przed nią, to trzeba było zapytać, czy to wszystko na pewno zmierzało w odpowiednim kierunku.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Wymówki

Za czasów swojej pracy w Legii Sá Pinto przegrał sześć meczów. W poprzedniej rundzie z Wisłą Płock oraz Pogonią, a w obecnej z Cracovią, Lechem, Rakowem i Wisłą Kraków. Do samych porażek nie może mieć jednak zarzutów, bo zdarzają się one zawsze. Nie ma trenera, który wygra wszystkie spotkania i zostanie mistrzem kraju. Problemem był jednak fakt, że Ricardo Sá Pinto nigdy nie potrafił przyznać się do porażki. Prawie zawsze wszystkiemu byli winni wszyscy tylko nie on i piłkarze. Ponadto nie zawsze potrafił z szacunkiem odnieść się do przeciwnika i pogratulować mu wygranej. Widoczne to było przede wszystkim po starciu z Rakowem Częstochowa. W malutkiej salce konferencyjnej Sá Pinto starał się umniejszyć sukces pierwszoligowca, sugerując, że Legia nie zagrała źle, a Raków nie zasłużył na wygraną. Wśród działaczy klubu z Częstochowy wzbudziło to tylko śmiech oraz obdarzenie Portugalczyka litościwym wzrokiem. Przyjrzyjmy się tłumaczeniom szkoleniowca po kolejnych przegranych spotkaniach oraz zremisowanym z Dudelange, które spowodowało odpadnięcie Legii z pucharów:

16.08 (Dudelange)
"W drugiej połowie zasłużyliśmy na wygraną. Nie wygraliśmy, bo sędzia nam na to nie pozwolił. Uważam, że arbiter przepchnął Dudelange do kolejnej rundy. Mieliśmy oczywistego karnego na początku drugiej połowy - widział to każdy obecny na stadionie. Wówczas mielibyśmy więcej czasu, by wygrać i wszystko mogłoby się wydarzyć - powiedział po meczu Ricardo Sa Pinto."

26.08 (Wisła Płock)
"Musimy grać lepiej, bardziej agresywnie i być lepiej zorganizowani. Rywale nie byli dziś zdecydowanie lepsi od nas i nie zasłużyli na tak wysoką wygraną."

"Odpowiedzialnym za porażkę jestem ja. Wiem też, że odbudujemy tę drużynę i będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. Nie pytajcie mnie, czy Legia jest źle przygotowana do sezonu. Interesuje mnie tylko przyszłość."

09.11 (Pogoń Szczecin)
"Pogoń nie zasłużyła na zwycięstwo po pierwszej połowie, nawet jeśli my nie prezentowaliśmy się dobrze. Remis byłby dla mnie wynikiem bardziej akceptowalnym i sprawiedliwym, bo też nie zasłużyliśmy na wygraną. O wyniku zdecydował w dużej mierze stały fragment z początku spotkania."

17.02 (Cracovia)
"W pierwszej połowie staraliśmy się grać swoje, ale to było niemożliwe, bo mimo że od dwóch miesięcy nie graliśmy i nie trenowaliśmy na tej murawie, była ona fatalna. Sytuacja ze stanem murawy jest dla mnie niezrozumiała. Proszono mnie, by drużyna nie trenowała na głównej płycie i do tego się dostosowałem. Nawet nie spacerowałem po boisku. A teraz okazuje się, że murawa na nasz mecz jest jak dżungla. Piłka skakała i były problemy z jej przyjęciem. Rozmawiałem już o tym z prezesem klubu kilka miesięcy temu."

"Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego przy golu na 0-2 sędzia nie skorzystał z VAR. Sędzia popełniał zresztą wiele błędów i mam wrażenie, że cały czas przerywał grę po naszych twardszych wejściach"

"Mieliśmy kilka dobrych okazji do zdobycia gola. Podobnie jak przed przerwą, granie utrudniał nam sędzia. Nawet w osłabieniu zagrażaliśmy bramce Cracovii i nie powinniśmy przegrać."

23.02 (Lech Poznań)
"Lech nie zrobił wystarczająco dużo, by to spotkanie wygrać. Tym bardziej szkoda, że nie potrafiliśmy tego meczu zremisować. Nie było tak, że Lech na to zwycięstwo zasłużył, to było nie fair. Lech nie był dziś drużyną lepszą."

13.03 (Raków Częstochowa)
"W dogrywce obie drużyny nie miały już świeżości. Kontrolowaliśmy przebieg gry w tej części, nie zasłużyliśmy, żeby stracić gola w tej sytuacji. Taka jest jednak specyfika spotkań pucharowych. Niestety, nie awansowaliśmy do kolejnej rundy. Oczekiwania były takie, że zdobędziemy to trofeum, ale straciliśmy tę szansę. Patrząc na grę w drugiej połowie, Raków nie zasłużył na wygraną, nasza gra wyglądała nieźle."

31.03 (Wisła Kraków)
"Nadal mamy 10 meczów do rozegrania, jesteśmy na drugim miejscu w tabeli. Wisła była dziś lepsza, ale w tabeli są daleko za nami, a nadal mają tego samego trenera. Musimy kontynuować swoją pracę."

Sytuacje Malarzem i Mączyńskim

Sa Pinto był postawiony na świeczniku po słynnych "aferach" z Krzysztofem Mączyńskim oraz Arkadiuszem Malarzem. Odsunął ich od drużyny i zesłał do rezerw. Czy z do końca sportowych powodów? Tego nie można być pewnym. Wiele medialnych opowieści krążyło na temat współpracy ze szkoleniowcem, a cała trójką wydaje się być zawodnikami, którzy w pewnych kwestiach nie do końca zgadzali się z trenerem. Oczywiście, nie można bronić żadnego graczy, bo pewnie nie są bez winy. Chociażby postawa Mączyńskiego w niektórych spotkaniach była daleka od ideału. Bywały mecze, w których zawodnik wykonał sprinty, które można policzyć na palcach jednej ręki. Przepychanki słowem z byłym pomocnikiem reprezentacji Polski trwały przez kilka tygodni. Trudno było wskazać ostatecznego zwycięzcę tego starcia, lecz kiedy z kilku miejsc zaczęły napływać potwierdzenia słów Mączyńskiego, to obraz trenera Legii zaczął się kreować w jeszcze ciemniejszych barwach.

Poparcie

Przed meczem z Wisłą Kraków dosyć znamienne było to, że Dariusz Mioduski udzielił pełnego poparcia Sá Pinto. Wystarczyły trzy dni, aby poparcie zamieniło się w zwolnienie. W polskich klubach, a przede wszystkim ostatnio w Legii, słowa prezesa, które sugerują, że trener może pracować w spokoju oznacza dla niego pocałunek śmierci. Wcześniej Mioduski udzielił wsparcia Jackowi Magierze, którego zwolnił po nieco ponad miesiącu. Z kolei Klafurić podczas rywalizacji w europejskich pucharach usłyszał, że może spokojnie pracować dopóki Legia z nich nie odpadła. Kiedy tylko Spartak Trnawa wyeliminował mistrzów Polski z Chorwatem natychmiast się pożegnano. Ricardo Sá Pinto nie został kolejnym upragnionym trenerem na lata, realizującym długofalowe strategiczne projekty klubu. Nie wytrzymał nawet do kalendarzowego lata. Na stanowisku wytrzymał jednak dłużej od Deana Klafuricia (108 dni) oraz Romeo Jozaka (213 dni).

Statystyki Ricardo Sa Pinto w Legii:
Mecze: 28
Zwycięstwa: 16
Remisy: 6
Przegrane: 6
Bramki: 46-31
Punkty: 54/84

fot. Woytek / Legionisci.com
infografika: Woytek

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.