Maciej Frydrych i Jakub Rzeźniczak
REKLAMA

20x20 LegiaLive - Maciek Frydrych

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Świętujemy dwudziestolecie powstania portalu LegiaLive.pl. Z tej okazji chcemy przybliżyć Wam sylwetki nas, kibiców pracujących w redakcji najpopularniejszego obecnie serwisu o Legii. 20 pytań na 20-lecie! Dziś najmłodszy z redakcji. Poznajcie Maćka Frydrycha. Zapraszamy!

1. Imię i nazwisko: Maciej Frydrych

2. Ksywka: w redakcji brak

3. Debiut na Legii: Pierwszy raz na Legii byłem podczas meczu otwierającego nowy stadion z Arenalem w 2010 roku. Żałuję, że nie zagościłem na starym stadionie Legii.

4. Debiut na łamach LL: 1 kwietnia 2018 r. „Plusy i minusy po meczu z Arką” - mecz odbył się dzień wcześniej.

5. Debiut na redakcyjnym wyjeździe: 20 maja 2018 r. – ostatni mecz sezonu pomiędzy Legią a Lechem. Spotkanie, po którym 14. raz w historii zostaliśmy mistrzem Polski.

6. Najlepszy tekst: Najbardziej byłem zadowolony z codziennych informacji z ostatniego mundialu oraz wywiadów przeprowadzonych z Andre Martinsem i Jakubem Rzeźniczakiem.

7. Najgorszy tekst: Trudno wybrać jakiś jeden. Z biegiem czasu jak patrzę na moje pierwsze teksty, to wiele bym w nich poprawił.

8. Najlepszy mecz Legii jaki opisywałeś: Pod względem piłkarskim z pewnością było to spotkanie z Lechem, po którym cieszyliśmy się ze zdobycia mistrzostwa kraju na stadionie w Poznaniu.

9. Najgorszy mecz Legii jaki opisywałeś: Przegrana Legii przy Ł3 z Dudelange 0-2 oraz wyjazdowa porażka 0-4 z Wisłą Kraków. Porażka w Krakowie bolała niesamowicie... stracić cztery gole przy wypełnionym po brzegi stadionie...

10. Zawodnik Legii, z którym współpracowało się najlepiej: Świetnie prowadziło mi się wywiad z Andre Martinsem. Widać, że nie był do tej rozmowy źle nastawiony, a pomimo wielu udzielonych wywiadów tego samego dnia, z uśmiechem odpowiadał na pytania. Trzeba też docenić pracę Sandro Kulenovicia i Mateusza Wieteski, którzy bardzo rzadko odmawiają rozmów pomeczowych.

11. Zawodnik Legii, z którym współpracuje się najgorzej: Jeszcze żaden nie zaszedł mi za skórę.

12. Najfajniejszy moment redakcyjny: Na pewno najfajniejszym momentem była moja pierwsza wigilia redakcyjna oraz wyjazdy na mecze.

13. Najtrudniejszy moment w redakcji: Trudnym okresem jest kiedy Legia gra trzy mecze w tygodniu, dużo artykułów musi powstać w szybkim tempie. Jednak każdy z nas chce, aby legioniści jak najdłużej i jak najczęściej grali trzy spotkania tygodniowo, więc w takich momentach nie narzekam.

14. Najfajniejszy redakcyjny wyjazd: Niesamowitym przeżyciem był wyjazd do Poznania uwieńczony zdobyciem mistrzostwa kraju. Świetnie też wspominam wyjazd do Sosnowca, który odbył się dwa dni przed wigilią. Atmosfera podczas spotkania była nie do opisania.

15. Najlepszy pomysł, jaki ci się udało zrealizować w LL: Nie próbowałem jeszcze żadnego wprowadzić. Udało mi się jednak wskrzesić rubrykę „Z obozu rywala”, której na portalu nie było od kilku miesięcy.

16. Pomysł który nie wyszedł poza plany: Nie próbowałem jeszcze żadnego wprowadzić.

17. Co daje ci praca w LegiaLive: Jest to przede wszystkim spełnienie moich marzeń. Praca w LL daje mi bardzo dużą frajdę, a zarazem doświadczenie, które na pewno przyda mi się w przyszłości. Daje mi też możliwość spotkania moich idoli oraz porozmawiania z nimi. Nigdy bym się nie spodziewał, że przeprowadzę wywiad z Jakubem Rzeźniczakiem.

18. Co jest w niej najfajniejsze: To, że spotykasz oraz możesz porozmawiać z osobami, które kiedyś widziałeś jedynie w telewizji. Podoba mi się też to, że mogę wyrazić swoją opinię, a następnie przeczytać, co uważają o tym odbiorcy.

19. Co jest w niej najbardziej irytujące: Poczucie, że mogłeś zrobić coś lepiej oraz głupie błędy, które czasami się zdarzają.

20. Najlepszy kumpel z redakcji: Nie ma osoby w redakcji, z którą współpracowało by mi się źle lub za którą bym nie przepadał. Bardzo dużo zawdzięczam Wojtkowi, który dał mi szansę i wdrożył mnie w dziennikarstwo w wieku 14 lat. Dzięki niemu mogłem zobaczyć, jak Legia zdobywa mistrzostwo kraju na stadionie w Poznaniu. Sporo zawdzięczam też Magdzie, często wysyła mi konstruktywną krytykę, którą biorę do serca. Dzięki niej nauczyłem się bardzo dużo. Kibicowskie wyjazdy z Hugollkiem i Bodziachem to jest czysta przyjemność, gdyby nie oni z pewnością nie pojechałbym na sektor gości do Wrocławia lub Poznania.

Maciek:

Do kibicowania zarazili mnie tata oraz wujek, od początku mojego życia dostawałem od nich legijne gadżety. Kiedy miałem dwa lata, rodzice poznali „Alchima”, dzięki niemu moje zdjęcie widniało w gazecie „Nasza Legia”. Dostawałem od niego masę kibicowskich koszulek, na większości widniał napis „Warsaw fans hooligans”. Kiedy jeździliśmy na wakacje, w oknie hotelowym wieszaliśmy flagę Legii, a każdy z nas chodził w jej brawach.

fot. Nasza Legia
fot. Nasza Legia

Od najmłodszych lat rodzice namawiali mnie do gry w piłkę oraz oglądania meczów, między innymi „Wojskowych”. Następnie tata zabrał mnie na mecz z Arsenalem, było to dla mnie niezapomniane przeżycie. Przed meczem wujek uczył mnie kibicowskich przyśpiewek i dostałem od niego mój pierwszy szalik. Później często chodziłem na stadion. Zacząłem od pojedynków w europejskich pucharach, choć namawiałem tatę, aby częściej zabierał mnie na trybuny. Razem z jego znajomymi oraz moimi wujkami chodziliśmy na sektor 104, a następnie przenieśliśmy się na 201. Z początku miejsce bardzo mi odpowiadało, bo znajdywałem się blisko „Żylety”, z czasem potrzebowałem przenieść się na trybunę północną. Po kilku latach pojechałem na swój pierwszy wyjazd - do Amsterdamu w 2017 roku. Było to spełnienie moich marzeń. Cały wyjazd opisałem w gazetce szkolnej. To właśnie tam w gimnazjum publikowałem swoje pierwsze legijne artykuły.

W redakcji znalazłem się poprzez Facebooka. Napisałem wiadomość do Legionisci.com z prośbą o sprawdzenie moich artykułów oraz udzielenie profesjonalnej porady dziennikarskiej. Po cichu liczyłem, że kiedyś uda mi się trafić do redakcji, ale nie spodziewałem się, że w wieku 14 lat! Kiedy napisałem do znajomych, że mój pierwszy artykuł ukazał się na łamach Legionisci.com, myśleli, że ich wkręcam, bo było to w prima aprilis. Właściwie sam średnio wierzyłem, że mogę tak po prostu w tym wieku pisać dla tak ogromnego i zasłużonego portalu. Najpierw napisałem swoje pierwsze „Plusy i minusy”, po czym przejąłem tę rubrykę. Następnie poszedłem na pierwszą konferencję, później trening legionistów i tak się wszystko zaczęło. Z czasem coraz częściej w różnych formach udzielałem się na stronie. Ważnym dla mnie momentem był ostatni mundial, w czasie którego na łamach LL tworzyłem podsumowania każdego dnia z Mistrzostw Świata. Uznałem to za pewnego rodzaju test, który uważam, że zdałem. Stopniowo poznawałem wszystkich członków redakcji oraz świat dziennikarski. Wszystko działo się bardzo szybko, zostałem obdarzony sporym zaufaniem. Oceny piłkarzom wystawiam do dzisiaj, tylko jedne „Plusy i minusy” nie są mojego autorstwa odkąd jestem w redakcji. Po pucharowym meczu z Górnikiem Zabrze przy Ł3 musiałem sobie odpuścić pisanie, ponieważ miałem w tym czasie egzamin gimnazjalny.

Moje kibicowanie Legii dzisiaj nieco uległo zmianie. Na mecze „Wojskowych” chodzę na trybunę dla mediów, jednak od czasu do czasu bywam na Żylecie. Jeżdżę na wyjazdy z redakcją, jednak staram się też w miarę możliwości jeździć z kibicami. Podczas mojej przygody w LL byłem na sektorze gości we Wrocławiu oraz Poznaniu i z pewnością nie były to moje ostatnie wyjazdy. Od tego sezonu dopinguję też z młyna legijnych koszykarzy. Staram się zarażać moich znajomych i najbliższych miłością do Legii oraz zabierać ich na mecze, aby poczuli atmosferę, jaka panuje podczas spotkań.

Z Legią mam więcej lepszych wspomnień niż tych gorszych. W pamięci będę miał przede wszystkim awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Rywalizacja z Realem Madryt czy Borussią Dortmund była spełnieniem moich marzeń. Nie zapomnę również zwycięstwa nad Spartakiem Moskwa - mecz oglądałem na małym monitorze i właściwie po stracie dwóch goli chciałem wyłączyć komputer. Miałem wtedy 9 lat i na całe szczęście tata namówił mnie, abym jednak do końca obejrzał to spotkanie... nie żałuję! Nie da się też zapomnieć bramki Hamalainena podczas doliczonego czasu gry, ten gol dał nam trzy punkty w pojedynku z Lechem Poznań, euforia na trybunach była nie z tej ziemi! Najgorsze wspomnienie to z pewnością walkower w meczu z Celtikiem, pamiętam, że niesamowicie płakałem. Trudno było mi zrozumieć, dlaczego tak się stało.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.