fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Stawka większa niż życie

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Niektóre wyjazdy zlewają się nam po latach z wieloma innymi w to samo miejsce, są też jednak takie, które pamięta się latami. Do tych drugich z pewnością będziemy mogli zaliczyć wyprawę do Gdańska, gdzie na boisku nie brakowało dramaturgii, a w sektorze gości fani zaprezentowali zarówno efektowną oprawę, jak i niesamowity doping przez cały mecz. Takiego pier... z naszej strony nie było już dawno.

W czwartek nad ranem wróciliśmy z Poznania, a już w sobotę ruszaliśmy na kolejny wyjazd, by wspierać Legię. Po przerwanym meczu z Lechem, mając w pamięci częstotliwość kar na nasze wyjazdy do Gdańska, można było obawiać się, czy i tym razem ktoś nie wpadnie na "wspaniały" pomysł, zakazujący nam podróży do Trójmiasta. Ostatnia, grudniowa wyprawa do Gdańska zakończyła się dla nas pod bramami stadionu, bowiem wojewoda pomorski postanowił zamknąć sektor gości. Za pirotechnikę odpaloną w Poznaniu ostatecznie ukarano nas dwoma meczami zakazu na wyjazdy na Lecha.



Tym samym w sobotnie popołudnie półtoratysięczna grupa legionistów ruszyła w trasę z dworca Warszawa Wschodnia pociągiem specjalnym. Wyjazd był nieco utrudniony, ze względu na małą liczbę składów dostępnych przed majowym weekendem, ale grunt do dobra organizacja, dzięki której bez opóźnień ruszyliśmy w drogę. Tym razem nasz "specjal" dotarł jedynie do stacji Wrzeszcz, skąd cała nasza grupa została przepakowana do SKM, którą następnie jechaliśmy w stronę stacji Expo, znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie gdańskiego stadionu. Dodatkowe kombinacje spowodowane były tym, że mundurowi nie chcieli się zgodzić, by zbyt długi pociąg zatrzymywał się na peronie do tego nieprzystosowanym. Warto dodać, że w przypadku identycznych pociągów rejsowych w całej Polsce problemów nie ma, ale zdążyliśmy się przyzwyczaić, że w tym kraju traktuje się nas jak obywateli innej kategorii.



Ze sporym zapasem czasowym, na blisko trzy godziny przed rozpoczęciem spotkania, wysiedliśmy z SKM i przeszliśmy kilkaset metrów w kierunku sektora gości. Dzięki sporemu zapasowi bez problemu cała nasza grupa zajęła miejsca przed rozpoczęciem spotkania. Gospodarze sprzedali łącznie 25 tysięcy biletów, wcześniej do takiej liczby ograniczając widownię zgłoszoną do imprezy masowej. Bez szału, biorąc pod uwagę pojemność obiektu i szanse lechistów na historyczny sukces ich klubu. To jednak nie nasze zmartwienie.



W naszym sektorze wywieszonych zostało 8 flag - Legia Warszawa, Ultras Legia, Warriors, Teddy Boys 95, Olimpia Elbląg, Legia, Miasto Stołeczne Warszawa, Legijna Orneta. Od samego początku spotkania ruszyliśmy z głośnym dopingiem dla naszej drużyny. Nasz śpiew niósł się nieźle i był wspomagany przez trzy bębny. Swoje robiło także "podbijanie" dopingu przez megafony znajdujące się w bocznych i górnych częściach sporego sektora. Z obu stron nie brakowało wzajemnych uprzejmości. Głównie skandowaliśmy "Hej Legio jazda z k...!". Tego dnia jako pierwsi cieszyli się gospodarze, którzy na początku meczu byli pewni, że sędzia podyktuje dla ich zespołu rzut karny, a w 17. minucie w końcu radowali się, kiedy piłka wpadła do bramki strzeżonej przez Cierzniaka.



Nie zamilkliśmy ani na moment. W pierwszej połowie zaprezentowane zostały dwie prezentacje w naszym sektorze. Pierwsza z nich to idealnie dopasowana do wymiarów sektora gości malowana sektorówka, transparent "Stawka większa niż życie" oraz pirotechnika odpalona na samej górze trybuny. W końcówce pierwszej połowy na całym naszym sektorze zaczęły powiewać duże flagi na kijach, a pośród nich odpalone zostały race i stoboskopy.

Pomimo niekorzystnego wyniku nikt nie zamierzał dopuszczać do siebie myśli, że nasz zespół może tego dnia stracić punkty. Z całej mocy staraliśmy się wesprzeć piłkarzy głośnym dopingiem. "Nie poddawaj się, ukochana ma..." - niosło się naprawdę konkretnie. Wyrównujący gol wywołał olbrzymią radość, ale dalej śpiewaliśmy swoje. "(...) Nie poddawaj się, Legio Warszawa!" - na pełnej mocy krzyczało półtora tysiąca fanatyków ze stolicy. I to, co tego dnia działo się w naszym sektorze szczególnie po drugiej, ale również trzeciej bramce dla naszej drużyny, było czymś niezapomnianym. Jeden nakręcał drugiego i wszyscy jak w transie zdzieraliśmy gardła na maksa! Po tym jak piłka zatrzepotała w siatce, momentalnie pozbyliśmy się koszulek i zaczęliśmy dopingować bez nich.

Lechiści w drugiej połowie zaprezentowali sektorówkę w kształcie koszulki oraz kilkadziesiąt rac. Tego dnia przyćmieni zostali przez nas nie tylko pod względem ultras, ale także poziomu decybeli. W końcówce oczywiście to nam sprzyjał wynik, można powiedzieć, że nakręcał nas do jeszcze większego wysiłku, ale... "tak to już bywa, Legia z k... wygrywa".

Do ostatniego gwizdka zabawa w naszych szeregach była niesamowita i trudna do opisania. Z piekła do nieba... Jesteśmy na najlepszej drodze do czwartego z kolei tytułu mistrza Polski! Po meczu oczywiście podziękowaliśmy piłkarzom za pełne zaangażowanie i trzy punkty. "Warszawa" jaką wykonaliśmy była niesamowicie emocjonalna z obu stron. Pojawił się także okrzyk "Każdy to powie, tu nam pomogli sędziowie", który był szybką reakcją na fakt, że środowisko piłkarskie zaczęło szukać sensacji w prowadzeniu zawodów przez sędziego Stefańskiego. Gdańszczanie stadion zaczęli opuszczać już po drugiej straconej bramce, więc ich żegnaliśmy już wcześniej donośnym "Wypier...!". Po meczu przyszło nam czekać na opuszczenie sektora ponad godzinę, a czas ten umilaliśmy sobie żartami z grubego ochroniarza oraz rudej Grażyny.



Później ruszyliśmy w stronę stacji PKP, gdzie ponownie pociągiem SKM ruszyliśmy na dworzec Wrzeszcz, skąd około 0:30 wyruszyliśmy specjalem w stronę stolicy. Humory wszystkim dopisywały, zabawa była doskonała, a w stołecznym mieście zameldowaliśmy się około 4:30 nad ranem. Może zmęczeni, ale niesamowicie zadowoleni i z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Niestety był to dla nas ostatni wyjazdowy mecz w obecnym sezonie, bowiem w Białymstoku tym razem nie dane nam będzie zobaczyć nawet przystadionowego parkingu. Na wyjazdy przyjdzie nam poczekać do lipca, a teraz musimy skupić się na mobilizacji na najbliższe trzy mecze przy Łazienkowskiej. Zróbmy wszystko, aby na każdym z nich na naszym stadionie frekwencja była godna Legii Warszawa. Należy ponadto pamiętać o akcji "Mistrz na stówę" - dorzucamy się do opraw meczowych, aby Nieznani Sprawcy zebrali na ten cel zaplanowane 100 tysięcy.

Frekwencja: 25 000
Kibiców gości: 1500
Flagi gości: 8

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.