fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Koroną

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W 2. kolejce sezonu 2019/20 Legia odniosła premierowe zwycięstwo. Wygrana nie przyszła łatwo i trudno oprzeć się wrażeniu, że była szczęśliwa. Legioniści znów bowiem zagrali statycznie, przewidywalnie i mieli duże problemy z organizacją gry, szczególnie w środku pola. Choć więc powodów do narzekań nie brakuje, to jednak wygrana cieszy, zwłaszcza ze względu na jej okoliczności.

1. Zwycięstwo! Długo musieliśmy czekać na ligową wygraną Legii pod wodzą trenera Vukovicia. Poprzednio legioniści wygrali bowiem w Gdańsku, niemal równo trzy miesiące temu. W tym czasie dwukrotnie remisowali i aż trzy razy schodzili z boiska pokonani. Komplet punktów w Kielcach został wymęczony, ale dla tabeli nie ma to żadnego znaczenia. Można by nawet rzec, że skoro Legia już wygrywa będąc w kiepskiej formie, to gdy do niej dojdzie będziemy wreszcie ukontentowani.

2. Zwycięstwo to nie wszystko. Na ten moment Legii brakuje własnego stylu, co wyraźnie było widać w niedzielnym meczu. Co więcej, bardzo szwankują też podstawowe elementy gry - doskok do rywala, utrzymywanie się przy piłce, wyprowadzanie jej z własnej połowy, zmiana tempa gry, wymienność pozycji w bocznych sektorach boiska. Do tego w paru sytuacjach zawodnicy, którzy tracili piłkę nie wracali za akcją, a zatrzymywali się albo tylko dreptali. Można by jeszcze kilka kwestii wymienić. Wszystko to niepokoi w kontekście dalszych meczów, bo przyszłość stanowi wielką niewiadomą. Drużyna prezentuje się kiepsko zarówno w lidze (choć w mojej ocenie mecz z Pogonią był zupełnie niezły i nie zasłużyliśmy w nim na porażkę), jak i pucharach. Największe obawy rodzą właśnie problemy z tymi wydawałoby się dość podstawowymi elementami gry.

3. Dezorganizacja. W Kielcach szczególnie irytował chaos w środku pola „Wojskowych”. Martins, Antolić i Jodłowiec zupełnie nie radzili sobie zarówno ze wspieraniem defensywy, jak i kreowaniem gry. Irytowali przy tym biernością i brakiem pomysłu na rozegranie futbolówki. Zresztą niemal wszyscy zawodnicy zachowywali się w wielu momentach tego meczu tak, jakby nie wiedzieli jak mają się poruszać i co robić. Widać to było szczególnie w I połowie, niedługo po tym, gdy wicemistrzowie Polski wyszli na prowadzenie. W skrócie gra wyglądała następująco: atak Korony, wybicie Legii, przejęcie piłki przez Koronę w środku, atak, wybicie, przejęcie, atak… Aż w końcu padła wyrównująca bramka, która była naturalną konsekwencją postawy legionistów.

4. Nic nowego. Mając to wszystko na uwadze należy jednak pamiętać, że liga w okresie eliminacji europejskich pucharów traktowana jest u nas tradycyjnie po macoszemu. Jest tak od kilku lat, a priorytetem lata zwykle jest dostanie się do grupy Ligi Europy. Tak jest i tym razem. W Legii, jak pewnie zresztą w innych tzw. eksportowych klubach, zakłada się straty punktowe w Ekstraklasie i nadrabianie ich w późniejszym czasie. Rzecz w tym, by udało się je zminimalizować i po prostu jak najlepiej punktować w tym okresie. Zawodnicy mają się teraz oszczędzać, oszczędzać się w starciach ze słabszymi rywalami w eliminacjach i być w formie na nadchodzące decydujące spotkania. Warto przy tym wziąć poprawkę na rotację w składzie, choć nawet jak grają nasi najlepsi piłkarze, to wciąż zespół prezentuje się słabo. Zagadką jest natomiast system rotowania graczami. Sądzę, że kluczowe znaczenie mają tu wyniki badań markerów zmęczeniowych piłkarzy. Czy to jedyna droga do osiągnięcia celu? Nie mam pojęcia. Pozostaje nam zaufać Vukoviciowi i wierzyć, że jego pomysł na szanse na realizację, choć też rozumiem, że końcówką minionego sezonu nie poprawił swych notowań.

5. Jędza king! Najpierw był „Włodar king”, potem „Jędza king”, by nastał „Kuchy king”. Jednak po odejściu Kucharczyka, wydawało się, że w zespole zapanuje bezkrólewie. Tymczasem Jędrzejczyk swoją formą udowadnia, że berło może należeć się jemu. W mojej ocenie był najlepszym legionistą w Kielcach, wystarczy spojrzeć na statystyki: 33 przejęcia piłki, 81% wygranych pojedynków (100% na ziemi!), trzy skuteczne odbiory na trzy próby i 13 razy nabywał futbolówkę. No king!

6. Powtórka z zeszłego sezonu. 28 lipca 2018 r. Legia też pojechała na wyjazdowy mecz z Koroną i również wygrała 2-1. Co ciekawe, w obu przypadkach do wygranych przyczynił się Kante, który wtedy strzelił gola, a w niedzielę zanotował asystę przy decydującym trafieniu Gwilii.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.