2019-08-04 | Legia Warszawa - Śląsk Wrocław, flaga, Warszawiacy, Żyleta - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Nie poddawaj się

Hugollek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Drugim mecz ligowy na Estadio WP odbył się kilka dni po 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. To nad wyraz ważne dla wszystkich Polaków (a w szczególności warszawiaków) wydarzenie zostało adekwatnie uczczone na stołecznym stadionie zarówno przez nas, jak i przez włodarzy Legii. Przedstawiciele klubu umieścili na oknach Skyboxu symbol Polski Walczącej na tle barw narodowych. Zaprosili także na spotkanie z wrocławianami Powstańców, którzy zasiedli w loży centralnej naszego obiektu. Uhonorowaliśmy ich głośnymi okrzykami: „Cześć i chwała Bohaterom!” oraz „Za tę walkę o stolicę dziś dziękują Wam kibice!”.

Tradycyjnie przed pierwszym gwizdkiem odśpiewaliśmy „Sen o Warszawie”, a chwilę później, gdy piłkarze, w towarzystwie dzieci, które ubrano w specjalne stroje militarne z minionych czasów, wkroczyli na murawę specjalnym szpalerem, utworzonym przez członków historycznej grupy rekonstrukcyjnej „Radosław 44”, z naszych gardeł rozległ się donośnie hymn naszego klubu. Został on jednak przerwany dźwiękiem syreny, która zwiastowała minutę ciszy w hołdzie poległym i pomordowanym mieszkańcom stolicy. Co oczywiste, nie mogło zabraknąć naszego hymnu narodowego, który odśpiewaliśmy w całości. Z kolei na murawie dzieci z Legia Soccer Schools utworzyły symboliczną, „żywą” liczbę 75, nawiązującą do powstańczej rocznicy. Dopełniała ją biało-czerwona flaga ze znakiem Polski Walczącej.

Przed meczem, przy wejściach na trybuny, przeprowadzono zbiórkę na oprawę. Warto dodać, że po spotkaniu w Kuopio, kiedy nasi futboliści po raz kolejny pokazali swoją piłkarską niemoc, Nieznani Sprawcy wystosowali apel do wszystkich kibiców, aby ci wspierali drużynę niezależnie od tego, jak jej idzie: „Jesteśmy kibicami Legii Warszawa. Mamy ją wspierać zawsze, niezależnie od wszystkiego, co się dzieje wokół klubu. Mamy prawo, a nawet obowiązek narzekać, krytykować i rozliczać ludzi, którzy odpowiadają za różne rzeczy. Ale Legia to przede wszystkim my. Niezależnie czy jest dobrze, czy ch... mamy chodzić na mecze, dopingować i dalej reprezentować Legię! (...)”. Apel chyba poskutkował, bo na stadionie zjawiło się ponad 15 tysięcy osób, czyli najwięcej w tym sezonie.



Na „Żylecie”, przez większość meczu, zarówno na dolnej, jak i na górnej części trybuny, machaliśmy dużymi flagami na kijach, co wyglądało naprawdę konkretnie. Kierujący naszym dopingiem „Staruch”, który za dwa tygodnie obchodzić będzie jubileusz 15-lecia na gnieździe, zachęcał nas do wzmożonego dopingu przez pełne 90 minut rywalizacji. Początkowo śpiewaliśmy dość ospale, jednak wraz z kolejnymi minutami poziom decybeli stopniowo wzrastał. Świetnie wychodziło nam wykonywanie: „Niepokonanego miasta”, hitu z Wiednia czy „Dziś zgodnym rytmem”. Oczywiście próżno było oczekiwać, zwłaszcza po ostatnich wtopach, że nasi grajkowie zechcą dostosować swoją grę do naszego poziomu wokalnego, ale kibice, mimo wszystko, wierzą do końca. Wierzyliśmy zatem, że nasze głośne hasła dotrą do uszu futbolistów i że ci miło nas zaskoczą jakąś fajną brameczką. Niestety, brak składnych akcji i strzelecka niemoc „Wojskowych”, które w zasadzie znamy na pamięć, i tym razem dały o sobie znać. Chyba trochę podcięło nam to skrzydła, bo przez krótki czas nasz doping odrobinę zelżał. Na szczęście ten marazm nie trwał zbyt długo, bo już chwilę później ponownie się ożywiliśmy i rozkręciliśmy, uskuteczniając dość długo m.in.: „Legia, Legia, Legia, Legia, gooool!”, „Szkołę, pracę, dziewczynę, rodzinę”, „Warszawska Legio, zawsze o zwycięstwo walcz!” czy „Ole, ole, ole, ola”. Trzeba otwarcie przyznać, że takie dłuższe wykonywanie konkretnych przyśpiewek ma swoją konkretną zaletę – śpiewamy niczym w transie, starając się zachować odpowiedni poziom wokalny. Jak zwykle pozdrowiliśmy nasze zgody. Odtańczyliśmy również legijnego walczyka „Labada”. Jako że na boisku nie działo się właściwie nic, wszyscy z ulgą przyjęli fakt zakończenia pierwszej części meczu.

Jak wszyscy wiemy, dzięki awansowi do trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy Legia zmierzy się z greckim Atromitosem Ateny. Legijne grupy, chcąc gorąco zachęcić wszystkich do podróży na południe Europy, wywiesiły na Trybunie im. Kazimierza Deyny adekwatny transparent o następującej treści: „Jeśli czujesz się kibolem, z Legią bądź pod Akropolem! Ateny 14.08.”. Każdy, kto może, niech zatem jedzie do Grecji i wspiera nasz klub. Warto dodać, że na spotkanie z ateńczykami organizowany jest czarter. Każdy, kto zdecyduje się nim polecieć, będzie miał zagwarantowaną możliwość zakupu biletu na mecz. Szczegóły dotyczące tego wyjazdu znajdziecie tutaj.

fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com

Odnośnie fanów Śląska, przyjechali oni do Warszawy samochodami w ponad cztery setki. Wspierali ich kibice zaprzyjaźnionego Motoru Lublin. Mimo że dopingowali swój klub, do nas praktycznie w ogóle nie docierały ich śpiewy. Należy jednak podkreślić, że zarówno my, jak i wrocławianie, z racji obecności Powstańców Warszawskich na trybunach, oszczędziliśmy sobie wzajemnych „uprzejmości”.

Drugą połowę pojedynku rozpoczęliśmy od „Mistrzem Polski jest Legia!”. Nieco rozprężeni przerwą, potrzebowaliśmy kilku minut, by z powrotem wrócić na odpowiednie dźwiękowo tory. Kiedy to już nastąpiło, wielu z nas z pewnością musiały przejść ciary po plecach, zwłaszcza podczas przyśpiewki „Nie poddawaj się”, którą śpiewaliśmy przez prawie 20 minut (!). Cały czas mieliśmy nadzieję, że nasza wokalna pomoc wesprze grajków, a ci wreszcie otworzą sobie drogę do zwycięstwa jakimś ładnym trafieniem. By jeszcze bardziej zachęcić ich do walki, śpiewaliśmy „My kibice z Łazienkowskiej” oraz „Legia gol, Legia gol, Legia gol”. Dobrze wychodziło nam też donośne wykonywanie „Za kibicowski trud”. Niestety, daremny był nasz trud, bo na boisku panował swoisty, „niemocowy” constans. „Wojskowi” coś tam biegali, coś tam próbowali, ale nijak nie miało to przełożenia na zmianę rezultatu. Może po prostu większość z nich, jako że drużynę stanowią obecnie w przeważającej mierze obcokrajowcy, nie rozumiała, co do nich śpiewamy?

Mimo to podjęliśmy ostatnią próbę ratowania sytuacji. Na sam koniec meczu ponownie zaintonowaliśmy „Nie poddawaj się”, które pociągnęliśmy już do ostatniego gwizdka sędziego. Gdy ten zakończył spotkanie, a faktem stało się zdobycie przez Legię zaledwie jednego punktu, z trybun rozległy się przenikliwe i zasłużone gwizdy w kierunku naszych piłkarzy. „Legia grać, k... mać!” – krzyczeliśmy do opuszczających murawę zawodników. Jak długo będziemy musieli jeszcze oglądać tak marnie grającą Legię?!

Mając mając głęboką nadzieję, że lada dzień zaczniemy oglądać na boisku lepszą Legię, już teraz zapraszamy wszystkich na Łazienkowską w najbliższy czwartek o 21:00. Wspierajmy naszą Legię, która zmierzy się w pierwszym spotkaniu 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy z Atromitosem Ateny.

PS. Na „Żylecie” wywiesiliśmy transparent „Nóżka, Francuz PDW. Trzymajcie się!!!”.

Frekwencja: 15 298
Goście: 437
Flagi gości: 6

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.