fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po rewanżu z KuPS

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia zremisowała 0-0 w rewanżowym meczu II rundy eliminacji Ligi Europy z KuPS. Mecz był wyrównany, obie strony mogły zdobyć bramki, ale były nieskuteczne. I choć Finowie są piłkarsko słabsi, to nadrabiali braki walecznością. Legioniści zaś zawiedli właściwie na wszystkich meczowych płaszczyznach.

1. Profanacja. 1 sierpnia, w dniu niezwykle ważnym dla Warszawy i Polski, rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, gracze Legii wyszli na mecz z biało-czerwonymi opaskami. Prawie z takimi samymi (prawie, bo wówczas zamiast kotwicy, żołnierze mieli godło i litery WP – Wojsko Polskie), z jakimi 75 lat temu do nierównej walki z niemieckim okupantem wyszła warszawska młodzież. Oni wtedy poszli się bić, ryzykować życie. Wczoraj mężczyźni z opaskami na boisku odbębniali pańszczyznę, wspinając się na szczyty leserstwa. Zrobić coś takiego, w takim dniu, mogą tylko ludzie nie rozumiejący wagi symbolu, z jakim występują. To element stroju na jarmark. Grając w ten sposób w mojej ocenie stracili przywilej, by kiedykolwiek znowu je zakładać. To była skandaliczna profanacja. A z drugiej strony jakież emocje może rodzić Powstanie w drużynie składającej się w 81% z cudzoziemców?

2. Bałagan. Po fartownym zwycięstwie w Kielcach wydawało się, że jest nadzieja na pewną poprawę postawy legionistów. Że wygrana w ostatniej chwili może pozytywnie wpłynąć na zespół. Okazało się, że nie. Jak nie było widać żadnej organizacji gry, żadnej zespołowości, tak nie ma jej nadal. Trudno dostrzegalny jest nawet pomysł na funkcjonowanie tej drużyny na boisku, a jeśli już go można wychwycić, to jest on zły, ja te próby wyprowadzania piłki przez Gwilię ze środka obrony. Nie ma też lidera, poza Jędrzejczykiem w defensywie, szkieletu drużyny. W środku pola zawodzi Martins, w ofensywie zawodzą Carlitos, Nagy i Kulenović. Wielkim rozczarowaniem jest jak na razie Novikovas. Zresztą jakby Legii teraz nie zestawić to wygląda źle. Minął miesiąc od pierwszego meczu w tym sezonie i Legia powinna grać lepiej, powinien być zauważalny progres. Tymczasem trudno oprzeć się wrażeniu, że nie tylko go nie ma, ale gra coraz gorzej.

3. Nonszalancja. Bałagan organizacyjny i taktyczny to działka trenera Vukovicia i zawodników. Natomiast z podejścia do wykonywanych obowiązków należy rozliczać tych ostatnich. Słabość, niechlujność, dekoncentracja, zniechęcenie – oto hasłowe podsumowanie ich występu w Finlandii. Najbardziej jednak raziła nonszalancja. Gdyby choć trochę się spięli, to przy słabości rywala spokojnie by wygrali. Ale z jakiegoś powodu nie chcieli.

4. Zero z tyłu, ale… Legia w tym roku nie straciła jeszcze gola w europejskich pucharach. Cztery spotkania na „czysto” to zacne osiągnięcie. Problem w tym, że ta, choć budująca, statystyka nie oddaje nawet w części tego, co widzieliśmy. Graliśmy przeciwko bardzo słabym zespołom. I dopuszczaliśmy je do dogodnych sytuacji strzeleckich w sposób, jaki nie przystoi profesjonalnej drużynie piłkarskiej. Gdyby KuPS miało w swych szeregach choćby jednego ofensywnego gracza na poziomie tych z Broendby, którego mecz z Lechią można było obejrzeć po zakończeniu transmisji z Finlandii, to byśmy przegrali. Przerażające.

5. Brak „dziewiątki”. Nie ma co się oszukiwać. Nie mamy napastnika, który zapewniłby nam choćby 15 goli w sezonie, co zresztą było jasne już przed rozpoczęciem rozgrywek. Kulenović, choć wysoki, nie dorósł do gry w Legii. Dotyczy to zarówno jego umiejętności piłkarskich, bo jest statyczny, przewidywalny i nieskuteczny, ale też kwestii mentalnych. W Finlandii zagrał tak, jakby był największą gwiazdą zespołu. Osobiście wybierał, kiedy ruszyć do sprintu, pressingu, czy poszukać wolnego miejsca między obrońcami. Najlepiej jego postawę oddaje sposób, w jaki wykonał rzut karny. Niczym zmanierowany wyjadacz strzelił lekko i w sposób sygnalizowany. Tak to on kariery w piłce nie zrobi. Za to nowe tatuaże na pewno.

6. 9-0 i 9-2. Dwa lata temu legioniści mierzyli się z mistrzem Finlandii i wygrali w dwumeczu 9-0. I to nie Finowie poszli do przodu. KuPS jest drużyną chyba nawet trochę gorszą od IFK Marienhamn z lata 2017 r. Co ciekawe, wówczas rewanżowym meczu zagrało 9 Polaków, w tym szansę dostało kilku młodych zawodników z pola (Makowski, Moneta, Michalak). Wczoraj proporcje były odwrotne – zagrało 9 cudzoziemców, a w polu żadnego młodego zawodnika z Polski. Legia cofa się w rozwoju. I końca tego procesu nie widać.

7. Czy zwalniać Vukovicia? Oczywiście nie. Słychać, że w drużynie nie dzieje się najlepiej, a kilku graczy (bo ta grupa na miano piłkarzy musi sobie dopiero zapracować), chodzi z głowami wysoko w chmurach i nie zawsze między sobą się dogadują. Jak widać, wbrew zapowiedziom, jakością piłkarską też nie imponują. Podobnie jak Vuković trenerską. Tyle że roszada na stanowisku szkoleniowca nic teraz nie da. Nie zjawi się nagle cudotwórca, co potrafi w ciągłym deficycie czasowym poukładać piłkarskie klocki. Trener Vuković zaś powinien być rozliczany z realizacji celów. By je osiągnąć musi zdać dwa egzaminy. Jeden już oblał (mistrzostwo), drugi zdaje etapami (eliminacje do Ligi Europy). Jak sobie poradzi z drugim, to powinien też dostać szansę poprawki oblanego pierwszego. Tak więc na rozliczanie przyjdzie jeszcze pora.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.