fot. Wiktor Danielak
REKLAMA

FOTO + VIDEO

Relacja z trybun: Kibole pod Akropolem

Wiktor i Woytek - Wiadomość archiwalna

Tego lata portfele kibiców chcących wspierać Legię Warszawa w europejskich pucharach są mocno nadszarpnięte. Najpierw była daleka podróż do Gibraltaru, następnie wyprawa do drogiej Finlandii, a w trzeciej rundzie naszej drużynie przyszło zmierzyć się z Atromitosem. Legioniści rozpoczęli mobilizację na ten wyjazd już kilkanaście dni wcześniej. Na meczu ze Śląskiem na trybunie Deyny zawisł transparent o treści "Jeśli czujesz się kibolem z Legią bądź pod Akropolem". Wykorzystując szczęśliwe losowanie, część osób postanowiła połączyć wyjazd z krótkim urlopem, więc wcześniej wyruszyła na południe Europy, a część została dłużej po meczu.

Główna grupa legionistów wystartowała do stolicy Grecji samolotem czarterowym w dniu meczu. O 5 rano stawiliśmy się na lotnisku, a już o 11 w ateńskim metrze zabrzmiało głośne "jesteśmy zawsze tam". Wszyscy razem dotarliśmy na plac Monastiraki, skąd rozciągał się widok na Akropol. Na miejscu dał się we znaki duży upał. Temperatura w szczytowym momencie wynosiła nawet 38 stopni Celsjusza, mimo to spora część postanowiła skorzystać z okazji i ruszyć w stronę starożytnych ruin. Niektórzy zdecydowali się na wejście na wzgórze, by z bliska obejrzeć ateński Partenon. Przed meczem był jeszcze czas na skosztowanie lokalnych specjałów i po godzinie 15 ponownie plac Monastiraki zaroił się od białych koszulek. Wspólnie dużą grupą wyruszyliśmy piechotą, a następnie metrem do Peristeri, gdzie znajduje się stadion Atromitosu. Co ciekawe, naszej podróży nie obstawiała policja. Funkcjonariusze pojawili się dopiero w Peristeri i byli dość "elektryczni". Wąskimi uliczkami dotarliśmy do niezbyt okazałego obiektu. Wejście przebiegło bardzo sprawnie. Mogący pomieścić ok. 1000 osób sektor gości wypełniliśmy w połowie. Ostatecznie na sektorze znalazło się blisko 450 fanów.

fot. Wiktor Danielak
fot. Wiktor Danielak

Pierwszy mecz w Warszawie zakończył się bezbramkowym remisem, ale gra podopiecznych Aleksandara Vukovicia dawała powody do optymizmu, więc z dużą wiarą w końcowy sukces rozpoczęliśmy doping na obiekcie Atromitosu. W naszym sektorze zawisło siedem flag: "(L)egia Fans", "Złodzieje i pijacy", "Wielki CWKS", "Legia" reprezentacyjna, "Tradycja Pokoleń", "Teddy Boys" i "FC Den Haag On Tour". Oprócz tego w centralnym punkcie wisiał mały transparent "zakaz skrętu w lewo", który oczywiście nawiązywał do lewicowych poglądów naszych rywali. W trakcie meczu zamiast tradycyjnego "fuck UEFA" z sektora kilkakrotnie rozlegało się głośne "fuck antifa" oraz "Warsaw Fans Hooligans".



Na tle innych ateńskich klubów Atromitos nie znaczy zbyt wiele. Atmosfera na stadionie była dość piknikowa, a młyn gospodarzy był mniej liczny niż nasz. Najzagorzalsi fani z Peristeri wywiesili na płocie sporo małych niebiesko-czarnych flag, mieli też kilka machajek. Na wyjście piłkarzy na boisko zaprezentowali skromną oprawę złożoną z konfetti, sześciu szarf i transparentu "Never stop dreaming!!". Doping prowadzili w zasadzie przez całe spotkanie i dobrze się bawili, nawet mimo niekorzystnego wyniku.

My od samego początku mobilizowaliśmy zawodników do walki, śpiewając "Warszawska Legio, zawsze o zwycięstwo walcz" oraz "Do boju Legio marsz, zwycięstwo czeka nas". Niestety przez pierwsze kilkanaście minut "Wojskowi" nie potrafili pokonać bramkarza gospodarzy. W końcu w 29. minucie po akcji Cafu i Gwilii uczynił to Paweł Stolarski i cały nasz sektor wyskoczył z radości do góry. Strzelec bramki przeskoczył bandy reklamowe, podbiegł pod sektor i zameldował wykonanie zadania. Nasz doping stał na dobrym, a momentami bardzo dobrym poziomie, biorąc pod uwagę mocno wakacyjną aurę. "W tramwaju jest tłok", "Czarna eLka w kółeczku się mieni", "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina..." - nasz repertuar był bardzo zróżnicowany. Już na początku drugiej połowy na 2-0 podwyższył Walerian Gwilia, więc można było odetchnąć i powoli zacząć myśleć o kolejnej rundzie. Do końca meczu pozostawało jednak jeszcze sporo czasu, więc nie marnowaliśmy ani chwili i dopingowaliśmy Legię, a naszą obecność postanowiliśmy zaznaczyć także poprzez odpalenie pirotechniki. Kilka minut po drugim golu część osób wspięła się na siatkę odgradzającą sektor od murawy, a po odliczaniu od 10 do 1 w tle rozbłysły ognie wrocławskie.



Myśli o kolejnej euro wyprawie jednak nie opuszczały wyjazdowiczów i efektem była przeróbka znanej pieśni. "W tramwaju jest tłok, w pociągu jest tłok, kibice do Glasgow jadą! (...) dwie bramki bramki Włodarczyk i dwie Szałachowski i Legia ma mistrza Polski" - niosło się z naszego sektora. W końcówce tradycyjnie zaśpiewaliśmy cztery zwrotki hymnu narodowego, a po końcowym gwizdku podziękowaliśmy piłkarzom za zwycięstwo i awans do kolejnej rundy.

Gdy większość stadionu opustoszała, kilku miejscowych postanowiło zaznaczyć swoją obecność i przeskoczyło na bieżnię przy murawie. Jeden z nich dumnie prezentował w kierunku legionistów flagę antify, co spotkało się z natychmiastową reakcją słowną z sektora. Na bieżni szybko pojawiła się policja w białych kaskach i zapał wyrywnych fanów Atromitosu od razu się skończył.

Teraz przed nami dwa mecze przy Łazienkowskiej 3. Najpierw w niedzielę podejmiemy Zagłębie Lubin, a cztery dni później do stolicy przyjadą Rangersi. Drużyna gra coraz lepiej, ceny biletów ustalone przez klub są bardzo przystępne, więc liczymy na to, że nie trzeba będzie nikogo specjalnie namawiać na to, by w decydującej fazie letniej serii meczów wspierać drużynę.

Frekwencja: 2 500
Goście: 434
Flagi gości: 7

Fotoreportaż z meczu - 74 zdjęcia Mishki i Woytka

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.