fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po rewanżu z Atromitosem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legioniści zgodnie z przewidywaniami okazali się być lepsi od greckiego przeciętniaka i po zwycięstwie 2-0 w Atenach, pewnie awansowali do 4. rundy eliminacji Ligi Europy. Wbrew więc obawom, a nawet może życzeniom krytyków, "Wojskowi" dali sobie radę i dotarli do decydującej fazy.

1. Mądry mecz. Nienawidzę głupich spotkań. Szarpaniny, straceńczych szarż, braku planu i pomysłu. Ale mecz w Grecji bardzo mi się podobał. Nie dlatego, że Legia była nie wiadomo jak dobra i wpędzała w zachwyt. Imponowała właśnie mądrością, inteligencją w grze. Ułożeniem. Miała właśnie plan na ten występ. Wiedziała co chce zrobić i jak to osiągnąć. Wyciągnęła też wnioski z pierwszego spotkania. Zawodnicy grali bardzo odpowiedzialnie, znakomicie realizowali założenia taktyczne, imponowali organizacją gry. Widać tu znakomitą pracę trenera Vukovicia – dobrze rozczytał przeciwnika, odpowiednio przygotował zespół i obrana przez niego droga budowy drużyny przyniosła efekt. Choć też podkreślić należy, że los mu sprzyjał: wobec kontuzji będącego ostatnio pewniakiem Antolicia musiał postawić na rekonwalescenta Cafu, a ten udowodnił, że zasługuje na miejsce w składzie. Poza realizacją swych zadań dodał coś ekstra – dał zespołowi rozmach, jakiego mu czasem ostatnio brakowało. W efekcie czego m. in. wypracował pierwszą bramkę. Jak ja lubię mądre mecze!

2. Przyjemność. Ostatnie spotkania Legii budziły we mnie przede wszystkim niesmak. Nawet jak wygrywaliśmy, to nieprzekonująco, a gdy zdarzało się zagrać dobrze, to z kolei wynik był niekorzystny. Pod Akropolem wreszcie można było cieszyć się z postawy „Wojskowych”. Owszem, rywal nie był nadmiernie wymagający, swą ociężałością niejako przypominał polskie kluby grające eliminacje w pierwszej połowie lipca, ale po pierwsze pochodzi z ligi znacznie znajdującej się znacznie wyżej w rankingu UEFA od polskiej, po drugie nie zapominajmy, że my też nie jesteśmy asami, a po trzecie, jak już legioniści poczuli, że mają rywala wystawionego do ciosu, to go zadali i to nawet dwukrotnie. To też trzeba umieć zrobić. Oglądałem ten mecz ze spokojem i przyjemnością. Pierwszy raz w Europie od niepamiętnych czasów.

3. Organizacja kluczem. Przed dwumeczem wiele się słyszało o dobrej organizacji w grze Atromitosu. Legia postanowiła więc odpowiedzieć tym samym. W rewanżu do tego oddała przeciwnikowi piłkę, pozwoliła na granie, ale jednocześnie często szukała okazji do odbioru w średnim pressingu. Przy dość ograniczonych możliwościach technicznych Greków było im trudno się temu przeciwstawić. Legioniści nie dali też im rozwinąć skrzydeł, zagęszczając środek pola, do znudzenia przesuwając strefy, a przy tym zdecydowanie grając w obronie. Natomiast należy podkreślić, że warszawianie za często doprowadzali do stałych fragmentów gry dla Greków i to w okolicy swojego pola karnego. A to przecież jedna z najgroźniejszych broni ekipy z Aten i to po nich dochodziło do największych problemów pod bramką Majeckiego. Jest to więc element do przepracowania, podobnie zresztą jak efektywność naszych stałych fragmentów w ofensywie.

4. Trzech tenorów. Wprawdzie kilku zawodników Legii odstawało od kolegów (Rocha, Kulenović), ale wszyscy sumiennie pracowali. Natomiast mi najbardziej podobała się współpraca trójki w środku pola Martins – Cafu – Gwilia. O Cafu już było. Andre Martins zaś znakomicie czytał grę, przejmował piłki i zagrywał prostopadłe podania. Gwilia podobnie, a by podkreślić jego bardzo dobry występ wystarczy dodać, że zanotował asystę i gola. Co godne uwagi, to trio zagrało jak na prawdziwych pomocników box-to-box przystało. Biegali po całej długości boiska, dobrze się wzajemnie asekurując. Dobra postawa w środku pola będzie prawdopodobnie kluczowa w meczu z Rangers więc tym bardziej cieszy, że Vuković ma wybór w tej formacji i kilka wariantów ustawienia.

5. Rekord. Sześć meczów bez straconej bramki w europucharach to rekord Legii. Oczywiście cztery z tych spotkań to rywalizacja ze znacznie słabszymi rywalami, ale mimo wszystko jest to rezultat godny. Nie przegraliśmy też już siódmego meczu z rzędu w europejskich pucharach.

6. Plan wykonany. Legia zrealizowała plan minimum, awansowała do decydującego dwumeczu w walce o Ligę Europy. Rangersi to silny przeciwnik i należy liczyć się z tym, że zostaniemy przez nich wyeliminowani. Ale na razie oba zespoły mają takie same szanse. Przy tak odpowiedzialnej grze, jak w Atenach, przy dołożeniu pierwiastka nieszablonowości, awans do fazy grupowej jest możliwy. To już zupełnie inna drużyna niż jeszcze dwa tygodnie temu. Wciąż się jeszcze kształtuje, ale już zdążyła zahartować.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.