fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

FOTO + VIDEO

Relacja z trybun: Fanatyczne show we Wrocławiu!

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Są wyjazdy, które po latach mylą się z innymi wyprawami, ale są też takie, które pamięta się latami. Do tej drugiej kategorii zaliczymy z pewnością niedzielny wyjazd do Wrocławia, podczas którego ustanowiliśmy rekord wyjazdowy na meczu ligowym. 3421 osób w sektorze gości to liczba nieosiągalna dla innych, a dodajmy, że chętnych na wyjazd było znacznie więcej...

Stadion we Wrocławiu posiada największy sektor gości w całej lidze. Dotychczas najliczniej byliśmy tam na w 2000 osób, na jednym z finałów Pucharu Polski, rozgrywanym wówczas w formie dwumeczu. Na ligowym meczu we Wrocławiu nasza najlepsza dotąd liczba to 1800 osób, co wydawało się wtedy znakomitym wynikiem. Jak się okazuje, nasze możliwości są nieograniczone. W tej rundzie jeździmy na naprawdę świetnym poziomie, co mecz notując komplety na wyjazdach. Kiedy rozpoczęła się mobilizacja na wyjazd do Wrocławia, pewnie mało kto spodziewał się, że uda się tak nakręcić wzajemnie, że w zamkniętej sprzedaży rozejdzie się blisko 3 tys. wejściówek. Sprzedaż otwarta prowadzona na tydzień przed meczem trwała bardzo krótko i już wtedy było wiadomo, że na Dolny Śląsk pojedziemy w komplecie. Co ważne, gospodarze nie robili problemów z przyznaniem maksymalnej puli wejściówek, co nie bardzo podobało się policji.

Ta w dniu meczu stawała na głowie, by zabezpieczyć przejazd dwóch pociągów specjalnych, 18 autokarów oraz dziesiątek fur, które od rana kierowały się w stronę Wrocławia. Wchodzenie na sektor gości było sprawne. Kiedy drugi specjal dotarł do stacji Wrocław Stadion, ekipa z pierwszego pociągu była już na trybunach. Natomiast kiedy drugi specjal był już na sektorze, wchodzenie rozpoczęła ekipa podróżująca transportem drogowym.



W tym sezonie we Wrocławiu frekwencja na meczach jest wyraźnie wyższa niż w ostatnich latach, a wieści o licznej grupie ze stolicy dodatkowo zmobilizowały fanów WKS-u. Ci mieli obiecane od klubu, że w przypadku frekwencji wyższej niż 24 968 widzów (rekord tego sezonu z meczu Śląsk - Pogoń), jeden ze sponsorów klubu ufunduje fanom nową sektorówkę w kształcie klubowej koszulki. I wrocławianie cel osiągnęli, bowiem razem z naszą 3,5 tysięczną grupą, na trybunach pojawiło się blisko 32 tysiące osób.



Aby wyjazd zapisał się w naszej pamięci na dłużej nie wystarczy jednak tylko dobra liczba. Każdy z nas musiał dać z siebie maksimum i do tego mobilizował wszystkich "Staruch". Naszego gniazdowego było dobrze słychać, ponieważ po bokach sektora rozstawione zostało nagłośnienie, a w synchronizacji dopingu pomagały także cztery bębny. Na wyjście piłkarzy zaprezentowaliśmy pierwszą oprawę - białe kartoniki na czerwonym i zielonym tle utworzyły napis "CWKS". Chwilę później kartoniki zaczęły fruwać nad naszymi głowami, a my po odśpiewaniu "Mistrzem Polski jest Legia", ruszyliśmy z pełną mocą. Nasz sektor prezentował się doskonale także dlatego, że prawie wszyscy dostosowali się do apelu NS-ów dotyczącego założenia na wierzch białych koszulek.

fot. Mishka / Legionisci.com fot. Mishka / Legionisci.com

Na drugą prezentację w naszym wykonaniu nie trzeba było długo czekać. Na trybunie odpalonych zostało kilkadziesiąt rac, tworzących eLkę w kółeczku. Nie pierwszy już raz Nieznani Sprawcy potwierdzili, że proste rozwiązania ich nie interesują i są grupą wyznaczającą standardy ultras w Polsce. Niedługo po naszej pirotechnicznej prezentacji swój pokaz zaprezentowali wrocławianie. Pośród flag na kijach odpalone zostały race i ognie wrocławskie. Później zaś odpalane były sylwestrowe fajerwerki. Jako, że te wybuchały tuż nad boiskiem, sędzia przerwał spotkanie, a po kilku minutach prezentacji nakazał graczom obu drużyn udać się do szatni. Spiker marudził coś o walkowerze, ale nie słuchali go ani gospodarze odpalający kolejne porcje piro, ani legioniści, którzy koncentrowali się na dopingu na najwyższych obrotach, pomimo tego że piłkarzy na placu gry nie było. "Piłka nożna dla kibiców" - niosło się z naszego sektora razem z "pozdrowieniami" dla PZPN-u.

Ostatecznie po 12 minutach przerwy mecz został wznowiony. Śląsk w tym czasie odpalił sporo pirotechniki - była to ich jedyna prezentacja tego dnia. Dodajmy, że jeszcze zanim doszło do przerwy w grze, Legia prowadziła już 1-0. Po golu Wszołka, w naszym sektorze zapanowała olbrzymia radość, ale nawet na moment nie przerwaliśmy śpiewanej wówczas pieśni.

Atrakcji ultras było nam wciąż mało. Jeszcze w pierwszej połowie NS-i zaprezentowali trzecią tego dnia choreografię. Najpierw rozciągnięta została idealnie dopasowana do sektora, sektorówka przedstawiająca planszę znaną z polskiej telewizji lat 80-tych "Przerwa techniczna". Zaraz po zwinięciu sektorówki w naszym sektorze odpalone zostały spore ilości pirotechniki - czarne świece dymne, ognie wrocławskie oraz race. Wiatr wiał w kierunku naszego sektora, więc mecz nie został przerwany nawet na moment.

fot. Mishka / Legionisci.com fot. Mishka / Legionisci.com

Po trzech prezentacjach w pierwszej części spotkania w drugiej skupiliśmy się już tylko i wyłącznie na dopingu. A ten stał na naprawdę dobrym poziomie. Kapitalnie wychodziło nam "Nie poddawaj się, ukochana ma...". Wprowadzona została wewnętrzna rywalizacja - sektor został podzielony na pół i na zmianę śpiewaliśmy "Legia, Legia, Legia" z szalikami powiewającymi nad naszymi głowami. Najwyższy poziom decybeli osiągnięty został, kiedy nasza 3,5-tysięczna grupa przez kilkanaście minut dopingowała bez koszulek. Była miazga! Cały czas staraliśmy się pomóc piłkarzom w wygranej i w końcu kilkanaście minut przed końcem meczu padł drugi gol dla Legii, a niedługo później bramka numer trzy.



Bezpośrednio po trzecim trafieniu naszych piłkarzy z sektorów gospodarzy tłumy ruszyły do wyjść. "Zjawisko" to nie dotyczyło młyna wrocławian. My zaś wykorzystaliśmy jakże korzystny wynik, skandując odpowiednie hasła, tj. "Trójka do zera, trafiła Legia frajera", "Pierwszy gol, drugi gol, trzeci leci..." oraz "Powiedz, czy boli...". Trzeba przyznać, że tego dnia liczba wzajemnych uprzejmości była ograniczona do minimum - z naszej strony tylko kilka razy skandowaliśmy hasła na miejscowych oraz ich gdańską zgodę. Zdecydowanie mocniej koncentrowaliśmy się na dopingu dla naszej drużyny. A ten wychodził nam doskonale i można powiedzieć, że na długo zapadnie w naszej pamięci. Była prawdziwa kanada, istny rozp...!

Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za ambitną postawę oraz kolejne zwycięstwo. Wspólnie zaśpiewaliśmy "Warszawę" i "Legia walcząca, Legia walcząca do końca". Miejmy nadzieję, że z równie wysoką formą zarówno piłkarską, jak i na trybunach, dotrwamy do końca roku. Przed nami mecz z Wisłą Płock przy Ł3 w najbliższą sobotę, a następnie piątkowy wyjazd do Lubina.



Około godzinę po zakończeniu meczu mogliśmy opuścić stadion. Czas ten wiele osób wykorzystało na popisy "lotnicze". Kartony z pierwszej oprawy posłużyły do zrobienia samolocików i po chwili jeden za drugim lądowały na murawie. Kiedy zaś bramy zostały otwarte, udaliśmy się do podstawianych pociągów oraz innych naszych pojazdów i w doskonałych nastrojach mogliśmy wracać do stolicy, gdzie zameldowaliśmy się po godzinie drugiej w nocy.

W sektorze gości na tym wyjeździe wywiesiliśmy 24 flagi - Teddy Boys 95, Złodzieje i pijacy, Tradycja Pokoleń, S(L)G, PDW, Bielany, Prażanie, Węgrów, Jelonki, Ursynów, Wołomin, Wola, Legionowo, Targówek, Legijna Emigracja, Ciechanów, Ochota, Capital City, Szczecinek, Mińsk Maz., Bródno, Grochów, Otwock, Ś.P. Gacek. Wspierali nas fani Zagłębia Sosnowiec (100) oraz Radomiaka Radom (50).

Frekwencja: 31 819
Kibiców gości: 3421
Flagi gości: 24

Autor: Bodziach

Fotoreportaż z meczu - 138 zdjęć Mishki







REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.