Cristian Pasquato po zdobytym golu w meczu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Legijni stranieri: Cristian Pasquato

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Sylwetka numer 10 w naszej serii "Legijni Stranieri" to Włoch Cristiana Pasquato. Był on pierwszym piłkarzem w historii klubu z Łazienkowskiej z Półwyspu Apenińskiego. Zapraszamy do lektury.

CRISTIAN PASQUATO

Data i miejsce urodzenia: 20.07.1989, Padwa, Włochy
Narodowość: Włochy
Mistrz Polski: 2017/18
Puchar Polski: 2017/18
Mecze w Legii: 36
Gole w Legii: 3

Właściwie od początku swojej przygody z piłką był porównywany z wielką włoską gwiazdą, Alessandrem Del Piero. Dlaczego? Obaj wychowywali się w szkółce Calcio Padova i wielu kibiców dostrzegało w grze Pasquato podobny styl, a przede wszystkim podobieństwo w poruszaniu się. Traf chciał, że 11 maja 2008 roku podczas rywalizacji Juventusu z Catanią Calcio 30 sekund przed końcem meczu 18-letni Włoch zmienił na boisku legendę „Starej Damy”. Niestety był to jego ostatni występ w pierwszym zespole „Juve”. Pomimo że w 2011 roku Antonio Conte widział dla niego miejsce w kadrze meczowej, to Pasquato postanowił przejść na wypożyczenie do Lecce. Po czasie piłkarz przyznał, że był to spory błąd. Po powrocie do Turynu nie udało mu się utrzymać pozycji w zespole i non-stop wysyłany był na wypożyczenia. W osiem lat zwiedził 12 klubów, jednak w żadnym nie zagrzał miejsca na dłużej. Na zapleczu włoskiej Ekstraklasy rozegrał 203 mecze, w których zdobył 33 gole i zaliczył 34 asysty. Udało mu się również rozegrać 27 spotkań w Serie A, gdzie zdobył dwa gole i tyle samo asyst. Zanim wzmocnił Legię, pierwszy raz wyjechał do klubu, który występował poza Półwyspem Apenińskim. Pasquato zasilił rosyjski zespół Krylja Sowietow Samara, który rywalizował w tamtejszej ekstraklasie. Włoch stał się ważną postacią drużyny, opuścił zaledwie dwa mecze w sezonie.

- Kiedy trafiłem do Legii, byłem bardzo podekscytowany, ponieważ pierwszy raz mogłem zagrać w jednym z topowych klubów w Europie. Nigdy wcześniej nie grałem w Polsce, dlatego tym bardziej miałem ochotę wygrać jakieś trofeum – wspomina w rozmowie z nami Pasquato.



20 lipca 2017 roku Juventus postanowił sprzedać go do Legii. Kontrakt z „Wojskowymi” podpisał w dzień swoich 28 urodzin. Dwa dni później odbyła się prezentacja nowych piłkarzy. Oprócz Włocha wzięli w niej udział Armando Sadiku, Hildeberto Pereira, Krzysztof Mączyński i Łukasz Moneta. Oczekiwania były duże, zawodnik otrzymał koszulkę z numerem 8, z którym wcześniej występował Vadis Odjidja-Ofoe. Kibice mocno liczyli, że nowy nabytek godnie zastąpi Belga, który był gwiazdą naszej ligi.

- Numer 8, który przejąłem po Vadisie, to tylko liczba. Nie miało dla mnie znaczenia, jaką będę miał na koszulce, najważniejsze było dawać z siebie wszystko podczas meczów. Porównywanie mnie do Vadisa było ogromnym błędem, ponieważ jesteśmy zupełnie innymi zawodnikami. Mamy odmienne charaktery oraz umiejętności. Razem przezwyciężylibyśmy wszystko – śmieje się Włoch.





Z „eLką” na piersi zadebiutował bardzo szybko, bo już sześć dni po podpisaniu kontraktu. Pasquato wszedł na murawę podczas spotkania 3. rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów z FK Astana. Na murawie pojawił się w 63. minucie i miał swój mały udział przy golu dla legionistów. Włoch dograł futbolówkę w pole karne, następnie Michał Kucharczyk zamiast strzelać, podał ją do Amrando Sadiku, który umieścił piłkę w siatce. Legioniści niespodziewanie jednak przegrali z Kazachami 1-3, mocno komplikując sobie sprawę awansu.

- Pamiętam mój debiut w Kazachstanie. Dopiero co podpisałem kontrakt z Legią, a trener Jacek Magiera dał mi szansę gry. Zapadł mi w pamięci tamten stadion, który był zapełniony widzami. Wynik w tym meczu był zły, przegraliśmy, jednak wiedziałem, że w Warszawie możemy wygrać – mówi Pasquato.



Jego pierwsze trafienie obejrzeliśmy pod koniec października. Wybiegł w podstawowym składzie w pucharowym meczu z Bytovią Bytów. Legioniści wygrali wówczas 3-1, a Włoch po indywidualnej akcji w 29. minucie zdobył bramkę. Jego debiutanckie trafienie oraz skrót tamtego spotkania możecie zobaczyć tutaj.

- Który trener dał mi najwięcej? Każdy szkoleniowiec uczy cię czegoś nowego. Trener Jacek Magiera ściągnął mnie do Warszawy, dał mi szansę gry. Chciałbym, aby moim trenerem był „Vuko”. Uważam, że jest modelowym szkoleniowcem – twierdzi Pasquato.



9 grudnia Włoch zdobył bardzo ładną bramkę w starciu z Termalicą Nieciecza, kiedy to strzałem z woleja pokonał Jana Muchę. Legioniści wygrali 3-0, a dla Pasquato był to ostatni mecz, który zagrał w pełnym wymiarze czasowym. W rundzie jesiennej piłkarz wystąpił 19 razy, zdobył dwa gole oraz zanotował cztery asysty.

- W moim pierwszym sezonie w Legii wygraliśmy wszystko co mogliśmy. Zdobyłem Puchar Polski, później mistrzostwo, nie mogłem oczekiwać niczego więcej. Osobiście nie byłem zadowolony, bo grałem mniej niż chciałem. Cieszy mnie, że zdobyłem dwa z trzech najładniejszych goli, na które fani głosowali na koniec sezon – mówi zawodnik.





W rundzie wiosennej Włoch nie grał już regularnie. Do siatki rywali trafił tylko raz, dając Legii zwycięstwo w bardzo ważnej rywalizacji z Wisłą Kraków. Tego gola możecie zobaczyć w filmie poniżej od 1:50. Sezon 2017/18 zakończył z trzema bramkami oraz pięcioma asystami. W sezonie 2017/18 wraz z drużyną świętował zdobycie mistrzostwa oraz krajowego pucharu.

- Mecz z Wisłą Kraków jest moim ulubionym momentem w przygodzie z Legią. Zdobyłem bramkę, która dała nam trzy punkty. W pamięci zapadł mi również finał Pucharu Polski z Arką Gdynia. Świętowanie zdobycia pucharu z kibicami było niesamowite – wspomina Pasquato.





Po sezonie Pasquato wraz z klubem pojechał na obóz przygotowawczy do Warki, jednak szybko go opuścił z powodów pozasportowych. Po miesiącu wrócił do treningów z pierwszą drużyną, jednak trener Sa Pinto niechętnie na niego stawiał. Jesienią rozegrał osiem meczów, jednak były to zazwyczaj końcówki spotkań. Do rundy wiosennej w 2019 roku nie został nawet zgłoszony, a klub zostawił mu wolną rękę.

- Dlaczego byłem odsyłany do rezerw? Dobre pytanie. Wydaje mi się, że po sezonie trener Dean Klafurić rozpoczął bezpodstawną wojnę ze mną. Nie miał żadnego powodu, a przynajmniej o nim nie wiedziałem, a zesłał mnie do rezerw. Kiedy wróciłem do pierwszej drużyny, trener Ricardo Sa Pinto nie dał mi prawdziwej szansy na grę. W okresie zimowym sytuacja była taka sama jak latem. Może Legia chciała mnie sprzedać lub wysłać na wypożyczenie, ale nie znaleźliśmy żadnego rozwiązania, więc do końca zostałem w rezerwach – tłumaczy nam Pasquato.



Pasquato zawsze był bardzo pozytywną osobowością i w szatni miał wielu kolegów. Biła od niego pozytywna energia oraz bardzo często się uśmiechał. Podczas jego przygody w zespole przewijało się wiele nacji, a Włoch szybko się z nimi porozumiewał. Często widać na jego Instagramie, że wciąż utrzymuje kontakt z byłymi lub aktualnymi legionistami.

- W zespole miałem mnóstwo przyjaciół. Od „Seby” (przy. red. Sebastian Wołowicz – zaplecze sprzętowe) do Cafu, od Konrada (przy. red. Konrad Paśniewski – kierownik drużyny) do Carlitosa, od Nagya do Inakiego, od Kante do Martinsa, od Arka do Eduardo. Mogę uważać się za szczęściarza, bo miałem naprawdę dużo ludzi, którzy mnie uwielbiali, a ja ich. Oczywiście wciąż utrzymujemy ze sobą kontakt – mówi nam piłkarz.



Wiosną 2019 Pasquato występował w trzecioligowych rezerwach Legii. Ostatecznie po sezonie 2018/2019 Włoch pożegnał się z kolegami i został wolnym zawodnikiem. Po rozwiązaniu umowy zasilił włoski czwartoligowy ACD Campodarsego. Siedziba klubu mieści się ok. 10 kilometrów od miasta, w którym się urodził. Pasquato jest pierwszoplanową postacią w zespole. Dotychczas rozegrał 13 meczów, zdobył cztery gole i zanotował trzy asysty. ACD Campodarsego jest aktualnym liderem swojej ligi.

- Teraz fajnie się bawię. Klub, w którym gram, mieści się blisko mojego domu. Szczerze, to nie takiej kariery oczekiwałem, ale w piłkarskim życiu nie zawsze dostajesz to na co zasługujesz lub chcesz. Teraz w pełni koncertuję się na wygraniu ligi. Co się stanie w następnym roku? Zobaczymy - kończy piłkarz.



Na koniec kilka słów do Was, kibiców: - Kibicom chciałbym podziękować za wszystko, co robili, kiedy byłem w Legii. Są najlepszymi fanami na świecie i niech dalej robią fenomenalne oprawy dla Legii i Polski. Cały świat o Was mówi, jesteście popularni i świetni!


Poprzednie artykuły z cyklu:
Nemanja Nikolić
Kasper Hamalainen
Michaił Aleksandrow
Edson Da Silva
Helio Pinto
Mirko Poledica
Dossa Junior
Dickson Choto
Ivica Vrdoljak

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.