Edson da Silva w Zabrzu po zdobyciu mistrzostwa Polski 2006 - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Legijni stranieri: Edson da Silva

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Dwa małe kroczki, strzał tuż nad murem obrońców i piłka ląduje w bramce - to była specjalność dzisiejszego bohatera naszego cyklu "Legijni stranieri". Ciężko zapomnieć o rzutach wolnych Edsona. Zapraszamy do lektury!

EDSON DA SILVA
Data i miejsce urodzenia: 15.03.1977, Palmeras, Brazylia
Narodowość: brazylijska
Mistrz Polski: 2006
Puchar Polski: 2008
Mecze w Legii: 72
Gole w Legii: 11

Spytaliśmy Edsona dlaczego w części publikacji funkcjonuje jako „Edson da Silva”, a czasem „Edson Miolo”. Okazało się, że "Miolo" to jego ksywka z dzieciństwa. Oznacza ona miąższ chleba, i wzięła się stąd, że jako dziecko lubił wyjadać tę część chleba i sąsiedzi zaczęli go tak nazywać. Z kolei w Corinthians mówili na niego "canhao" co oznacza armatę, a w Portugalii "pe canhao", czyli "stopa armata".

Edson da Silva kontrakt z Legią podpisał 20 grudnia 2005 roku. O jego transferze głośno było w całej Polsce, przede wszystkim z powodu okazałego CV jakim dysponował. Przygodę z seniorską piłką zaczynał w Brazylii, jednak szybko trafił do francuskiego Olympique Marsylia. W barwach francuskiej drużyny rozegrał 14 meczów, w tym zaliczył 45-minutowy występ w finale Pucharu UEFA. W decydującym meczu lepsza okazała się włoska Parma, która wygrała z Olympique 3-0. Warto dodać, że Edson w Marsylii grał z takimi ikonami futbolu jak Laurent Blanc czy Robert Pirès. Po francuskiej przygodzie wrócił na ponad 3,5 roku do swojego kraju, gdzie był zawodnikiem m.in. Corinthians Paulista, z którym sięgnął po puchar Klubowych Mistrzostw Świata w 2000 roku i po Puchar Brazylii dwa lata później. Następnie wyjechał do Portugalii, gdzie najpierw grał w ówcześnie ekstraklasowym zespole União Leiria, a później w Sportingu CP. W pierwszym z nich rozegrał ponad 60 meczów, za to w koszulce 18-krotnego mistrza Portugalii wystąpił już tylko dwa razy. To właśnie po półrocznej przygodzie ze Sportingiem podpisał kontrakt z Legią. W tym samym okienku co Edson do drużyny „Wojskowych” trafił inny Brazylijczyk, Roger Guerreiro.

- Zanim przyjechałem do Warszawy miałem także propozycję z wielkiego brazylijskiego klubu. Pojawił się jednak Mariusz Piekarski, który skontaktował się z moim menadżerem i otrzymałem propozycję z Legii. Zaakceptowałem ją, bo wolałem grać w Europie - mówi w rozmowie z nami Edson.




W styczniu 2006 roku piłkarz wraz z zespołem pojechał na swoje pierwsze zgrupowanie do Mrągowa. Z początku nieco przeszkadzała mu niska temperatura. Edson zadebiutował już w pierwszym ligowym meczu z GKS-em Bełchatów. To właśnie po jego dośrodkowaniu zwycięską bramkę zdobył Moussa Ouattara. Tego gola możecie zobaczyć w 1:37 poniższego materiału. W grze Brazylijczyka było widać klasę i doświadczenie.

- Gdy przyjechałem do Legii w styczniu 2006 roku wszyscy bardzo dobrze mnie przyjęli. Pamiętam swój pierwsze mecz w koszulce z "eLką" na piersi. Graliśmy w Warszawie z GKS-em Bełchatów, to było ciężkie spotkanie. Wygraliśmy dzięki bramce Moussy Ouattary, któremu asystowałem z rzutu wolnego - wspomina Brazylijczyk.



Na pierwsze trafienie Edsona trzeba było czekać sześć meczów. Od początku było wiadomo, że piłkarz dysponuje bardzo mocnym uderzeniem, jednak ani razu nie udało mu się skierować futbolówki do siatki. 9 kwietnia 2006 roku w meczu z Polonią Warszawa Brazylijczyk popisał się fenomenalnym strzałem z rzutu wolnego. Ustawił futbolówkę na 27. metrze i świetnie przymierzył z ostrego kąta. Piłka odbiła się od dalszego słupka i zatrzepotała w siatce. Nad trafieniem zachwycano się bardzo długo, a legenda „Wojskowych” Lucjan Brychczy porównał ten strzał do uderzenia z tzw. „fałsza” Kazimierza Deyny oraz Leszka Pisza. „Kici” dodał też, że sporo punktów Legia zawdzięcza właśnie Edsonowi i dawno nie widział piłkarza z tak ułożoną lewą stopą.

- Pierwszego gola strzeliłem przeciwko Polonii w derbach. Myślę, że każda moja bramka zdobyta w barwach Legii była ładna, a przede wszystkim ważna dla drużyny - mówi Edson.



Trzy dni później Edson kolejną fenomenalną petardą z rzutu wolnego pokonał golkipera Lecha Poznań, Arkadiusza Malarza. Niestety, kilka minut później musiał opuścić murawę z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego. Warto dodać, że w tym spotkaniu miał swój udział również przy pierwszym golu dla warszawiaków. Brazylijczyk świetnie dośrodkował piłkę z rzutu wolnego na głowę Moussy Ouattary. Niewiele czasu potrzebował, aby przyzwyczaić rywali, że gdy podchodzi do stałego fragmentu gry, to prawdopodobnie skończy się golem. Edson dysponował jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą lewą nogą w Ekstraklasie. Co ciekawe, nawet trenerzy innych drużyn doceniali jego talent. Ówczesny szkoleniowiec Polonii Warszawa Jan Żurek mówił, że takiego piłkarza u nas jeszcze nie było i podkreślał, że to zawodnik na Ligę Mistrzów. Mimo że w kwietniu Edson rozegrał zaledwie trzy niepełne mecze, nasi czytelnicy bezapelacyjnie wybrali go piłkarzem miesiąca. W maju Brazylijczyk ponownie popisał się golem z rzutu wolnego, tym razem pokonując bramkarza Amiki Wronki. Po zdobytym golu buta wypolerował mu Roger Guerreiro.

- To bardzo miłe być docenianym przez kibiców, idoli i dziennikarzy. Jestem zaszczycony tym, że ktoś uważał, że na tamten moment dysponowałem najlepszą lewą nogą w Ekstraklasie. To niesamowite, że moje uderzenie było porównywane do klubowych ikon. Jestem bardzo szczęśliwy, że dalej o mnie pamiętacie - mówi nam Brazylijczyk.





W sezonie 2005/06 „Wojskowi” zostali mistrzem Polski, co dla Edsona było premierowym trofeum w naszym kraju. Sezon zakończył z dorobkiem trzech goli oraz czterech asyst, a przypomnijmy, że rozegrał zaledwie 10 meczów. Dodatkowo piłkarz został uznany za najbardziej wartościowego zawodnika ligi. Trafił również do drużyny sezonu ekstraklasy oraz znalazł się w jedenastce sezonu wg tygodnika „Piłka Nożna”.

- Już po pół roku mojego pobytu w Polsce zostaliśmy mistrzami kraju. To był bardzo ważny i piękne chwile. Zapamiętam je do końca życia - wspomina zawodnik.



Paradoksalnie sukces dwóch Brazylijczyków przyniósł również złe skutki. Latem Legia hurtowo ściągnęła trzech piłkarzy z kraju „kawy i słońca” - Eltona, Hugo Alcanatrę i Juniora - z myślą, że będą grali na podobnym poziomie jak Edson i Roger. Niestety, te transfery okazały się nietrafione. Runda jesienna sezonu 2006/07 nie była już tak owocna dla Edsona. Zaczęło się mówić o podziale w szatni na Polaków i Brazylijczyków, dodatkowo zespół na boisku nie wyglądał najlepiej. Nasz dzisiejszy bohater podczas zimowego zgrupowania był kluczową postacią w zespole, również w takiej roli rozpoczął rundę wiosenną. Niestety później dużo się mówiło o problemach dyscyplinarnych z zawodnikiem. Edson odmówił gry w spotkaniach Pucharu Ekstraklasy z Górnikiem Łęczna. Otrzymał za to rekordową karę 100 tys. zł. Mimo spekulacji o jego odejściu, Brazylijczyk został w Warszawie.

- Sezon 2006/07 nie był już tak udany dla nas jako drużyny. Sprawy nie potoczyły się tak dobrze jak w poprzednim sezonie. Mieliśmy swoje problemy w szatni, ale takie momenty zdarzały się w każdej szatni, w której byłem - mówi Edson.



Po sezonie nowym trenerem „Wojskowych” został Jan Urban, który podczas letniego zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim zaczął wystawiać Edsona na innej pozycji niż grał dotychczas. Wcześniej Brazylijczyk występował na lewej obronie, jednak lepiej radził sobie w ofensywie, do której często się podłączał.

- Trener Jan Urban spytał mnie czy nie sprawi mi trudności gra w ofensywie. Odpowiedziałem, że nie. Ustaliliśmy, że moja technika może być bardziej przydatna z przodu i przez to moja gra będzie efektywniejsza - mówi Edson.

Przy nowym szkoleniowcu zawodnik nabrał chęci do gry. Było to widoczne w czasie rundy wiosennej, podczas której piłkarz ponownie błyszczał i zachwycał kibiców, tym razem grając na lewym skrzydle. Jego trafienie w meczu z Widzewem zostało wybrane przez naszych czytelników drugą najpiękniejszą bramką w 2007 roku.





Zimą piłkarz zapewniał, że będzie grał w Legii do końca swojego kontraktu, który obowiązywał do grudnia 2008 roku. Edson wykazywał nawet chęci, aby wystąpić o polskie obywatelstwo i grać z orzełkiem na piersi. Niestety w roku 2008 piłkarza nękały kontuzje. Najpierw pauzował od końcówki marca do końca maja, po czym zdołał rozegrać jedynie dwa mecze i znowu czekała go przerwa. Pauzował przez cztery miesiące. Nie wystąpił m.in. w finale Pucharu Polski z Wisłą Kraków, który legioniści wygrali po serii rzutów karnych. W rundzie wiosennej sezonu 2008/09 rozegrał zaledwie sześć meczów, w tym tylko jeden w pełnym wymiarze czasowym. Zdołał zdobyć dwie bramki, w tym jedną z rzutu wolnego w meczu przeciwko Lechii Gdańsk. Dwa małe kroczki, strzał tuż nad murem obrońców i piłka ląduje w bramce - to była specjalność Edsona da Silvy.

- W ostatnim roku kontraktu z Legią przytrafiło mi się sporo urazów, niestety przeszkodziło mi to w regularnej grze. Miałem jednak nadzieję na przedłużenie umowy i wierzyłem, że wrócę do pełnej dyspozycji i znów dam z siebie wszystko na murawie. Kontrakt dobiegał końca, a Legia zaproponowała mi 70% pensji, którą miałem wcześniej. W tamtym momencie zrozumiałem, że to już koniec mojej przygody z Legią. Była to smutna chwila, ale znałem swój potencjał i wiedziałem ile jakości dawałem w poprzednich sezonach. To część piłki nożnej i takie jest życie piłkarza - wspomina Brazylijczyk.





Wraz z końcem kontraktu Edson pożegnał się z Legią. Brazylijczyk nie był w stanie porozumieć się z klubem. I chociaż zapewniał, że przystał na nowe warunki, sprawa ponoć rozbiła się o bilety lotnicze dla niego i jego rodziny oraz dofinansowanie wynajmowanego przez Edsona mieszkania. Takie dodatki klub zapewniał innym obcokrajowcom. Edson z dorobkiem 72 meczów, 11 goli, mistrzostwem Polski i Pucharem Polski opuścił Łazienkowską. Udał się do brazylijskiego zespołu Clube Náutico Capibaribe. Tam nie poradził sobie najlepiej i po pół roku wrócił do Polski, jednak nie do Warszawy. - Chciałem wrócić do Legii, ale w tamtym momencie klub nie był tym zainteresowany. Otrzymałem propozycję z Korony, więc ją zaakceptowałem. - mówi. W Kielcach spędził pół roku, rozegrał 12 meczów i zdobył dwie bramki. Zdołał nawet zagrać przeciwko Legii, jednak "Wojskowi" wygrali 5-2.

Karierę piłkarską dokończył w klubach brazylijskich, a następnie rozpoczął przygodę trenerską. Edson pracował jako szkoleniowiec lub asystent w klubach z niższych lig brazylijskich. - Gdy skończyłem z zawodowym graniem w piłkę zdałem kilka kursów i od 10 lat pracuję jako trener. Obecnie jestem szkoleniowcem Gremio Anapolis (gra w lidze stanowej Goiás - przyp. redakcja). Teraz w czasie epidemii siedzimy w domu i staramy się nie wychodzić - mówi Edson.

fot.

Edson chciał Wam przekazać wiadomość:

- Kibice w Warszawie byli jednymi z najlepszych jakich widziałem. To było wspaniałe gdy dopingowali przez całe spotkanie - nie było momentu, w którym nie byłoby ich wsparcia. Jestem im wdzięczny, zawsze będę ich miał w swojej pamięci. Mam do nich ogromny szacunek, ponieważ byli z nami nawet w tych najgorszych chwilach. Do końca będę miał w głowie obraz tego jakie "show" wyrządzali na trybunach. Serdecznie Was pozdrawiam oraz bardzo dziękuję!

Serdeczne podziękowania za pomoc i współpracę dla turi i Agaty!

Poprzednie artykuły z cyklu:
Helio Pinto
Mirko Poledica
Dossa Junior
Dickson Choto
Ivica Vrdoljak

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.