fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo przed niedzielą: Cięcia

Qbas - Wiadomość archiwalna

Z powodu kryzysu związanego z koronawirusem kluby na całym świecie szukają oszczędności. Głośne przy tym stały się przypadki, w których piłkarze godzili się na obniżki zarobków, a nawet sami je proponowali. W Legii rzeczy wygląda podobnie, z tą różnicą, że zawodnicy nie przyjęli przedstawionych im rozwiązań cięć.



Przyjrzyjmy się najpierw jak rzeczywiście wygląda kwestia zgody na obniżanie pensji. Przykładowo w FC Barcelona gracze ponoć sami zaproponowali cięcia na poziomie 70 proc., a Bayern obniżył pensje piłkarzom o jedną piątą. W Polsce najgłośniej było o Śląsku, w którym zawodnicy mają otrzymywać od 15 do 30 procent pensji. W Pogoni Szczecin i Wiśle Kraków będzie to 50 proc. W większości innych klubów, również polskich, trwają rozmowy. W Realu Madryt do porozumienia daleko, podobnie w Valencii. W Premiership negocjowane są obniżki na poziomie 30 proc.

A w Legii? Jak donosi „Przegląd Sportowy”, klub chce zmniejszyć graczom wynagrodzenia o 50 proc., zgodnie z rekomendacjami rady nadzorczej Ekstraklasy S.A. Z tej połowy część by przepadła, a część została „zamrożona”. Z drugiej połowy należnych wynagrodzeń zamierza wypłacać góra 20 tys. zł. brutto, a wypłatę pozostałych pieniędzy wstrzymać do unormowania się sytuacji, czyli umieścić w „zamrażarce” nie wiadomo do kiedy. Miałoby to objąć okres czterech miesięcy – marzec, kwiecień, maj i czerwiec. Problem jednak w tym, że w 2020 r. legioniści otrzymali tylko jedną pensję (za styczeń).

Można przyjąć, że w Polsce piłkarze są generalnie przepłacani. Ale to nie do nich powinniśmy mieć o to pretensje. Spójrzmy najpierw na siebie. To my, naszym chorym, ocierającym o uzależnienie, przywiązaniem do Ekstraklasy, wiecznym przymykaniem oka na sportową bylejakość, godzeniem się na organizacyjną mierność, jesteśmy winni w pierwszej kolejności. To my również, płacąc za bilety, gadżety i abonament TV, nakręcamy koniunkturę na coś, na co mocno narzekamy, a co od paru lat co roku jest brutalnie weryfikowane w eliminacjach do poważnej piłki.

Jeśli więc do kogoś kierować zastrzeżenia, to do prezesów klubów, którzy zwykle źle te nasze pieniądze wydatkują, w dużej mierze przepalając je w piecu. Rok temu firma Deloitte opublikowała raport "Pieniądze leżą na boisku". Wynika z niego, że m. in. Legia przeznaczyła na wynagrodzenia ponad 80 proc. uzyskanych środków. Obecnie prezes twierdzi, że znacznie te procenty są o wiele niższe, ale w przypadku "Wojskowych" zbiorczo wielkie pieniądze zmarnowane na co najmniej kilkunastu nieudaczników od Chukwów, Hildebertów, Pasquatów, przez Iloskich, Mauriciów, Philippsów, aż po Agrów, Rochów, Medeirosów i Obradoviciów, w tym również prowizje dla menadżerów, czasem na mocno szemranych zasadach i przy udziale trenerów. Bezkosztowne nie były też zwolnienia tych ostatnich, a dość powiedzieć, że tylko w ostatnich 30 miesiącach pożegnaliśmy czterech szkoleniowców. Poprawiając to klęskami, a w najlepszym razie porażkami w eliminacjach europejskich pucharów, kosztami budowy ośrodka treningowego, dochodzimy do sytuacji, w której klub nie ma gotówki na bieżące funkcjonowanie. W związku z czym prezes Mioduski nie bardzo ma wyjście - zwalnia ludzi z administracji, klubowych mediów i sklepu (nawet ok. 40 osób), zmniejsza im pensje, wyciąga ręce po pieniądze do PZPN i szuka ich w kieszeni piłkarzy. W zasadzie to poniekąd naturalny efekt kryzysu i nie ma co się szczególnie czepiać.

Piłkarzom zarzuca się, że nie odkładają, że nie mają gotówki na kontach (a przecież często po prostu dużo inwestują, zabezpieczając się na przyszłość), a klub co? Czemu nie odłożył? Czemu doszło do sytuacji, gdy zawodnikom chce się odbierać dużo więcej niż przewidują rekomendacje Ekstraklasy S.A? Gdy Mioduski zostawał prezesem miał na klubowym koncie odłożone kilkanaście milionów złotych. Teraz, mimo sprzedaży graczy za ponad ok. 21 mln. euro, nadal są duże zobowiązania, nie tylko związane z kredytem na ośrodek w Książenicach. Zawodnicy o wszystkim doskonale wiedzą. Nie poprawia to więc ich zaufania do zarządu, jak również to, że w tym roku dostali tylko jedną pensję. Jak tu więc wierzyć, że odzyskają pieniądze z "zamrażarki"?

Przy czym paradoks opisywanej sytuacji polega na tym, że przecież piłkarze właściwie zgadzają się na obniżenie wynagrodzeń. Nie chcą jednak przystać na warunki proponowane przez zarząd. Pierwsze przekazy z Łazienkowskiej podsunięte zaprzyjaźnionemu dziennikarzowi zupełnie ten aspekt pominęły, postawiły ich w złym świetle, wystawiając na niewybredną krytykę kibiców. Tymczasem tak naprawdę trudno dziwić się zawodnikom, bo to na nich przekierowuje się odpowiedzialność za sytuację finansową, a przecież oni sami się w Legii nie zatrudnili, nie dali sobie wysokich kontraktów. Dlatego uważam szafowanie, również w przekazie wypływającym z gabinetów, hasłami o pazernych legionistach, którzy mają w poważaniu dobro klubu za niesprawiedliwe i krzywdzące.

I jasne, możemy mówić, że 20 tys. zł., gdy piłkarze nie świadczą pracy, to nie jest mało. Nie siedzimy jednak w ich portfelach, nie wiemy jak wysokie mają zobowiązania stałe, a z czego mogą zrezygnować. Nie wiemy też co myślą i jakie plany mają poszczególni gracze. Za niemądry populizm mam również pomysły o rozwiązywaniu kontraktów z niechętnymi na proponowane przez klub cięcia, bo to wiązałoby się pewnie z wysokimi kosztami, które klub musiałby ponieść, wliczając w to zapewne ciągnące się sprawy sądowe.

Co więc dalej? W mojej ocenie propozycja klubu jest rażąco niska. Koniecznym będzie jej zwiększenie, choćby dlatego że to zarząd jest na musiku. Jednocześnie dla większości piłkarzy Legia to miejsce pracy, którego nie traktują z sentymentem takim, jak, z nie do końca jasnych względów, chcieliby kibice by traktowali. Zdroworozsądkowo patrząc wystarczy przecież, że będą je szanowali i o nie dbali, jak się zwykle dba o swoją pracę. Nikt przecież nie chce jej stracić. Oni też.

Wierzę więc, że wkrótce obie strony dojdą do porozumienia. Bo, jak mówił Jan Winnicki, my się w tej sytuacji po prostu musimy trzymać kochani wszyscy razem. Solidarnie. Cześć!

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.