fot. Dariusz Chojnacki
REKLAMA

Pięćdziesiąt lat minęło… Odcinek 2.

Łukasz - Wiadomość archiwalna

Czytaj Odcinek 1.



Kontynuujemy cykl o Legii na europejskich salonach sprzed półwiecza, czyli z okresu, w którym Legia stała się klubem wzbudzającym szacunek i uznanie wśród markowych rywali. W rankingu historycznym UEFA za pucharowe edycje w latach 1968-1973 „wojskowi” zostali sklasyfikowani na 7. miejscu w Europie, co jest wyczynem w najbliższych latach nie do powtórzenia przez jakikolwiek zespół z Ekstraklasy. Droga do wielkiej szansy na triumf w najważniejszych europejskich rozgrywkach rozpoczęła się dla legionistów w mieście Arad.

Cz. 2. Wyprawa do Aradu.

Przypomnijmy, że we wrześniu 1969 roku ruszyła pierwsza runda piętnastej edycji Pucharu Klubowych Mistrzów Europy. „Wojskowi” poznali swojego pierwszego rywala dwa miesiące wcześniej podczas pobytu na tournée w Stanach Zjednoczonych. 8 lipca w Genewie los wyznaczył im ówczesnego mistrza Rumunii – UT Arad (potocznie nazywany UTA). Pierwsze doniesienia na temat tego zespołu w „Przeglądzie Sportowym” w numerze 82 z 1969 r. świadczyły o tym, iż rywalizacja będzie wyrównana: Legia otrzyma przeciwnika o podobnej klasie, więc jej awans do drugiej rundy zależeć będzie od tego, czy warszawiacy zdołają osiągnąć w dniach meczów bardzo wysoką formę i dużą skuteczność gry. Dalej możemy przeczytać: Najsilniejszą formacją drużyny UTA jest defensywa z bramkarzem kadry narodowej Gornea (…) Ogólnie biorąc jest to zespół świetnie wyszkolony, grający bardzo dynamiczne i na ogół wyrównany we wszystkich liniach; może tylko boczni obrońcy nie dorównują poziomem kolegom z pozostałych formacji. Zatem zapowiadała się trudna i wyrównana batalia o awans do drugiej rundy z zespołem wywodzącym się z bloku wschodniego. To miała być pierwsza konfrontacja klubowa polsko-rumuńska w najważniejszych europejskich rozgrywkach. W 1961 r. legioniści zmierzyli się w spotkaniu towarzyskim z CCA Bukareszt (jedna z dawniejszych nazw znanego w Europie klubu, czyli Steaua), ulegając gospodarzom 2:5. Większe doświadczenie w pojedynkach z Rumunami mieli kadrowicze, bo dosyć często rywalizowali z nimi towarzysko. Jedyny problem polegał na tym, że Polacy z tym przeciwnikiem odnieśli do tego momentu jedno zwycięstwo (wygrywając 5:0 w 1932 r,), remisując przy tym aż dziesięciokrotnie i ośmiokrotnie schodząc z boiska pokonanymi. Bilans ten nie napawał optymizmem. Ponadto Rumuni bardzo dobrze spisywali się w eliminacjach do pierwszego meksykańskiego Mundialu (rozegrany w 1970 r.), do którego ostatecznie zdołali się zakwalifikować w przeciwieństwie do „biało-czerwonych”. Nasza kadra została wyprzedzona przez Bułgarów, do czego jeszcze wrócę. Warto przy tym zauważyć, że blok wschodni był dosyć mocno reprezentowany na tej imprezie, bo oprócz dwóch bałkańskich ekip zakwalifikowały się Czechosłowacja (kosztem Węgier) i Związek Sowiecki.

Arad to miasto leżące w pobliżu granicy rumuńsko-węgierskiej, w którym wówczas dobrze prosperowały zakłady włókiennicze, które wspierały klub. Dzieje tego obszaru związane były przez wiele stuleci z historią Węgier, ale w wyniku postanowień traktatu z Trianon stał się po pierwszej wojnie światowej integralną częścią Rumunii. Obecnie nazwa UT Arad nie mówi zbyt wiele polskim kibicom, ponieważ po raz ostatni w najwyższej klasie rozgrywkowej występował w sezonie 2007/2008. Co ciekawe, w obecnych rozgrywkach w II lidze jest na czele tabeli, ale z powodu pandemii koronawirusa jeszcze nie wiadomo, czy awansuje, gdyż rozgrywki zostały zawieszone i mają zostać wznowione. Klub ten powstał tuż przed zakończeniem II wojny światowej, a dokładnie 18 kwietnia 1945 r. pod szyldem IT Arad. Dość szybko zdobył miejsce w czołówce krajowej ligi, triumfując czterokrotnie na przełomie lat 40. i 50. Tytuł z sezonu 1968/69 był piątym w historii, wówczas to UTA przełamało okres dominacji klubów z Bukaresztu. Zespół został odpowiednio zbalansowany, z coraz lepszymi efektami i rezultatami był prowadzony przez dawną gwiazdę, czołowego napastnika zespołu z pierwszych lat świetności - Nicolae „Coco” Dumitrescu. Jedyne, czego brakowało Rumunom, to doświadczenia w konfrontacjach pucharowych, ponieważ byli debiutantami w Pucharze Europy w przeciwieństwie do legionistów.

„Wojskowi” przed pierwszym spotkaniem z mistrzem Rumunii rozegrali sześć spotkań ligowych, z których zdołali cztery wygrać i dwa zremisować. Bardzo cennym rezultatem była wygrana 2:1 odniesiona na stadionie w Zabrzu, gdzie bardzo często warszawianie tracili punkty. Tym razem o ich sukcesie zadecydował udany początek meczu i bramki strzelone przez Pieszkę i Stachurskiego. Zdaniem dziennikarza „Przeglądu Sportowego”, Jerzego Lechowskiego, na pochwałę za udany występ zasłużyła cała drużyna. Do pierwszego spotkania z mistrzem Rumunii legioniści przystępowali w roli lidera I ligi. Odnośnie dokładnej daty tego meczu pojawiają się w różnych opracowaniach dwie wersje: 17 lub 18 września 1969 roku. Prawdziwa jest pierwsza z nich, ponieważ była to środa, a w tym dniu tygodnia rozgrywano przede wszystkim spotkania pucharowe. Świadczy też o tym nagłówek w „Przeglądzie Sportowym”, który ukazał się 18 września 1969 r., a mianowicie: Szczęśliwa środa polskich drużyn w rozgrywkach pucharowych. Dzięki wsparciu ze strony p. Wojciecha Frączka z TVP udało się ustalić także godzinę rozpoczęcia meczu - 18:30.

Na stadionie Francisc von Neuman w Aradzie w obecności około 20 tys. widzów, spośród których część obserwowała spotkanie także na dachach pobliskich budynków, „wojskowi” zagrali w składzie: Grotyński, Stachurski, Niedziółka, Zygmunt, Trzaskowski, Deyna, Brychczy, B. Blaut, Żmijewski, Pieszko, Gadocha. W trakcie spotkania debiutujący w pucharach jako trener Edmund Zientara nie przeprowadził żadnej zmiany. Skład wyjściowy gospodarzy wyglądał następująco: Gornea, Birău, Bakos, Brindescu, Petescu, Pojoni (podawany w niektórych opracowaniach jako Pozsony), Sima, Brosovszky, Domide, Lereter, Axente. Szkoleniowiec zespołu rumuńskiego wprowadził w trakcie spotkania Schiopu za zawodnika o nazwisku Sima oraz Dumitrescu za Leretera. Jak relacjonował specjalny wysłannik „Przeglądu Sportowego”, Grzegorz Aleksandrowicz w numerze 112 z 1969 r.: Do przerwy prowadzili Rumuni, po celnym strzale swojego napastnika – Domide w 6 min meczu. Wyrównał na 1:1 Żmijewski w 66 min., kończąc popisową akcję Gadochy i Blauta. Wynik ustalił w 75 min. Gadocha, strzelając nie do obrony z podania Żmijewskiego. Mecz prowadził doskonale znany sędzia Schiller z Austrii [prowadził też m.in. mecz Polska – Anglia w 1973 r. w Chorzowie wygrany 2:0 przez „biało-czerwonych” – przyp. aut.]. Dalej w relacji można przeczytać: Plan taktyczny Legii polegał na narzuceniu przeciwnikowi swojego stylu gry, niezależnie od tego, czy gospodarze zdobędą bramkę na początku meczu, czy nie. Mając do czynienia z przeciwnikiem stosującym siłowo-biegowy sposób atakowania, Legia od pierwszych do ostatnich minut starała się grać tak, jak jej wygodniej, a że robiła to konsekwentnie, im bliżej było końca meczu, tym bardziej panowała ona nad sytuacją, tym bardziej dostrzegalny stawał się pokaz umiejętności technicznych, rozsądku i myśli taktycznej warszawiaków. Ten pokaz byłby jeszcze skuteczniejszy, a zwycięstwo Legii wyższe cyfrowo, gdyby niektórzy piłkarze stołeczni nie czuli w kościach i mięśniach trudów ostatnich, często rozgrywanych spotkań. Redaktor Aleksandrowicz docenił zachowanie publiczności w Aradzie, która schodzących z boiska legionistów pożegnała burzliwymi oklaskami, co nie jest zjawiskiem zbyt powszechnym na przestrzeni dziejów. Wśród zawodników w jego opinii na wyróżnienie zasłużyli będący wówczas kapitanem zespołu Brychczy, starszy z braci Blautów, obaj strzelcy bramek oraz prawy obrońca Stachurski. Stwierdził też, że gospodarze spodziewali się zwycięstwa i byli porażką bardzo rozczarowani. Dla warszawian był to bardzo cenny rezultat. Do tej pory wyjazdowe wygrane w europejskich pucharach nie przytrafiały się polskim ekipom zbyt często, a szczególnie w sytuacji, kiedy do przerwy wynik był niekorzystny. Najczęściej trzeba było odrabiać straty na swoim boisku, co zazwyczaj kończyło się niepowodzeniem.

17 września 1969 roku swoje spotkania rozgrywały pozostałe kluby reprezentujące w tamtym sezonie polską ligę. Wówczas popularne były tzw. pucharowe środy, nie rozgrywano zbyt wielu pucharowych gier w inne dni tygodnia. Obecnie telewizje naciskają na to, aby zapełnić meczami kalendarz jak najbardziej jest to możliwe. Liczba zgłoszonych przez PZPN zespołów była w tamtym czasie rekordowa, bo w trzech najważniejszych rozgrywkach klubowych wystartowały aż cztery. Poza Legią wystąpili: w Pucharze Zdobywców Pucharów Górnik na wyjeździe z Olympiakosem Pireus (2:2), a w Pucharze Miast Targowych Ruch Chorzów z wiedeńskim Sportklubem (porażka 2:4) oraz Gwardia Warszawa z Vojvodiną Novy Sad (1:0). Dla gwardzistów był to wynik dający awans, ponieważ w tym przypadku grali już rewanż (w pierwszym spotkaniu padł remis 1:1). Co ciekawe, spotkanie rozegrano na Stadionie Wojska Polskiego, jak większość w tym okresie pucharowych spotkań „harpagonów”, jednakże frekwencja nie była zbyt wysoka (ok. 3 tys. widzów). Reasumując, zwycięstwo „wojskowych” na gorącym terenie w Aradzie, gdzie Rumuni rzadko przegrywali, było sporym osiągnięciem dla polskiej piłki klubowej. Spośród pucharowiczów grających pierwsze spotkania teoretycznie byli najbliżej awansu do kolejnej rundy.

Internet:
https://kassiesa.net/uefa/data/index.html
https://en.wikipedia.org/wiki/FC_UTA_Arad
https://www.uta-arad.ro/
https://www.transfermarkt.com/spielbericht/index/spielbericht/1169195
https://www.uefa.com/uefachampionsleague/match/62596--uta-vs-legia/

Bibliografia:
Bołba Wiktor, Dawidziuk Adam, Karpiński Grzegorz, Piątek Robert, Legia Warszawa 1916 ⸜ 2016, Warszawa 2017.
Gowarzewski Andrzej, Futbolowa wojna światów. Mistrzostwa świata 1930-1978, encyklopedia piłkarska FUJI, t. 44, Katowice 2014.
Gowarzewski Andrzej i in., Polonia, Warszawianka, Gwardia. Prawdziwa historia trzech klubów, „Kolekcja klubów”, t. 7, Katowice 2003.
Gowarzewski Andrzej, Szczepłek Stefan, Szmel Bożena Lidia i in., Legia to potęga. Prawie 90 lat prawdziwej historii, „Kolekcja klubów”, t. 9, Katowice 2004.
Gowarzewski Andrzej, Mucha Zbigniew, Szmel Bożena Lidia i in., Legia najlepsza jest…, „Kolekcja klubów”, t. 13, Katowice 2013.
„Przegląd Sportowy” z przełomu lat 60-tych i 70-tych.
Wójkowski Kamil, Legia Warszawa w europejskich pucharach. Historia klubu i jego kibiców na piłkarskich arenach, Żelechów 2013.
Plus materiały autora.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.