2020fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Półprodukt

Qbas - Wiadomość archiwalna

Po przerwie sanitarnej Legia całkiem udanie wróciła do gry. Dość gładko awansowała do półfinału pucharu Polski, w lidze wygrała trzy mecze i jeden przegrała. Już więc pojawiły się głosy, choć na razie jednak raczej nieśmiałe, wieszczące, że wreszcie mamy zespół gotowy do skutecznej walki o grę w Europie. Nie mamy.

Spójrzmy na Legię i zastanówmy się, kto w obecnej formie, daje nadzieję na awans do grupy Ligi Europy, o Lidze Mistrzów nie wspominając? Na pewno weterani, czyli duet stoperów Jędrzejczyk - Lewczuk, którzy, mimo drobnych błędów, jakie im się przytrafiają, ustabilizowali formę na wysokim poziomie. A dalej?

Wydaje się, że można wskazać na Vesovicia, mającego za sobą udane tygodnie, grającego wreszcie z wyczyszczoną głową. Nie pozbawione racji więc będzie założenie, że przyniesie to także pożądane efekty w pucharach, bo to z pewnością gracz nietuzinkowy. Kolejnym zawodnikiem jest Antolić, od jesieni prezentujący się co najmniej dobrze w każdym meczu i mogący się pochwalić dwucyfrowym dorobkiem w punktacji kanadyjskiej. Obaj zawodnicy to dziś jedyne plusy szkoleniowej przygody z Legią pana Jozaka i obecnie można na nich polegać.

I to właściwie już koniec listy. Karbownik bardzo słabo broni, a do tego nawet przeciętne zespoły ligi potrafią go rozszyfrować, co jednak nie znaczy, że powstrzymać. Nie wiadomo jednak, czy zostanie w klubie, bo to obecnie towar eksportowy Legii. Martins po podpisaniu prolongaty umowy bardzo spuścił z tonu i obecnie jest nawet rezerwowym. Slisz jest ogromną niewiadomą, ale nigdy nie grał w pucharach więc nie sposób stwierdzić, jak się w nich odnajdzie. Wszołek (jeśli zostanie) i Gwilia mają problemy z utrzymaniem formy, są bardzo nieregularni, a przy tym ten drugi gra za wolno, co widać zwłaszcza na tle zagranicznych rywali. Luqinhasa zweryfikowały eliminacje w ubiegłym roku, zwłaszcza dwumecz z Rangers, ale to zawodnik progresywny więc może jednak okaże się nie być tak kieszonkowy, jak mi się wydaje? Cholewiak w pucharach nigdy nie grał, a trudno po trzydziestolatku spodziewać się, by nagle w nich wystrzelił, zwłaszcza pamiętając o jego futbolowych ograniczeniach. Novikovas też już raczej niczego nie wymyśli, zwłaszcza że nigdy w eliminacjach mu się nie powiodło. Forma Kante od pewnego czasu to opadająca krzywa, Pekhart potrzebuje dokładnych podań, o które będzie znacznie trudniej niż w Ekstraklasie, a Sanogo, czy Rosołek, to co najwyżej zmiennicy.

Osobnym problemem pozostaje obsada pozycji bramkarza. Wiadomo, że Majecki odejdzie z końcem czerwca, a to też nie jest zawodnik, który byłby w stanie ratować Legię z opresji. Sezon więc pewnie dokończymy z Cierzniakiem. Na dziś brak konkretów dotyczących ewentualnego transferu nowego bramkarza więc niewykluczone, że i on będzie bronił w eliminacjach. Były zawodnik Wisły długo nie grał regularnie, w pucharach ma na koncie raptem siedem meczów i nie sposób zakładać, że może nagle stać się podporą zespołu.

Legia więc obecnie jest piłkarskim półproduktem. Zespołem, który potrafi przekonująco poradzić sobie w lidze i na który trudno liczyć w meczach eliminacyjnych, zwłaszcza w spotkaniach decydujących. Pamiętajmy jednak, że to drużyna wciąż (i wciąż) przebudowywana, jak się przy tym wydaje, wreszcie sensownie przy kooperacji sztabu trenerskiego i dyrektora sportowego. Tę sytuację obserwujemy od roku, ale wciąż potrzeba czasu, bo poprzednie dwa lata Dariusz Mioduski zmarnował na miotanie się od ściany do ściany, gdy kosztownie pozwalał wodzić się za nos Chorwatom i Sa Pinto i w efekcie cofnął klub do poziomu sprzed 2013 r.

Na dziś więc brakuje temu, niewątpliwie rozsądnie tworzonemu, zespołowi na tyle wysokiej piłkarskiej jakości, by wierzyć w awans do Ligi Europy. Legia tak mocno skupia się na minimalizowaniu długów poprzez sprzedaż najzdolniejszych piłkarzy, iż wydawać się może że kolejne transferowe rekordy stały się ważniejsze od wyników w Europie. Biorąc pod uwagę ciężką sytuację finansową klubu, trudno się nawet temu dziwić, ale w tej sytuacji słowa Mioduskiego o tym, że nie wyobraża sobie kolejnego braku awansu do fazy grupowej należy uznać za zwykłe bajdurzenie dla naiwnych. Bo chyba prezes nie jest aż tak oderwany od rzeczywistości, by tego wymagał?

By móc efektywnie rywalizować w Europie, drużyna potrzebuje realnych wzmocnień, zawodników do wyjściowego składu. Można sądzić, że świadomi tego są dyrektor sportowy i sztab szkoleniowy. Kucharski mówił nawet o 3-4 solidnych piłkarzach. Jeśli jednak do tego dojdzie, to znów zespół będzie potrzebował czasu na kolejną przebudowę, a teraz praktycznie z marszu przystąpi do eliminacji. Myślę więc, że nie ma co się nastawiać na powodzenie. Ale może za rok? Ta drużyna, przy harmonijnej współpracy w pionie sportowym, podniesieniu jakości na kilku pozycjach i konsekwencji w działaniu wydaje się mieć niezłe perspektywy.


Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.