Tomas Pekhart - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu ze Śląskiem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia wygrała 2-0 ze Śląskiem i na sześć kolejek przed końcem sezonu ma 10 punktów przewagi nad wiceliderem. Po przerwie sanitarnej na meczu przy Łazienkowskiej pojawili się widzowie i obejrzeli niezłe spotkanie.

1. Zasłużenie. Zasłużenie Legia tak wygrała mecz, jak i zostanie mistrzem Polski. "Wojskowi" przeciwko wrocławianom zagrali skoncentrowani i choć na początku zdarzały się im indywidualne pomyłki, to raczej były one wypadkową padającego deszczu, przez który zarówno murawa, jak i piłka były śliskie. Warto też zaznaczyć, że po zdobyciu drugiej bramki podopieczni Vukovicia nie grali już tak intensywnie, jak wcześniej, bo trener nakazał rozsądne gospodarowanie siłami ze względu na spotkanie w Białymstoku, a i tak Śląsk nie był w stanie się odgryźć. Dość powiedzieć, że goście nie oddali żadnego celnego strzału. Jeśli dodamy do tego Arkę, która na Łazienkowskiej oddała jedno takie uderzenie i 10 w poprzednich czterech meczach, to wychodzi na to, że rywale w Warszawie fatygowali Majeckiego średnio rzadziej niż dwa razy w spotkaniu. To tak a propos tego, czy legioniści zasłużyli na tytuł.

2. Śląsk inaczej niż wszyscy. Wrocławianie przyjechali grać w piłkę, wychodziło im to do pewnych fragmentów boiska i meczu. W każdym razie nie było bunkrowania, Śląsk zagrał na luzie więc spotkanie było otwarte, a w pierwszych 15-20 minutach grano atak za atak. Przyjemnie się to oglądało. Potem wodze chwyciła Legia i już nie pozwoliła gościom na rozwinięcie skrzydeł.

3. Dubeltowy Gwilia. Oba gole strzelił Gruzin i był to jego pierwszy dublet w barwach Legii. Niewiele przy tym brakowało, a skończyłby mecz z hat-trickiem, bo przecież na jego początku zmarnował znakomitą okazję. Co ciekaweę, wszystkie sytuacje bramkowe Gwilii wyglądały podobnie - zawodnik wbiegał środkiem pola karnego w wolne strefy pomiędzy cofającymi się głęboko stoperami lub pomiędzy nimi a środkowymi pomocnikami. W tym czasie napastnicy (Kante, potem Pekhart) skupiali na sobie uwagę rywali i były gracz Górnika pozostawał bez opieki. Widać przy tym, że legioniści mieli taki plan na rozegranie ataków i brawa należą się tu zarówno trenerowi Vukoviciowi za zwrócenie uwagi na tę słabość graczy Śląska, jak również piłkarzom, którzy tę wiedzę potrafili wykorzystać.

4. Powrót tria. Jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić Legię bez trójki środkowych pomocników Antolić, Martins, Gwilia. Ostatnio jednak Portugalczyk obniżył loty i wydawało się, że będzie miał kłopot z powrotem do składu. Vuković jednak uznał, że akurat na Śląsk potrzebny mu będzie właśnie ten tercet, a i Martins swoją postawą na treningach i ławce ułatwił trenerowi decyzję. Wszyscy trzej wypadli bardzo dobrze. Najlepiej oceniany jest oczywiście Gwilia, ale i dwaj pozostali swoje zadania wypełnili przynajmniej zadowalająco. Legia ten mecz wygrała w dużej mierze dzięki postawie właśnie w środku pola.

5. Dobra zmiana Pekharta. Czeski napastnik zasiadł tym razem wśród rezerwowych. Szybko jednak okazało się, że Kante zgłasza problemy zdrowotne i potrzebna jest zmiana. Zawodnik pojawił się na murawie pozytywnie zmobilizowany, jakby chciał pokazać trenerowi, że zasługuje na miejsce w wyjściowym składzie. Dużo walczył, biegał, brał udział w obu akcjach bramkowych. Przy drugiej nie tylko zanotował asystę, ale też atak zaczął się od jego powrotu i skutecznego pressingu. Przy tak grającym Perkharcie strata kontuzjowanego Kante będzie znacznie mniej odczuwalna. Przy okazji warto docenić Wszołka, którego crossowe podania dwukrotnie dawały efekt bramkowy.

6. Odkurzony Stolarski. Prawy obrońca zagrał po raz pierwszy w tym roku i jego powrót został oceniony pozytywnie. Zawodnik dobrze wypadł w grze obronnej, choć ustawiał się bardzo wysoko, wyżej niż Vesović, ale robił to bardzo mądrze, ryglując rywalom możliwość rozegrania ataku. Mało jednak wnosił w ofensywie, gdzie brakowało mu pewności, przez co grał nerwowo i często szukał najprostszych rozwiązań, posyłając dośrodkowania niejako na alibi w kierunku Pekharta (w ogóle mam wrażenie, że gdy legioniści nie bardzo wiedzą, co zrobić z piłką w strefie ataku, to dośrodkowaniami, nawet nieprzygotowanymi, szukają Czecha). Niemniej w takiej formie wydaje się, że obrońca, przy kontuzji Vesovicia, może liczyć na miejsce w wyjściowym składzie do końca sezonu.

7. Skandaliczne zachowanie Kante. Wszyscy widzieliśmy, co Kante zrobił z koszulką po zejściu z boiska. Bardzo dobrze przy tym, że klub i trener go bronią, ale nie ma żadnego wytłumaczenia dla jego zachowania. Najgorsze zaś, że próbuje się je uzasadniać zdenerwowaniem. Gdyby schodząc do szatni kogoś pobił, też byłby broniony w ten sposób? Kante to zawodnik bez wątpienia bardzo pracowity, taki, z jakich chce lepić swój zespół Vuković i oczywiście w ten sposób najlepiej oddaje szacunek dla swojego pracodawcy. Ale wyraża się go również poprzez stosowne podejście do pewnych symboli, jak herb, barwy klubowe itd. Widziałem już różne sytuacje, ale Kante jest pierwszym zawodnikiem, który na oczach wszystkich skopał koszulkę swojego klubu, a potem wlókł ją po podłodze. Wyglądało to ohydnie, jest niewytłumaczalne i karygodne. Mam przy tym nadzieję, że zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencje, bo przeprosiny nie wystarczą. I tyle. Bo cała sytuacja jest tematem trzeciorzędnym. Najważniejsze bowiem, że wygraliśmy, mamy 10 punktów przewagi nad Piastem i nic już nie powinno nam przeszkodzić w sięgnięciu po tytuł. Inni kibice chcieliby mieć takie problemy, jak my.

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.