Mioduski: Musimy wzmocnić pozycję napastnika i prawego obrońcy
- Remis we Wrocławiu jest dla nas najlepszym wynikiem. Cały czas mamy dosyć duży komfort. Nie będę ściemniał - nie mam wielkich obaw, że tego mistrzostwa nie zdobędziemy, choć przed nami jeszcze cztery bardzo ciężkie mecze - powiedział Dariusz Mioduski w programie Liga+ Extra.
- Całą runda od wznowienia rozgrywek jest dobra w naszym wykonaniu. Mieliśmy trochę pecha w dwóch spotkaniach, natomiast nie ukrywam, że trener i Radek kucharski i ja widzimy, że musimy grać lepiej, żeby mieć sukces w pucharach. Nasze myśli są już na następnym etapie gry w pucharach i osiągniecie tego, czego nie udało się w trzech ostatnich sezonach - dodał prezes Legii.
Dariusz Mioduski został zapytany o wzmocnienia składu, a konkretnie o Mikkela Kirkeskova i Filipa Mladenovicia
- Czekamy aż zakończy się ta runda. Od dłuższego czasu prowadzimy szereg rozmów. Mamy konkretne pozycje, na których chcemy się wzmocnić. Nie ukrywam, że to co stało się w meczu ze Śląskiem może wpłynąć na to, w jaki sposób będziemy patrzeć na wzmocnienia składu, bowiem straciliśmy ważnych zawodników Vesovicia i Kante - będą musiały być na tych pozycjach wzmocnienia.
- Kirkeskov i Mladenović? Dopóki się to nie wydarzy, nie chcę spekulować o innych zawodnikach, tym bardziej grających aktualnie drużynach ekstraklasy. Obaj prezentują wysoki poziom i to co mówił "Vuko" o ściąganiu wyróżniających się graczy z ligi to część naszej strategii. Patrzymy na zawodników z zagranicy i talenty spoza Polski, które mogą nas w przyszłości wzmocnić.
- Jako klub idziemy do przodu i myślę, że jest to zauważalne w Europie. Nasza reputacja na poziomie Europy rośnie. Przyjściem do Legii zainteresowani tacy zawodnicy, którzy dwa-trzy lata temu mogli nie byli zainteresowani i byli poza naszym zasięgiem, nie wiedzieli czym jest Legia pod kątem organizacyjnym. Teraz takiego problemu nie ma.
Jose Kante i koszulka
- Całą sytuację odebrałem bardzo po ludzku. Kante bardzo ciężko pracował i mocno walczył, by wrócić na boisko. Łatwo mógł opuścić, ale "zapierniczał" przez 6 tygodni i właściwie w pierwszym meczu doznał urazu. Frustracja i złość, które w nim się pojawiły, były ogromne i to był moment, w którym zareagował. W klubie wszyscy to rozumiemy i nie postrzegamy tego jako brak szacunku. Jose codzienną pracą pokazuje swój szacunek do Legii.