fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Legia M15TRZ!

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W ostatnich latach Legia regularnie sięga po tytuł mistrzowski, ale biorąc pod uwagę 104-letnią historię naszego klubu, tytułów mistrzowskich ma na koncie zdecydowanie zbyt mało. Przed meczem z Cracovią wiedzieliśmy jedno - musimy pomóc piłkarzom w zdobyciu przynajmniej jednego punktu, który gwarantowałby nam 15. mistrzostwo.

Tak jak na ostatnich meczach rundy finałowej, tak i tym razem, liczba kibiców na trybunach była mocno ograniczona. Karneciarze ponownie mieli możliwość przepisania swojego miejsca na znajomego lub oddanie miejsca do ogólnodostępnej puli, którą następnie klub raz jeszcze mógł sprzedać. Ostatecznie na trybunach pojawiło się ponad 7 tysięcy fanów, nieco mniej niż było do tego uprawnionych.

Po raz kolejny spotkanie na naszym stadionie, jak i na pozostałych w Polsce, odbywało się bez przyjezdnych - w sektorze gości zasiąść mogli fani z Legii. Przy wejściu na trybuny prowadzona była zbiórka na oprawy. Nieznani Sprawcy regularnie potwierdzają, że warto wspierać ich działalność. Nie inaczej było w sobotę.



Ze względu na datę rozgrywania meczu na Żylecie nie mogło zabraknąć płótna "11 lipca 1943. Wołyń - PamiętaMY", które dotychczas wisiało głównie przy okazji meczów europejskich pucharów - tak bowiem układał się kalendarz rozgrywek. W związku z rocznicą Rzezi Wołyńskiej były także okrzyki okrzyków "J... UPA i Banderę, hej!". Ponadto na Żylecie wisiały transparenty "Stay strong John HCF PDW", "Małolat, Front, Łazana, Karaś - PDW!" i "Ś.P. Maniek Jaglarz". Na gnieździe z kolei wisiało niewielkie płótno z przekreślonym symbolem Trzech Strzał.



Przed rozpoczęciem meczu gniazdowy Michał starał się zmobilizować wszystkich obecnych do maksymalnego wysiłku, aby ponieść piłkarzy do upragnionego mistrzostwa. Tego dnia najgłośniej niosła się pieśń "Do boju Legio marsz, zwycięstwo czeka nas...". Po pierwszej strzelonej bramce, która wywołała olbrzymią radość na trybunach, zaczęliśmy śpiewać "mistrzostwo czeka nas". Zanim jednak do tego doszło, po chwili radości przyszło nam oczekiwać na "werdykt" VAR-u, który ostatecznie był dla nas korzystny. Od kiedy każda z akcji jest weryfikowana na video, świętowanie niemal każdej z bramek ma miejsce dwukrotnie.



Pod adresem "Pasów" w trakcie całego meczu było raptem kilka okrzyków z "pozdrowieniami". Na dwie trybuny odśpiewaliśmy "Warszawę", "Legia, Legia" z powiewającymi nad głowami szalikami oraz "Kto wygra mecz?!". Obawy wobec słabej postawy naszych piłkarzy parę dni wcześniej podczas pucharowego meczu w Krakowie, były bezpodstawne. Legioniści na murawie dominowali od pierwszej do ostatniej minuty.



Pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania na Żylecie rozciągnięta została Wielka Flaga, która przykrywa niemal całą trybunę północną. Kilka minut później, miał miejsce konkretny pokaz pirotechniczny - odpalone zostały ognie wrocławskie oraz czarne świece dymne - całość wyszła doskonale i zadymiła przede wszystkim naszą trybunę. Ze względu na ograniczoną widoczność na murawie sędzia przerwał spotkanie na 6 minut.



W tym momencie nikt nie miał wątpliwości, że Legia zostanie mistrzem Polski i po chwili śpiewano na dwie trybuny "Kto będzie mistrzem? Legia!". Od 70. minuty ruszyliśmy z pieśnią "Nie poddawaj się, ukochana ma..." z konkretną mocą, zdecydowanie najmocniejszą sobotniego wieczora. Po pięciu minutach Gwilia strzelił drugą bramkę dla Legii i można było zacząć świętowanie. Nie trzeba było długo czekać na to, by Żyleta pozbyła się bluz i koszulek, a warto dodać, że mimo że termin był wakacyjny (rok wcześniej o tej porze dopingowaliśmy legionistów na Gibraltarze), aura była wyjątkowo niesprzyjająca.



Kolejną "reakcją" na drugą bramkę była pieśń "Mistrzem Polski jest, ukochana ma...". Pod koniec meczu na Żylecie rozciągnięta została malowana sektorówka z motywem (w tle) jednego ze zdjęć z poprzednich fet mistrzowskich oraz hasło "M15TRZ", nawiązujące do piętnastego tytułu mistrza kraju wywalczonego przez naszych piłkarzy. Na górze sektorówki zapłonęło kilkadziesiąt żółtych rac, które świetnie komponowały się z kolorystyką płótna. Niedługo później zaśpiewaliśmy pieśń, która każdemu z nas, od 2002 roku kojarzy się jednoznacznie - ze świętowaniem tytułu mistrza Polski. "Przeżyj to sam, przeżyj to sam, dzisiaj Legia mistrza Polski ma, nasza Legia Warszawa" śpiewane na melodię kultowej piosenki "Lombardu" sprawia, że nawet wielu twardzielom z trybun oczy potrafią się zaszklić.



Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego cały stadion odśpiewał "Mistrzem Polski jest Legia...". Fantastyczne uczucie, niezapomniane chwile. Szkoda tylko, że tego dnia mogliśmy przeżywać to na stadionie w tak skromnym gronie. Po końcowym gwizdku piłkarze zrobili rundę honorową wokół stadionu, oczywiście najdłużej zatrzymując się przed Żyletą. "Kto jest mistrzem?!" - pytała zawodników Żyleta, a chwilę później to piłkarze zadawali fanatykom identyczne pytanie. Zawodnicy nie otrzymali jeszcze medali, ani pucharu za wywalczony tytuł - to będzie miało miejsce na meczu z Pogonią, który zakończy sezon 2019/20. Na Żylecie zawisło płótno "Legia Mistrz", które towarzyszy nam w takich właśnie okolicznościach, od roku 2002.



Zabawa trwała w najlepsze, a po 20 minutach wspólnych śpiewów, zaczęliśmy opuszczać stadion, by udać się na fetę mistrzowską, która ze względu na obecną sytuację epidemiologiczną, musiała się odbyć w innych okolicznościach aniżeli te, do których przywykliśmy przez lata. Świętowanie 15. tytułu mistrza Po(L)ski miało miejsce nie na Starówce (tam zebrała się jedynie skromna, niezorientowana grupa), a na bulwarach wiślanych od wysokości naszego stadionu.

Policja szybko ustawiła kabaryny na prawym pasie wzdłuż bulwarów, ale na szczęście przez większość wieczora starała się trzymać z dala i nie prowokować. Oczywiście pojedynczych incydentów nie udało się uniknąć, szczególnie wystawiania mandatów dla... piłkarzy za odpalanie rac na statku. Ale po kolei. Najpierw przybywający na bulwary mogli podziwiać awionetkę kursującą w kółko z transparentem "A melanż trwa...". Właściciele knajp na wysokości pomnika Sapera mieli zapewne utarg roku. Po Wiśle pływały łodzie z powiewającymi legijnymi flagami na kijach, tu i tam płonęły race i wyrzutnie fajerwerków, ale największy pokaz pirotechniczny miał miejsce w momencie "dobicia" do celu naszej drużyny.

Piłkarze wyruszyli po godzinie 21 śluzą od strony trasy Łazienkowskiej i następnie płynęli w kierunku mostu Poniatowskiego. Na legijnej łajbie niósł się "Sen o Warszawie", a piłkarze raz po raz odpalali race. Nie inaczej było na brzegu. Z bulwarów w niebo wystrzeliwały czerwone, białe i zielone fajerwerki, a także płonęły setki rac. Zabawa była fantastyczna i nie skończyła się oczywiście wraz z końcem kursu mistrzowskiej żeglugi. Na bulwarach do godzin porannych niosło się głośne "Mistrzem Polski jest Legia...". Miejmy nadzieję, że podobnie będziemy mogli świętować w kolejnych latach, a bulwary wiślane, tak samo jak Starówkę, można będzie wykorzystać do świętowania kolejnych tytułów mistrzowskich.

Sezon 2019/20 zakończymy w niedzielę przy Łazienkowskiej meczem z Pogonią. Przy okazji tego meczu będzie można kupić koszulki od NS-ów z motywem oprawy "M15TRZ" (50 zł) - zachęcamy do wsparcia legijnego ruchu ultras. Kolejny sezon z kolei zaczniemy około 9 sierpnia meczem o Superpuchar Polski, a na pierwszy mecz ligowy przyjdzie nam poczekać kolejne dwa tygodnie. W między czasie legioniści rozegrają co prawda mecz europejskich pucharów, ale jeśli te odbędą się przy Ł3, będą miały miejsce bez udziału publiczności (decyzja UEFA dotycząca wszystkich meczów trzech pierwszych rund kwalifikacyjnych).

Frekwencja: 7200
Kibiców gości: 0 (zakaz)

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.