Artur Boruc - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Powrót

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

„Ty wiesz kto to jest? Ty wiesz kto to jest?! (…) On se może jeść Szato, może se jeść ostryge, może se jeść co chce (…)”. Artur Boruc jest królem i basta. Jego sportowa klasa jest niepodważalna. Pytanie jednak, czy ściągnięcie go do Legii to rzeczywiście dobry ruch mistrzów Polski?

Od strony kibicowskiej i marketingowej z pewnością znakomity. Oto wraca bowiem do Warszawy jej syn, a jednocześnie facet, który zrobił dużą karierę piłkarską, swego czasu stał się dobrem nie tylko wśród legionistów, ale i narodowym dzięki fantastycznym występom w reprezentacji, szczególnie na MŚ 2006 i ME 2008, i którego powrotu wielu fanów wypatrywało z utęsknieniem. Do tego Boruc to ciekawa, nietuzinkowa, nieoczywista postać, która może wreszcie wypełnić tęsknotę legionistów za idolem, symbolem, takim w sam raz do utożsamiania się na koszulkach i bijącym rekord ich sprzedaży.

Kwestia sportowa wydaje się bardziej złożona. Boruc ostatni mecz w Bournemouth rozegrał w kwietniu 2019 r. więc nie wiadomo, czy, przynajmniej na początku, nie będzie brakowało mu ogrania. Ma też już 40 lat i trudno określić, czy wiek nie będzie miał wpływu na jego refleks. Sportowa klasa to jedno, a aktualna forma, co innego. Warto przy tym pamiętać, że przychodzi zawodnik o znanych nam umiejętnościach i ma przed sobą do przepracowania cały okres przygotowawczy. I to pod okiem Krzysztofa Dowhania, czyli fachowca, którego zna od lat i któremu bardzo ufa. Poza tym pamiętajmy, że jeszcze tydzień temu pozostawał w reżimie treningowym w Premier League więc też nie będzie miał zaległości natury fizycznej.

A wiek? Moim zdaniem nie ma większego znaczenia, o ile będzie mu się chciało i poradzi sobie z własnym blaskiem. Niewątpliwie bowiem Artura czeka w Warszawie sporo zagrożeń. Ma tu przecież nie tylko wielu kolegów z różnych środowisk, ale i rzesze fanów, które nie dadzą spokoju największej gwieździe drużyny. A przecież wiemy, że „czysta głowa” u Boruca jest jeszcze ważniejsza niż u innych piłkarzy. Pozostaje wierzyć, że do sprawy podejdzie profesjonalnie, jak na zawodnika znajdującego się w czołówce najlepiej zarabiających w drużynie.

W zakresie mobilizacji też jestem dobrej myśli. Jestem przekonany, że Artur będzie tu się chciał pokazać z jak najlepszej strony. Nie interesowało go szukanie szczęścia po świecie. Chciał zostać w Bournemouth, a jak nie to wrócić do Legii. Do siebie. Ma tu misję do spełnienia, wyzwanie jakim jest wprowadzenie klubu ponownie do europejskich pucharów. Boruc wie jak fajna to może być przygoda na zakończenie kariery, jak będzie tu wielbiony. I myślę też, że jest świadomy niebezpieczeństwa, jakie czeka największą legendę Legii XXI w. – nie może sobie pozwolić na to, by po powrocie rozczarować ludzi, którzy go kochają. Zostać zapamiętany jako sowicie opłacany podstarzały łapacz, który zawala mecze swojemu klubowi. Jeśli chce zostać tu dobrze zapamiętany, to musi ciężko pracować i się bardzo pilnować. Nie mam wątpliwości, że to wszystko go odpowiednio nakręci.

Artur, witaj w domu.

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.