Dariusz Mioduski - fot. Woytek / Legionisci.com

Mioduski: Problem pojawił się w maju

Woytek, źródło: sportowefakty.wp.pl - Wiadomość archiwalna

Prezes Dariusz Mioduski udzielił pierwszego wywiadu po odpadnięciu Legii z europejskich pucharów. W rozmowie z serwisem sportowefakty.wp.pl właściciel klubu zapewnia, że sytuacja finansowa jest stabilna dopóki rozgrywane są mecze, pozycja dyrektora sportowego niezagrożona, a sam nie zamierza rezygnować z funkcjo prezesa. Sporo mówi także na temat Aleksandara Vukovicia i przyczyn niepowodzenia w Lidze Europy.

- Zastanawiałem się długo nad tym, co ja jeszcze mogłem zrobić, żeby te puchary w tym roku były. Trudno znaleźć na to dobrą odpowiedź. Zapewniamy piłkarzom warunki na najlepszym europejskim poziomie. Po raz pierwszy od wielu lat zespół po zdobyciu mistrzostwa nie został osłabiony. Trener Vuković mówił, że chciał sześciu piłkarzy i ich dostał. OK, słyszę teraz, że Valencia doszedł za późno, że to czy tamto. No ale Boruc był od razu do gry, Mladenović tak samo, Juranović - sprawa losowa - bo złapał koronawirusa... Lopes miał kontuzję w finale Pucharu Polski... Kapustka... (...) Problemem jednak, jak tak teraz wracam myślami, do tych momentów, nie był mecz z Omonią czy Karabachem. To już była tylko konsekwencja. Problem pojawił się w maju. (...) Teraz uważam, że powinienem był wymagać od Vuko więcej. On koncentrował się na tym, żeby dowieźć mistrzostwo, a ja powinienem był być wściekły, że nie wygrywamy go z 10 punktami przewagi. Mówiąc wprost: w drużynie powinno być więcej ognia, rywalizacji o miejsce w składzie. Tymczasem zaczęło to trochę wyglądać tak, że zespół może i jest razem, ale w jakimś sensie w swojej strefie komfortu, zbyt dużej. Jeśli w drużynie nie ma wystarczającej rywalizacji, jeśli nie ma agresji na treningach, to potem brakuje charakteru w meczach. Dlatego myślę, że już wtedy powinniśmy z Radkiem Kucharskim mocniej tym wstrząsnąć - mówi Mioduski.

Według prezesa Vuković nie dałby rady ogarnąć kryzysu, który nastąpił, stąd decyzja o zmianie szkoleniowca. - Vuković do dziś nie rozumie tego, że sytuacja nie była, z różnych względów, pod jego kontrolą. Pandemia też tu nie pomogła, trochę się wtedy zadziało i to wymagało zupełnie innego zarządzania drużyną. Przechodziliśmy przez trudny okres czasowego redukowania wynagrodzeń, musieliśmy sobie radzić z trudami reżimu i indywidualnymi obawami związanymi z wirusem. W tej sytuacji coś, co wcześniej było siłą Vuko, czyli bardzo mocne scalanie drużyny, przestało być atutem, bo wtedy zamiast myśleć o komforcie trzeba się było skupić na taktyce i lepszych przygotowaniach do meczu - dodaje prezes.

Jednocześnie Mioduski potwierdził, że w lipcu był przekonany, iż chce przedłużyć umowę z Vukoviciem.

- W najbliższym czasie nie zamierzam rezygnować z funkcji prezesa. Dla mnie funkcja operacyjna jest obciążeniem, ale muszę być pewny, że klub będzie szedł w takim kierunku, w jakim chcę. (...) W ostatnich latach brakuje pucharów, ale to się zmieni, nie ma innego scenariusza. A co do mojej roli to wyobrażam sobie, że w przyszłości ktoś odciąży mnie, zarówno w kwestiach stricte sportowych, jak operacyjnych w części komercyjnej, a ja znów zajmę się sprawami strategicznymi, w tym międzynarodowymi i dalszym rozwojem klubu - mówi właściciel.

Dariusz Mioduski odniósł się także do ostatnich wpisów Bogusława Leśnodorskiego, krytykujących obecną Legię.

- Dla mnie Bogusław Leśnodorski jest jak huba. Przyczepia się do drzewa, na początku wygląda to nawet ładnie, ale potem zaczyna się drenaż i po jakimś czasie takie drzewo obumiera. Przecież on nigdy nie zainwestował w żaden klub swoich pieniędzy, nie ponosił żadnego ryzyka, a raczej głównym celem było i jest zarabianie. Legia jest tego najlepszym przykładem, ale nie tylko Legia, w kolejnych klubach, przy których się pojawiał było podobnie. Dlatego jego publiczne wypowiedzi na temat Legii i jej finansów są żenujące, szczególnie, że wiele można by powiedzieć o tym, na co szły pieniądze klubu za czasów jego prezesury. Rozumiem oczywiście, że teraz robi wszystko, żeby znowu zaistnieć w polskiej piłce, bo poza nią nie ma żadnej pozycji. Zanim pojawił się w Legii, był osobą anonimową. To Legia go stworzyła medialnie. Teraz też chce się liczyć, pozycjonować jako ktoś wpływowy. Dlatego próbuje budować swoją pozycję wokół PZPN. Wszyscy wiedzą, że nie chodzi o to, żeby w najbliższych wyborach kandydować na prezesa. Zakłada jednak, że jak przyniesie kilka głosów, to może uda mu się wejść do zarządu.

Całą rozmowę możecie przeczytać na stronach serwisu sportowefakty.wp.pl.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.