fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza goli straconych przez Legię

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W minionej rundzie legioniści nie rozpieszczali kibiców jeśli chodzi o grę defensywną. Popełnili wiele prostych błędów, które najczęściej kończyły się bramkami dla rywali. Zwłaszcza po meczu ze Stalą Mielec spadło wiele krytyki na zawodników za proste błędy, które ostatecznie poskutkowały brakiem trzech punktów. Postanowiliśmy dokładnie przeanalizować wszystkie bramki stracone przez Legię w minionej rundzie.

Statystyka przedstawiała się następująco: Legia rozegrała 21 spotkań we wszystkich rozgrywkach, strzelając 33 gole i tracąc 21 bramek. Średnio na mecz legioniści tracili więc po jednej bramce. W rozgrywkach ligowych rywale 15 razy pokonali bramkarza Legii, w europejskich pucharach pięciokrotnie i raz w krajowym pucharze. Najwięcej bramek Legia straciła w meczach z Qarabağem FK w Lidze Europy oraz w lidze z Górnikiem Zabrze oraz Stalą Mielec, bo po 3 bramki.

Stałe fragmenty gry
To, że Legia bardzo mało zdobywa bramek ze stałych fragmentów gry wiedzą wszyscy. Jednak w minionej rundzie legioniści stracili aż sześć goli ze stałych fragmentów gry. Właśnie od bramki straconej w ten sposób, a konkretnie z rzutu wolnego, Legia rozpoczęła ten sezon. Po wrzutce z rzutu wolnego zawodnika GKS-u Bełchatów, złym wybiciu futbolówki przez Mateusza Wieteskę i Filipa Mladenovicia, Damian Hilbrycht zaskoczył Artura Boruca i wpakował piłkę do bramki.

Kolejna stracona bramka ze stałego fragmentu gry to mecz w Lidze Mistrzów przeciwko Omonii Nikozja. Filip Mladenović zbyt długo wahał się przy linii bocznej czy podać piłkę koledze, czy wybić ją daleko przed siebie. Ostatecznie ta padła łupem zawodnika Omonii, który zagrał w pole karne, gdzie pierwszego karnego w tej rundzie „zrobił” Artur Jędrzejczyk. Pewnym egzekutorem okazał się Jordi Gómez i tak rozpoczął się koniec przygody z Ligą Mistrzów.
Na kolejnego karnego przeciwko Legii, który został wykorzystany, należało czekać do 18 października i meczu 7.kolejki PKO Ekstraklasy przeciwko Zagłębiu Lubin. W 37. minucie na lewej stronie zawodnik Zagłębia dryblingiem oszukał Mladenovicia, zagrał do Dejana Dražicia, który toczył pojedynek z Michałem Karbownikiem. W to wszystko trochę niepotrzebnie wmieszał się Bartosz Slisz, który trafił w nogi piłkarza z Lubina i sędzia podyktował rzut karny. Pewnie jedenastkę na gola zamienił Filip Starzyński.

Legioniści swojego gola stracili także z rzutu rożnego. W 11. kolejce PKO Ekstraklasy u siebie Legia podejmowała Piasta Gliwice. W 29. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym gospodarzy najwyżej wyskoczył Piotr Malarczyk, który wygrał pojedynek główkowy z Arturem Jędrzejczykiem i podopieczni trenera Fornalika doprowadzili do wyrównania.

Prawdziwym ewenementem jest ostatni mecz minionej rundy przeciwko Stali Mielec. Trzy bramki stracone ze stałych fragmentów gry i trzy z rzutów karnych. Trzecia minuta i starcie Jędrzejczyka z byłym zawodnikiem Legii Łukaszem Zjawińskim w polu karnym, sędzia bez wątpliwości wskazał na „wapno”, z którego Domański dał Stali prowadzenie. Legia zdobywa dwa gole, a w 39. minucie po wrzucie z autu Mateusz Wieteska nie trafił w wyskoku w piłkę a w Zjawińskiego. Rywale otrzymali kolejnego karnego i ponownie Domański zdobył gola. Trzeci rzut karny miał miejsce po przerwie, chociaż jego podyktowanie było mocno problematyczne. Jędrzejczyk według sędziego faulował Zjawińskiego, a Grzegorz Tomasiewicz kolejny były gracz z Łazienkowskiej ustalił wynik tego meczu.

Gole dla rywali: z akcji z główki ze stałych fragmentów gry samobójcze

fot. Woytek / Legionisci.com

Długie piłki
Zwłaszcza na początku sezonu Legia miała problem z odpowiednim ustawieniem się przy długich, mijających środek pola piłkach. Między innymi tak wpadły dwie bramki w meczu z Jagiellonią oraz w Lidze Mistrzów z Omonią.

Zacznijmy od meczu z Jagiellonią. Dziewiętnasta minuta gry, długie podanie od środkowego obrońcy Jagielloni w stronę Tomáša Přikryla, pojedynek z nim z wielką łatwością przegrał Luis Rocha, który był źle ustawiony i dodatkowo padł na murawę. Skrzydłowy gości dośrodkował w pole karne, gdzie William Remy zgubił krycie, a Jakov Puljić przy bliższym słupku wpakował piłkę do siatki. Sympatyczny Francuz dziewięć minut później również zamieszany był w kolejnego gola dla zespołu z Białegostoku. Długie podanie z własnej połowy zawodnika gości wyprowadziło bardzo udaną kontrę. Piłka trafia do Jesusa Imaza, który z łatwością wygrał pojedynek szybkościowy z Remy`m. Francuz niezbyt szybko wrócił za piłkarzem, a ten później w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Boruca.

Wróćmy jeszcze do tego nieszczęsnego meczu Ligi Mistrzów przeciwko Omonii. Dogrywka, za zegarze 106. minuta, długie wznowienie gry od bramkarza Fabiano, w środku pojedynek z rywalem przegrywa Jędrzejczyk, piłka trafia na skrzydło. Dośrodkowanie w pole karne, gdzie nie wrócił się Mateusz Wieteska i Michał Karbownik, a Thiago ostatecznie pogrzebał szanse Legii na dalszą fazę Ligi Mistrzów.

„Dlaczego odpuściłeś?”
Oczywiście łatwo nam napisać, że przy niektórych bramkach legioniści zbyt łatwo odpuścili swoich rywali, którzy z dziecinną łatwością ich ogrywali. W końcu opisujemy to na chłodno, gdzie nie byliśmy wtedy na boisku i oceniamy po fakcie. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że przy kilku bramkach rywal zbyt łatwo zdobywał bramki.

1. kolejka i spotkanie na wyjeździe przeciwko zespołu z Częstochowy. Akcja z 50. minuty, dłuższe podanie do środkowej strefy, prowadzenie piłki, zbyt łatwo odpuścili Mateusz Wieteska i Luquinhas, obu zawodnikom zabrakło pewniejszego dojścia do zawodnika i zaatakowania futbolówki, ta trafiła do Patryka Kuna, który wyrównał stan rywalizacji.

Joel Valencia dwukrotnie pomógł rywalom w zdobyciu gola. Zacznijmy od meczu Ligi Europy przeciwko Qarabağowi. Trzeci gol dla gości, który przypieczętował ich awans: piłka trafiła na prawe skrzydło do Patricka Andrade, ten wygrał pojedynek z Valencią, który zbyt łatwo odpuścił. Następnie było podanie na piąty metr, gdzie źle ustawieni byli środkowi obrońcy (Igor Lewczuk i Artur Jędrzejczyk), więc Filip Ozobić ustalił wynik meczu.
Druga bardzo podobna sytuacja miała miejsce w przedostatnim meczu minionej rundy przeciwko Wiśle Kraków. Gieorgij Żukow po lewej stronie przy linii autu, trzykrotnie nawinął Valencię, dośrodkował w pole karne, gdzie niepilnowany przez Mateusza Wieteskę ani Bartosza Slisza - Yaw Yeboah przyjął piłkę i uderzeniem po długim rogu zdobył bramkę.

Dwukrotnie identyczne dwie sytuacje spotkały także Artura Jędrzejczyka. Pierwsza z Ligi Europy i meczu z Qarabagem: Igor Lewczuk przegrał pojedynek po wznowieniu gry przez gości z autu. Piłkę próbował zaatakować “Jędza”, ale szybszy od niego okazał się gracz rywali, który wyłożył jak na tacy piłkę w pole karne, a Patrick Andrade pewnie trafił do bramki Boruca. W tym przypadku jednak mamy wątpliwości, czy gracz rywali zbyt wysoko nie podniósł nogi i tym samym czy akcja nie powinna być przerwana. Druga w szlagierowym meczu przeciwko Lechowi Poznań. Źle piłę chciał wyprowadzić ze swojej połowy Mladenović, ta wróciła pod linię boczną, gdzie zabrakło zdecydowania i ułamka sekundy, by Jędrzejczyk na ziemi wygrał pojedynek z Ramirezem. Cała akcja zakończyła się niezdecydowaniem Josipa Juranovicia czy wybić piłkę czy nie i ostatecznie niefortunnie odbiła się od niego i wpadła do bramki.

Chorwacki obrońca nie był zbyt skoncentrowany także przy bramce na 0-2 z Qarabagem. Cały czas skoncentrowany był na futbolówce, którą przy nodze miał Abdellah Zoubir, ale w najważniejszym momencie poszedł na tzw. „raz” i przeciwnik z łatwością minął go i zdobył swojego gola.

Niedokładność
Wiadomo, że w wielu meczach będą zdarzały się niedokładne wznowienia gry, niecelne podania spowodowane brakiem koncentracji czy wysokim pressingiem rywala. Legioniści przez swoje niedokładności stracili dokładnie pięć bramek.

W meczu z Górnikiem Zabrze zdarzyło się to trzykrotnie. Przy pierwszej bramce źle od bramki grę wznowił Artur Boruc, piłkę w środkowej strefie przyjął Alasana Manneh, który rozpoczął kombinacyjną i szybką akcję zabrzan. Krycie w tej akcji zgubił Bartosz Slisz, piłki nie zablokował William Remy, a będący przy Jędrzejczyku zawodnik Górnika zagrał piętą do wbiegającego Nowaka, który asystował przy bramce Alexa Sobczyka. W 17. minucie Jędrzejczyk bardzo niedokładnie zagrał do Slisza, ten stracił piłkę i Górnik ruszył z szybką kontrę. Brak zdecydowania Williama Remy’ego i złe ustawienie w polu karnym Pawła Stolarskiego i Bartosza Slisza zakończyły się golem Nowaka. Tuż po przerwie podopieczni trenera Marcina Brosza wyprowadzili trzeci atak. W środku pola głową zagrywał Bartosz Slisz do Domagoja Antolicia, piłka trafiła do zawodnika z Zabrza, ten z pierwszej piłki uruchomił Jimeneza, który nawinął Jędrzejczyka i mocnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył trzeciego gola dla gości.

W meczu 5. kolejki Ekstraklasy, w którym Legia pewnie wygrywała 2-0 ze Śląskiem Wrocław, nie zapowiadało się, że straci bramkę w tym meczu, aż do 81. minuty. Bartosz Slisz podał do Artura Jędrzejczyka, ten mając dużo czasu i brak rywali naciskających zagrał wprost pod nogi Fabiana Piaseckiego, który wykorzystał prezent i nie zmarnował sytuacji sam na sam.

Ostatnia omawiana bramka miała miejsce w meczu z Piastem Gliwice. Filip Mladenović wślizgiem próbował zażegnać podanie, które wyprowadziło by zawodnika gości w sam na sam z bramkarzem. Piłka jednak została zbyt delikatnie i tuż przed pole karne w sam środek, gdzie odnalazł się Jakub Świerczok, który mocnym uderzeniem doprowadził do wyrównania stanu rywalizacji.

Podsumowanie
W 12 spotkaniach Legia straciła 21 bramek. Po trzy w starciu z Górnikiem Zabrze, Qarabağ FK i Stalą Mielec. Pięć meczów w których Legia traciła chociażby jednego gola kończyły się porażkami legionistów, jeden remisem i sześć wygranymi. We wszystkich tych spotkaniach naszej bramki strzegł Artur Boruc, ale nie można mieć większych pretensji o stracone bramki do doświadczonego gracza.

Występy zawodników w meczach, w których Legia traciła bramkę:

Piłkarzmeczegole stracone przez Legię
Artur Jędrzejczyk1221
Filip Mladenović1019
Josip Juranović713
Igor Lewczuk59
Mateusz Wieteska46
Michał Karbownik34
Luis Rocha23
William Remy25
Paweł Stolarski25


W odniesieniu do powyższego zestawienia, braliśmy pod uwagę, jaki zawodnik tworzył defensywę w danej minucie, w której Legia traciła bramkę. Dlatego Igor Lewczuk, który dostał czerwoną kartkę z Omonią, nie będzie miał liczonych straconych dwóch bramek, gdyż w tamtym momencie nie był już na boisku.

Martwić może liczba straconych bramek przez legionistów. Zwłaszcza denerwują te, które są stracone w zbyt łatwy sposób. Warto się zastanowić czy fala krytyki, która spotkała defensorów Legii na koniec rundy jest słuszna? Przy niektórych bramkach myślimy, że zdecydowanie tak. Grając w zespole z Warszawy, trzeba być skoncentrowanym przez całe spotkanie, a nie tylko w kilku fragmentach. Prezenty od defensorów będą bez litości wykorzystywane przez piłkarzy przeciwników. Zwłaszcza takie jak zdarzyły się w meczu ze Śląskiem Wrocław czy Stalą Mielec.

Mamy wrażenie, że koncentracja nie była zawsze na najwyższym poziomie u niektórych zawodników. Kilkukrotnie wymieniany przy roli winowajcy był w powyższym tekście kapitan Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović czy Mateusz Wieteska. Chociaż do bocznych obrońców w minionej rundzie można mieć najmniejsze pretensje tak jak i do Igora Lewczuka. Wniosek może być jeden, potrzeba wzmocnień, zwłaszcza na pozycji środkowego obrońcy.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.