REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Wartą

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W sobotę legioniści wygrali z beniaminkiem, Wartą Poznań, notując przy tym czwarte ligowe zwycięstwo z rzędu. Bez wątpienia największym plusem spotkania został Filip Mladenović. Jak wypadła reszta drużyny? Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie przyznaliśmy warszawiakom.

Filip Mladenović - To było jego show! Już w 3. minucie wpisał się na listę strzelców! „Mladen” huknął w kierunku bliższego słupka, piłka odbiła się od rywala i wylądowała w siatce. Po pół godziny gry popisał się fenomenalnym dośrodkowaniem, po którym futbolówkę w bramce umieścił Wszołek. Ależ to było dogranie Serba! Po godzinie spotkania do gola i asysty dołożył kolejną bramkę. Z najbliższej odległości dobił uderzenie Luquinhasa. Mladenović, który sprowadzony był na lewą obronę, już teraz ma lepsze liczby od Adama Hlouska, pomimo że Czech w Legii rozegrał prawie 5 razy spotkań więcej. Serb zanotował już osiem asyst oraz siedem bramek, a Hlousek z "eLką" na piersi zgromadził dziewięć asyst i pięć trafień. Spisał się zdecydowanie lepiej niż w poprzednim spotkaniu we Wrocławiu. Teraz, mając przed sobą Luquinhasa, mógł pozwolić sobie na znacznie więcej. Często atakował i wspomagał kolegów w ofensywie. Zdecydowanie był najlepszy na placu gry.

Bartosz Kapustka - W 3. minucie bardzo umiejętnie obrócił się z futbolówką i podaniem znalazł Mladenovicia. „Kapi” zanotował asystę przy pierwszym trafieniu. Często naciskał na przeciwników. To od niego rozpoczęła się akcja bramkowa z 60. minuty. Wyśmienitym podaniem obsłużył Wszołka. Sam miał kilka niezłych okazji, jednak źle je wykańczał. Ciężko harował na murawie, dzięki czemu przyjemnie oglądało się jego poczynania.

Paweł Wszołek - Kilka razy skutecznie zaasekurował defensywę oraz ciężko pracował z tyłu. W 25. minucie do końca podążał za Zrelakiem i zablokował jego dośrodkowanie. W 30. minucie dał legionistom prowadzenie. Niepilnowany „Wszołi” wykończył dośrodkowanie Mladenovicia. W 60. minucie bardzo dobrym podaniem obsłużył Luquinhasa, który jednak nie pokonał Lisa. Na szczęście dobitka Mladenovicia była bezbłędna. Niestety w 79. minucie dotknął piłkę ręką w polu karnym, co skutkowało jedenastką. Szkoda tej sytuacji, jednak na nasze oraz jego szczęście nie zaważyła ona o losach spotkania. Za to mały minus, jednak ogólnie rozegrał bardzo dobre zawody. Wygrał aż osiem na trzynaście pojedynków (63%).

Mateusz Wieteska - Starał się grać bezpiecznie, chciał trzymać się z daleka od jakiegokolwiek ryzyka. W doliczonym czasie gry ofiarnie zablokował strzał Baku. „Wietes” pachą przyblokował futbolówkę, miał trochę szczęścia, że piłka nie odbiła się od ręki. Był to jego dobry mecz, nie popełniał błędów. Miał największy procent wygranych pojedynków w naszym zespole. "Wietes" zwyciężył w dziewięciu z trzynastu (69%) z nich. Po sobotniej rywalizacji nie można na niego powiedzieć złego słowa.

Artem Szabanow - Kilkakrotnie nieźle poszedł na wyprzedzenie. W 73. minucie fenomenalnym dalekim podaniem obsłużył Kapustkę, który źle wykończył sytuację - świetne zagranie Ukraińca. Mamy nadzieję, że częściej będzie szukał takich rozwiązań. Szabanow, podobnie jak Wieteska, nie popełniał błędów. Był pewny w swoich interwencjach i nie bał się wejść w pojedynek. Bardzo celnie podawał (91%) i wygrał sześć na dziesięć pojedynków (60%).

Josip Juranović - Był to jego zwykły, pewny występ. Grał bez błędów, walczył i starał się. W sobotę lepiej w obronie prezentowała się dwójka jego kolegów. Na pewno Chorwat nie zawiódł, jednak cztery wygrane pojedynki na dziewięć (44%) nie wyglądają najlepiej.

Luquinhas - Jak zawsze szybki i nieprzewidywalny. W 34. minucie nieźle wypatrzył Lopesa i dograł do niego futbolówkę. Strzał Portugalczyka nie zaskoczył jednak Lisa. Patrząc na jego grę, można zastanawiać się, ile więcej miałby goli oraz asyst, gdyby rywale tak często go nie faulowali. Najczęściej, gdy się rozpędza, jest sprowadzany na ziemię. Po godzinie gry stanął przed znakomitą szansą, niestety Lis okazał się lepszy. Po chwili piłkę w siatce umieścił Mladenović. Były to przyzwoite zawody w jego wykonaniu, jednak wiemy, że stać go na dużo więcej. Nie błyszczał tak jak zazwyczaj, jednak wciąż wyróżniał się na placu gry.

Andre Martins - Charakteryzował go ogromny spokój, opanowanie i przede wszystkim nie podpalał się. Był to zwykły występ, bez żadnych fajerwerków. Zszedł z boiska w 55. minucie. Podawał najdokładniej wśród legionistów (93%) oraz zanotował trzy udane odbiory.

Bartosz Slisz - Dużo widział na placu gry. W 19. minucie oddał mocny strzał z rzutu wolnego, jednak bez większych problemów piłkę wypiąstkował golkiper Warty. Podoba się jego waleczność, po stracie nie daje za wygraną, jednak w sobotę błędów i strat (6) było za wiele. Niestety kilka razy popełniał proste "babole", które nadrabiał faulami. Kilkakrotnie nieźle asekurował swoich kompanów. W 89. minucie przebiegł kilkanaście metrów z piłką przy nodze, po czym oddał strzał. Uderzenie bez większych problemów wybronił Lis. Niestety momentami brakowało mu koncentracji, jakby głową był jeszcze w szatni.

Artur Boruc - W 26. minucie dał się zaskoczyć Grzesikowi, który pokonał golkipera „centrostrzałem”. Boruc futbolówkę musnął, jednak za lekko, aby zmienić jej tor lotu. Niestety doświadczony golkiper był źle ustawiony, przez co nie popisał się skuteczną interwencją. W 40. minucie pewnie wyłapał piłkę po strzale Czyżyczkiego. W 69. minucie stanął oko w oko ze Zrelakiem, jednak ten za lekko uderzył, a Boruc złapał futbolówkę.

Rafael Lopes - Na murawie spędził 45 minut. W 28. minucie pokusił się o niezłe uderzenie, jednak futbolówkę skutecznie poza linię końcową sparował poznański bramkarz. Był zupełnie niewidoczny. Gołym okiem widać, że lepiej czuje się jako cofnięty napastnik. Gdyby miał przed sobą Pekharta lub innego snajpera, jego gra wyglądałaby lepiej. Jest typem pracusia, który zagrywa piłkę do lepiej ustawionego partnera. Przy ewentualnych absencjach czeskiego napastnika, Portugalczyk skutecznie nie zapełni po nim luki.

Zmiennicy

Tomas Pekhart - Po pierwszej części gry zmienił na murawie Lopesa. W końcówce meczu uderzył, jednak Lis skutecznie nogą wybronił ten strzał. Oby jak najszybciej wrócił do pełnej sprawności oraz formy, abyśmy znów mogli oglądać jego popisy na boisku.

Walerian Gwilia - W 55. minucie na boisku zmienił Martinsa. Był to jego bezbarwny występ. Nie popisał się niczym nadzwyczajnym i nie wprowadził niczego do gry.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.