Earl Watson w meczu numer dwa kilka razy kończył akcje Legii z góry - fot. Michał Wyszyński
REKLAMA

Koszykówka

We wtorek trzeci mecz play-off z Kingiem

Bodziach, źródło: Legionisci.com / Legiakosz.com - Wiadomość archiwalna

Legia Warszawa prowadzi z Kingiem Szczecin 2-0 w ćwierćfinale play-off i już we wtorek może zapewnić sobie awans do półfinału. W Szczecinie nikt nie spodziewa się łatwego spotkania. Wręcz przeciwnie - możemy być pewni, że ekipa z Pomorza Zachodniego nie mając nic do stracenia, postawi wszystko na jedną kartę i będzie walczyła o przedłużenie serii do czwartego meczu.

Legioniści w drugim meczu tej serii pokazali formę, jaką mogliśmy podziwiać już we wcześniejszej fazie sezonu zasadniczego. Nasz zespół zdecydowanie lepiej prezentował się w porównaniu do pierwszego meczu serii. W Wielką Sobotę na Bemowie nasi gracze w drugiej kwarcie świetnie wymuszali przewinienia rywali, a następnie grali coraz więcej piłek pod kosz, gdzie albo wymuszali tym samym rzuty wolne, albo oddawali skuteczne rzuty z pola trzech sekund, w czym brylował Walerij Lichodiej. W drugiej połowie z kolei to samo robił Earl Watson, który kilka razy z góry kończył akcje. Zanim jednak na dobre rozkręcił się Watson, mieliśmy półtoraminutowy popis Jamela Morrisa na samym początku trzeciej kwarty. Nasz najlepszy strzelec w pierwszej połowie meczu nr 2 ani razu nie rzucał z dystansu, a w pierwszych minutach trzeciej kwarty trafił trzy trójki z rzędu (na cztery próby)!



Legia odjechała wówczas szczecinianom na ponad 10 punktów i tej różnicy goście nie byli w stanie już zniwelować. Później zaś, grający bardzo konsekwentnie legioniści jeszcze podwyższyli prowadzenie, wykorzystując faule Kinga przy wejściach naszych graczy pod kosz. Brylował w tym aspekcie Morris (10/10 z linii rzutów wolnych), ale i inni nasi gracze nie mylili się tego dnia z osobistych. W całym meczu nasz zespół trafił 24 z 26 rzutów wolnych. To zresztą drugi mecz obu drużyn, w którym legioniści tak wiele razy stawali na linii rzutów wolnych - co w wielu wcześniejszych spotkaniach nie zdarzało się. Trener Jesus Ramirez częściej korzystał z Macieja Lampe, wpuścił też na parkiet doświadczonego kapitana, Pawła Kikowskiego (13:38 min.), który dwa dni wcześniej całe spotkanie spędził na ławce. Punkty dla szczecinian zdobywali głównie Tookie Brown (16) i Cleveland Melvn (13), ale mniej niż zwykle punktowali Schenk i Fakuade.



Legia w sobotę wygrała w pełni zasłużenie i wysoko, ale w fazie play-off każdy mecz może być inny. - Prowadzimy 2-0 w serii, ale to jest tylko 2-0. Musimy wygrać jeszcze jeden mecz, żeby znaleźć się w półfinale. Jesteśmy skoncentrowani na tej misji, aby odpocząć i odpowiednio przygotować się do tego meczu. I starać się tę serię zakończyć jak najszybciej - powiedział po drugim meczu trener Wojciech Kamiński.

Podobnego zdania jest nasz doświadczony podkoszowy, który w pierwszej połowie sobotniego meczu nie trafił paru otwartych rzutów z dystansu, a znacznie lepiej spisywał się bliżej kosza rywali. - Teraz naszym celem jest wygranie meczu na wyjeździe. Myślę, że wiemy co robić i wiemy jak oni chcą zagrać. Powinniśmy to po prostu wykonać. W trzecim meczu możecie spodziewać się dużej energii od nas, ponieważ bardzo chcemy przejść do kolejnej rundy, więc będzie dużo ducha drużyny i energii - powiedział Walerij Lichodiej.

Legia ma na swoim koncie cztery wygrane z Kingiem w obecnym sezonie. W szczecińskiej hali przy ulicy Twardowskiego, nieopodal stadionu piłkarskiej Pogoni, nie graliśmy od wielu lat. Zresztą sam King zaczął z niej korzystać stosunkowo niedawno. Po tym, jak największa szczecińska hala - Netto Arena została przeznaczona na szpital polowy, King musiał rozgrywać mecze w roli gospodarza w Stargardzie. Dopiero po doprowadzeniu hali przy Twardowskiego do wymogów PLK, co kosztowało ok. 100 tysięcy złotych, szczecinianie mogli rozgrywać mecze w swoim mieście. King pierwszy mecz w hali przy Twardowskiego rozegrał na początku lutego ze Startem, przegrywając 70:78. Później przyszła jeszcze porażka z Treflem (-2), po czym wygrali trzy kolejne mecze w tym obiekcie - ze Śląskiem (+14), GTK (+30) i HydroTruckiem (+10).

W przypadku wygranej już we wtorek Legia zapewni sobie awans do półfinału, który rozegrany zostanie w formie turnieju zamkniętego w Ostrowie Wielkopolskim. Zwycięstwo Kinga przedłuża serię przynajmniej o jedno spotkanie, a to rozegrane zostanie w czwartek również w Szczecinie. Czy któraś z drużyn zaskoczy rywala jakimiś rozwiązaniami taktycznymi? Przekonamy się już we wtorek. Legia w obecnym sezonie wygrała 8 z 15 wyjazdowych meczów, w tym dwa ostatnie wyjazdowe spotkania - z Treflem Sopot i GTK Gliwice. Warto dodać, że Legia w XXI wieku ani razu nie wyszła na prowadzenie w fazie play-off 2-0 - zawsze musiała gonić i odrabiać straty po porażkach na wyjazdach. Tym razem jednak legioniści, w przeciwieństwie do sezonów 2001/02 i 2018/19, dzięki bardzo wysokiej lokacie po sezonie zasadniczym (drugiej), mieli przewagę parkietu. A wygrana we wtorek pozwoli na zdecydowanie dłuższy czas na regenerację i przygotowania do serii półfinałowej, którą zwycięzca pary Legia - King rozpocznie w środę, 14 kwietnia.

Wtorkowy mecz nr 3 w serii ćwierćfinałowej, rozpocznie się o godzinie 17:35 i będzie na żywo transmitowany w Polsacie Sport.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.