Josue - fot. Aleksandra Wizor / Legia.com
REKLAMA

Portugalczyk z temperamentem. Duże wzmocnienie czy tykająca bomba?

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Nowym zawodnikiem Legii Warszawa został Josué Filipe Soares Pesqueira, znany większości bardziej jako Josué. 30-letni Portugalczyk ma wzmocnić siłę ofensywną legionistów. Ze stołecznym klubem podpisał dwuletni kontrakt.



Josué urodził się 17 września 1990 roku w Valongo, miejscowości leżącej w dystrykcie Porto, w regionie Północ w podregionie Grande Porto. Swoją przygodę piłkarską postanowił rozpocząć w FC Porto. Nowy gracz Legii do zespołu z Portugalii dołączył w wieku 9 lat. W seniorach pierwsze mecze rozegrał w sezonie 2008/2009, gdzie wystąpił w dwóch spotkaniach Allianz Cup, czyli rozgrywkach o charakterze pucharu ligi w Portugalii. W meczu grupowym zagrał minutę przeciwko Vitória Setúbal a następnie 20 minut przeciwko Sportingowi.

Trudne początki i stabilizacja formy w Paços

Kolejny sezon spędził na wypożyczeniu w II-ligowym zespole SC Covilhã oraz FC Penafiel. W lidze zagrał w 19 meczach, zdobywając jednego gola przeciwko GD Estoril Praia, gdzie SC Covilhã zwyciężyła 3-1. Na pierwszym wypożyczeniu zagrał tylko w pięciu ligowych spotkaniach i trzech meczach Allianz Cup oraz Taça de Portugal, czyli ich pucharze krajowym. Zagrał w nim od początku i zdobył bramkę na 4-0 dla swojego zespołu, który ostatecznie zwyciężył 5-0. Trochę lepiej już było w FC Penafiel, gdzie na murawie pojawił się w 14 ligowych spotkaniach.

Następny sezon miał być przełomowy dla Josué, ale niestety rzeczywistość była inna. Wypożyczenie do holenderskiego VVV-Venlo okazało się kompletną klapą. Rozegrał od początku jedenaście spotkań i wydawało się, że dalej będzie tylko lepiej, jednak VVV wygrało tylko dwa z tych meczów i w kolejnych kolejkach tylko dwukrotnie Portugalczyk pojawiał się na murawie. FC Porto nie chciało stawiać na zawodnika, który miał problemy z grą w Holandii i latem 2011 roku zdecydowało się sprzedać go do FC Paços de Ferreira.

W pierwszych czterech meczach sezonu nowy gracz Legii nie znalazł się chociażby w kadrze meczowej. Gdy już zaczął grać, to w pierwszych sześciu meczach Paços wygrało tylko raz. Portugalczyk znów zaczął coraz mniej pojawiać się na murawie, ostatecznie rozgrywając w całym sezonie 23 spotkania i zdobywając jedną bramkę w Allianz Cup przeciw Estoril Praia, która zapewniła zwycięstwo jego zespołowi. Sezon 2012/2013 stał się w końcu przełomowy. Pomocnik zaczął grać więcej i 32 spotkaniach zdobył cztery bramki i zaliczył trzy asysty. Niestety w lidze nie zdobył ani jednego gola, zaliczył tylko trzy asysty, w tym po jednej w dwóch spotkaniach ze Sportingiem. Znacząco przyczynił się do zajęcia trzeciego miejsca w lidze przez Paços, co dawało im kwalifikacje Ligi Mistrzów. W tym samym sezonie został wybrany najlepszym młodym zawodnikiem.

Powrót do Porto i ciągłe wypożyczenia

Po niezłym sezonie FC Porto zdecydowało się wykupić swojego wychowanka, który nie krył radości z powrotu do ukochanego klubu. „Ponowne założenie tej koszulki jest najlepszą rzeczą na świecie” – mówił tuż po podpisaniu kontraktu. Zadebiutował 10 sierpnia w meczu o Superpuchar Portugalii, zmieniając w 63. minucie Silvestre Varela, a jego zespół pewnie zwyciężył 3-0 z Vitória de Guimarães. Tydzień później Portugalczyk od pierwszych minut zagrał w meczu ligowym i zdecydowanie może zapisać go na duży plus. To on otworzył wynik spotkania z rzutu karnego i dodatkowo zaliczył dwie asysty przy bramkach Juana Fernando Quintero oraz Jacksona Martíneza. W następnej kolejce dołożył kolejnego gola, tym razem przeciwko CS Marítimo. W pierwszym sezonie w FC Porto rozegrał łącznie 35 meczów, w tym sześć w Lidze Mistrzów, w których zdobył 5 bramek i zaliczył 10 asyst.

Niestety, jak to bywa w klubach portugalskich, wymagania się zwiększały, a lepszych zawodników przybywało, dlatego Josué musiał szukać nowego klubu. Latem 2014 roku wybór padł na turecki Bursaspor, gdzie spędził kolejne 18 miesięcy. Zadebiutował 30 sierpnia w Süper Lig, wchodząc na boisko na ostatnie sześć minut w przegranym 0-2 meczu z Galatasaray. W lidze zagrał w 30 meczach, siedmiokrotnie wpisując się na listę strzelców i zaliczając sześć asyst. Doprowadził Bursaspor do finału Pucharu Turcji (Türkiye Kupasi), który ostatecznie przegrali 2-3 z Galatasaray. W pucharze w 9 meczach zdobył dwie bramki i zaliczył jedną asystę. Przez następne pół roku rozegrał jeszcze 17 meczów w Turcji, po czym wrócił do swojej ojczyzny, by bronić barw SC Braga. W lidze zagrał dwanaście spotkań, trafiając do siatki w meczach z CF União Madeira oraz Vitória Setúbal FC. Jednak za najważniejszego gola należy uznać tego zdobytego przeciwko klubowi, w którym się wychował, w finale Taça de Portugal, gdzie jego zespół zwyciężył w rzutach karnych, po remisie 2-2 w podstawowym czasie gry.

Tureckie podboje

W Porto miejsca znów nie zagrzał i latem 2016 roku po raz kolejny ruszył w świat. Ponownie do Turcji, tym razem zasilając Galatasaray. W lidze tureckiej rozegrał 25 meczów, dostając w kilku meczach symboliczne występy i szanse na pokazanie się trenerowi. Dwa razy wpisał się na listę strzelców w Süper Lig, zdobywając gola przeciwko Alanyasporowi oraz Gaziantepsporowi. W pucharze Turcji w ośmiu spotkaniach zdobył dwie bramki i zaliczył trzy asysty. Sezon zakończył więc rozgrywając 33 mecze, w których zdobył cztery bramki, asystując sześciokrotnie przy trafieniach kolegów. Wrócił do FC Porto, natomiast w sierpniu na dobre rozstał się z Portugalią, przenosząc się do Osmanlıspor.

Wiele tam nie pograł, bo tylko dziesięć spotkań, ani razu nie wpisał się na listę strzelców, za to trzykrotnie asystował przy bramkach kolegów. Josué w końcowej fazie sezonu pauzował przez kontuzję. W grudniu 2017 pozostał bez kontraktu i dopiero 18 lipca kolejnego roku podpisał kontrakt z Akhisarsporem. Dwadzieścia meczów w lidze tureckiej, cztery w pucharze Turcji oraz pięć w Lidze Europy, gdzie jego zespół nie wygrał ani razu. Akhisarspor spadł z ligi, a Portugalczyk nie był zainteresowany dalszą grą w drugiej lidze tureckiej i postanowił rozwiązać swój kontrakt.

16 września 2019 roku związał się z izraelskim Hapoelem Beer Szewa. Okres w Izraelu zdecydowanie może zapisać na plus. W debiutanckim sezonie w 32 meczach zdobył sześć bramek i zaliczył tyle samo asyst. Mógł cieszyć się ze zdobycia pucharu Gavia haMedina, mocno przyczyniając się do tego sukcesu. Zdobył bramkę w półfinale przeciwko Bnei Yehuda Tel Awiw, a następnie pewnie egzekwował rzut karny w serii jedenastek. W finale Hapoel nie miał problemów z pokonaniem 2-0 Maccabi Petah Tikva, a nowy gracz Legii przy pierwszej bramce asystował, a następnie sam pokonał bramkarza przeciwników.

Po sezonie zgodził się wraz z Miguelem Vítorem na obniżkę pensji, by pozostać w Izraelu i podpisał z klubem nowy kontrakt. Była to bardzo dobra decyzja, bo pomocnik mocno przyczynił się do awansu Hapoelu do fazy grupowej Ligi Europy, pokonując dwukrotnie między innymi bramkarza Dinama Batumi oraz w późniejszych rundach szkockiego Motherwell FC i czeskiej Viktorii Pilzno. Ta ostatnia bramka okazała się zwycięskim golem na wagę awansu do fazy grupowej. W grupie zaliczył tylko jedną asystę, a jego zespół przegrał cztery mecze i wygrał 3-1 ze Slavią Praga oraz 1-0 z OGC Nice. Sezon zakończył z 34 występami na koncie, w których zdobył 13 bramek i zaliczył 6 asyst. W marcu tego roku klub poinformował, że Portugalczyk przedłużył swój kontrakt o rok. "Bardzo się cieszę z przedłużenia kontraktu. Kibice wracają na stadiony, nie mogę się doczekać, aby ponownie zagrać przed tymi, którzy tak bardzo nas wspierają w każdym meczu" – mówił Josué tuż po parafowaniu nowego kontraktu.

Reprezentacja

Nowy gracz Legii jest byłym młodzieżowym reprezentantem Portugalii. W wieku 17 lat zadebiutował w kadrze U18, w której zagrał trzy spotkania. Na kolejnym szczeblu reprezentacyjnej kariery w U19 ponownie tylko trzykrotnie pojawił się na boisku. W wieku 19 lat zadebiutował w reprezentacji Portugalii U20, gdzie w trzech spotkaniach zdobył dwie bramki. Bardziej znaczącą rolę odegrał w U21, gdzie w 17 spotkaniach trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców. Pokonał bramkarza Irlandii oraz Austrii w meczach towarzyskich oraz w kwalifikacjach do mistrzostw Europy U-21 bramkarza Albanii.

W wieku 23 lat zadebiutował w dorosłej reprezentacji Portugalii, którą trenował Paulo Bento. Debiut przypadł w eliminacjach do mistrzostw świata przeciwko Izraelowi, kiedy to pojawił się w 69. minucie, zmieniając Rúbena Micaela. W kolejnym spotkaniu z Luksemburgiem rozegrał już pełne 90 minut, natomiast w play-offs w pierwszym meczu przeciwko Szwecji rozegrał dwanaście minut. W drugim meczu nie pojawił się na boisku. Portugalia awansowała, jednak nie obyło się bez skandalu w wykonaniu Josué. W dorosłej kadrze rozegrał cztery spotkania.


Największy mankament to temperament

Zdecydowanie największym problemem u Portugalczyka jest jego temperament.

W kadrze Portugalii na spotkanie ze Szwecją doszło do niemałego skandalu z udziałem pomocnika. Tuż po końcowym gwizdku, kiedy po hat-tricku Cristiano Ronaldo jego reprezentacja awansowała do mistrzostw świata, pokazał do fotografa Joela Marklunda środkowy palec. Sam do końca nie wiedział czemu to zrobił.

Po raz pierwszy na dłuższy okres czasu zawieszony został w tureckim Akhisarspor. 4 marca 2019 roku po meczu z Alanyasporem Josue pobił się z kolegami z drużyny w szatni i został wykluczony z zespołu. Podobna sytuacja spotkała bramkarza Fatiha Öztürka, ale ten po miesiącu wrócił do łask. Josue do końca sezonu został przesunięty do drużyny U21, czyli wypadł z 13 ligowych kolejek.

Na początku lutego tego roku w starciu z Hapoelem Tel Awiw kamery wychwyciły jak Josue opluwa / wykonuje zamiar oplucia zawodnika rywali Aviego Rikana. Za ten czyn został ukarany przez piłkarski związek czterema meczami zawieszenia.

Z kolei 3 marca otrzymał dwie żółte kartki w meczu ligowym z Kirjat Szemona. Hapoel zremisował to spotkanie 2-2 i po końcowym gwizdku było bardzo nerwowo. Izraelska prasa relacjonowała, że według naocznych świadków w tunelu do szatni Josue rzucił się na sędziów i krzyczał, że ich zabije. Arbiter odnotował to w protokole i zawodnik musiał pauzować w dodatkowych dwóch meczach.

To nie koniec wybryków Portugalczyka. Ostatni miał miejsce niedawno i zakończył się zawieszeniem przez 30-latka. Josue pod koniec maja pobił się z kolegą z drużyny Sagivem Ezechiela. Między graczami doszło do awantury, która przerodziła się w uliczną bójkę. "Naoczni świadkowie mówią, że zaczęło się od słownej konfrontacji: Joshua zwyzywał Sagiva Ezechiela, w odpowiedzi ten rzucił w niego ciemnym przedmiotem (solniczka) i w ciągu kilku sekund wywiązała się gwałtowna i brzydka bitwa na pięści. Miguel Vitor i inny zawodnik chcieli ich rozdzielić" - tak opisywały sprawę izraelskie media. Klub ukarał obu piłkarzy dużymi grzywnami finansowymi i dodatkowo ich zawiesił. Sagiv przeprosił za całe zamieszanie i wrócił do zespołu, natomiast Portugalczyk za wszelką cenę chciał opuścić Izrael i poszukać szczęścia w innym miejscu, co wykorzystała Legia Warszawa.

Optymistyczny scenariusz na pobyt Josue w Warszawie jest taki, że jego minusy nie przesłonią plusów, które niewątpliwie posiada. Jest zawodnikiem nieszablonowym, potrafi bez przygotowania uderzyć celnie zza pola karnego, wykorzystuje stałe fragmenty gry. O gracza z takimi cechami w środku pola od dawna postulował Czesław Michniewicz. Jeżeli będzie w optymalnej formie, może stanowić bardzo duże zagrożenie pod bramką rywali.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.