Mahir Emreli - fot. Hagi
REKLAMA

Pod lupą LL! - Mahir Emreli

Kamil Dumała - Wiadomość archiwalna

Przed rewanżowym meczem z Bodo/Glimt trener Czesław Michniewicz miał w kim wybierać na pozycji napastnika w wyjściowym składzie. W pierwszym meczu w barwach Legii zadebiutował Mahir Emreli, który na przywitanie dwukrotnie wpakował piłkę do siatki przeciwników. Z Euro natomiast wrócił najlepszy strzelec poprzedniego sezonu, Tomáš Pekhart. Trener zdecydował się, że i w rewanżu od pierwszych minut zobaczymy piłkarza z Azerbejdżanu. Postanowiliśmy wziąć napastnika pod lupę.

Emreli to bardzo mobilny napastnik, który szans otrzymania piłki szuka już w środkowej strefie boiska. Było to widoczne już w pierwszych fragmentach meczu, kiedy to dwukrotnie chciał urwać się defensywie mistrza Norwegii, ale w tych sytuacjach nie otrzymał podania od Josipa Juranovicia. Po kilkunastu minutach, kiedy Legia była bardzo cofnięta i pozwalała na ataki gości, Emreli nie był zbyt widoczny na murawie. Zmieniło się to dopiero w 21. minucie, kiedy ponownie dobrze wyszedł na pozycję, otrzymał piłkę od Luquinhasa, ale ostatecznie przegrał pojedynek z Mariusem Lode. Emreli nie boi się pojedynków i zdecydowanie dobrze czuje się siłowo. Pokazał to w 66. minucie, kiedy sprytnie przepchnął jednego z piłkarzy Bodo, a drugiemu od razu założył siatkę.

- Mahir jest bardziej przebojowy od Pekharta, to nie ulega wątpliwości. Minie dwóch, trzech – w środę, w jednej z akcji, poczekał, założył komuś „kanał” – powiedział po meczu trener Michniewicz dla Kanału Sportowego. Wiadomo, że napastników rozliczamy z goli bądź asyst. Nowy napastnik Legii zaczął mocniej napierać na defensywę mistrza Norwegii, kiedy i cały zespół zaczął budzić się po ciężkich pierwszych dwudziestu pięciu minutach. W 32. minucie otrzymał podanie od Luquinhasa, ale został w ostatniej chwili zastopowany. Siedem minut później w rolach głównych wystąpili Filip Mladenović i obserwowany przez nas gracz. Lewy wahadłowy zagrał do Azera, który ruszył indywidualnie na bramkę. Przy asyście dwóch przeciwników zdołał oddać strzał, z którym z trudem poradził sobie Nikita Chajkin. W tej samej sytuacji Emreli mógł podać jednak do lepiej ustawionego Josipa Juranovicia.

Oprócz prób pokonania bramkarza Bodo, Emreli świetnie rozgrywał piłkę, próbując tworzyć sytuacje swoim kolegom. W 40. minucie otrzymał dłuższe podanie od Mladenovicia i nie zastanawiając się ani sekundy, zagrał z pierwszej piłki do wybiegającego na dobrą pozycję Luquinhasa, który jeszcze minął obrońcę i strzałem w długi róg zdobył bramkę. W drugiej połowie bardzo dobrze wyglądała jego współpraca z Bartoszem Kapustką. Tuż po przerwie bardzo dobrze przyjął dłuższe zagranie od popularnego „Kapiego”, odegrał mu piłkę i pomocnik Legii uderzył piłkę obok bramki gości. Pięć minut później ponownie przeprowadzili dwójkową akcję, w polu karnym Emreli dośrodkował piłkę na głowę Kapustki, który jednak uderzył obok bramki strzeżonej przez Chajkina.

Był to drugi z rzędu bardzo dobry występ nowego napastnika Legii. Przebojowy, często cofający się po piłkę, z dobrym uderzeniem i świetną techniką. Emreli pokazuje, że takiego zawodnika brakowało przy Łazienkowskiej 3. Warto podkreślić także jego grę w defensywie. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej odsłonie gry cofnął się do obrony i wybił piłkę spod nóg rywala na aut. Natomiast w 70. minucie gry w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym zablokował uderzenie jednego z rywali. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak 24-latek zagrałby razem z Pekhartem, bo odnosimy wrażenie, że mogliby stworzyć bardzo bramkostrzelny duet.

fot. Hagi
fot. Hagi

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.