fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

To nie jest czas na lizanie się po fiu...ch

Qbas - Wiadomość archiwalna

Pięć lat temu wraz z Pablopavo świętowałem awans do Ligi Mistrzów. Byliśmy tak skonfundowani rewanżem z Dundalk, że nie do końca wiedzieliśmy jak się zachować. Fetować było głupio, ale z drugiej strony zrzucenie bagażu 21 lat oczekiwań miało swoją wymowę. Podobnie jest i dzisiaj. Po czerech latach przerwy zagramy w Europie, ale nie do końca wiadomo, czy już się cieszyć i jak.

Legia po wygranej z Florą Tallin zapewniła sobie grę w nowo powstałej Lidze Konferencji Europy, zwanej przez złośliwych Who Cares League. Recepta na promocję? Wygranie ligi (łatwe), wyeliminowanie mistrza Norwegii (trudne) i mistrza Estonii (banalne). Oczywiście to również efekt zmiany systemu rozgrywek, ale w tym roku „Wojskowi” uniknęli potknięć i kompromitacji ze znacznie niżej notowanymi i biedniejszymi rywalami.

Plan minimum został więc zrealizowany, a do tego zespół pozostał w grze o Ligę Mistrzów i Ligę Europy. I to wg mnie jest najważniejsze. To nie jest czas na lizanie się po fiu**ch – jak to 20 lat temu napisał ś. p. Paweł Zarzeczny po awansie kadry na Mundial. Wszystko bowiem jeszcze przed nami, mamy wiele do wygrania w tych eliminacjach. Nie zadowalajmy się byle czym, nie dajmy sobie wmówić, bo pojawiają się takie głosy, że WCL to miejsce odpowiednie dla nas, że to sukces polskiej piłki, bo w fazie grupowej będzie można zmierzyć się z rezerwami Tottenhamu, czy innej Romy. Jesteśmy w 3. rundzie eliminacji LM, czyli dokładnie tam, gdzie byliśmy cztery lata temu oraz o krok dalej niż rok i trzy lata temu. Po raz pierwszy jednak od dawna mamy drużynę, którą stać na awans przynajmniej do LE. Apeluję więc do piłkarzy i działaczy – nie odpuszczajmy, możemy wrócić tam, gdzie kiedyś się już zadomowiliśmy i to powinno być naszym celem. Awans do Ligi Konferencji to był obowiązek.

Jednocześnie nie zapominajmy o problemach, z jakimi borykają trenerzy. Mecze z Florą obnażyły zespół mistrzów Polski. Oczywiście mecz meczowi nierówny, wszystkie spotkania wygraliśmy, ale styl pozostawiał wiele do życzenia. Świadczyły o tym choćby reakcje Czesława Michniewicza, a już zwłaszcza Artura Boruca, który w ostatnich dniach bardzo wyraźnie wyrażał swoje niezadowolenie. Przyglądając się wnikliwie zespołowi, trudno oprzeć się wrażeniu, że zaczyna pojawiać się tam jakaś odśrodkowa zła energia. Kadra jest bardzo szeroka, przyszło wielu nowych, głównie obcokrajowców (w Tallinie w podstawowym składzie wybiegło aż siedmiu), dochodzi do nieporozumień, drobnych konfliktów, manifestacji, jak po wczorajszym golu Lopesa, gdy portugalska grupka cieszyła się symulując grę na konsoli, czego wcześniej zabronił szkoleniowiec. Część zawodników myśli o transferach. Nie wszyscy dają z siebie maksimum, a bez tego nie mamy czego szukać w Europie. Właśnie o to największe pretensje miał Boruc. I tu największe pole do popisu ma trener Michniewicz. Jego rolą jest zebranie towarzystwa i dokręcenie śruby, czego zalążki już zresztą można zaobserwować podczas treningów. Jest na tyle doświadczonym fachowcem, że powinien sobie z tym poradzić.

Dziękując więc za powrót do Europy po 1644 dniach przerwy, a jednocześnie prosząc o jeszcze, podpisuję się pod słowami, które piłkarze usłyszeli od kibiców pod hotelem: "Flora... wszystko fajnie, ale wiecie, że to nie jest nasz poziom. Nasz poziom jest wyżej, dajcie z siebie wszystko, bo stać was na to!".

Autor: Jakub Majewski

WYNIKI SONDYCzy Legia awansuje do 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów?
SUMA GŁOSÓW: 27232
START: 19.07.2021 / KONIEC: 10.08.2021

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.