fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Pogonią Szczecin

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Stypa zamiast radości, niewykorzystane sytuacje się mszczą, czas na wyciągnięcie wniosków - to najważniejsze punkty po kolejnej porażce w lidze, tym razem 0-2 z Pogonią Szczecin.

1. Stypa zamiast radości
Do meczu z Pogonią przystąpiłem pełen nadziei, że to akurat jest to spotkanie, w którym odwróci się zła karta. Wygramy pewnie i zaczniemy się piąć w górę. Było to naiwne, bo wielu przesłanek oprócz miłości kibica do klubu nie było. Ze Świtem Skolwin mecz w naszym wykonaniu był bardzo słaby, to jakie nadzieje mogliśmy mieć w meczu z Pogonią? Żadnych, jednak serce swoje a rozum swoje. Początek meczu zapowiadał, że Legia zagra ofensywnie i naprawdę powalczy o wygraną. Wszystko to nawet ładnie wyglądało do straconej bramki. Potem wszystko się posypało jak domek z kart. Zamiast radości kolejna stypa.

2. Krycie
W niedzielnym spotkaniu dwukrotnie w szeregach Wojskowych zawiodło krycie. Mianowicie krycie przeciwników w defensywie. Przy pierwszej bramce dla gości Filip Mladenović nie podszedł do dośrodkowującego w pole karne Sebastiana Kowalczyka a o kryciu Luki Zahovicia przez Lindsay’a Rose lepiej nic nie pisać, bo był to piłkarski kryminał. Takie pilnowanie rywala a raczej jego brak i całkowite odpuszczenie strzelca bramki nie powinno zdarzyć się tak doświadczonemu zawodnikowi, który w swojej karierze grał w wielu znanych klubach. Druga bramka to „majstersztyk” gry w obronie. Najpierw Mladenović odpuścił Jakuba Bartkowskiego i truchcikiem (do tego zdołał już nas przyzwyczaić) wracał się we własne pole karne, a w nim niepilnowany (o zgrozo!) przez nikogo Rafał Kurzawa nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki. Były to błędy w koncentracji, złym ustawieniu czy może niechlujstwie w grze? To pytanie zostawiam bez odpowiedzi.

3. Niewykorzystane sytuacje się mszczą
Stara maksyma, która idealnie pasuje do gry Legii w tym sezonie. Który to już mecz, gdzie Wojskowi stwarzają sobie niezłe, żeby nie napisać 100% sytuacje i trafiają w słupek bądź posyłają piłkę obok bramki? Tak naprawdę to chyba w meczu z Radomiakiem i Lechią tych sytuacji tak wiele nie było. W innych meczach tych sytuacji było bez liku, tylko co z tego, jak większość z nich było niewykorzystanych. Rywale tworzą dwie czy trzy sytuacje i zdobywają dwie lub trzy bramki. Skuteczność to jedna z bolączek legionistów, tylko ona też z czegoś musi wynikać, między innymi ze zbytnio luźnego podejścia. Przecież Luquinhas w meczu z Pogonią mógł przyjąć piłkę i dopiero wtedy uderzyć, Mahir Emreli mógł mocniej uderzyć po podaniu od Brazylijczyka. Pogoń natomiast stworzyła sobie trzy dogodne sytuacje i dwukrotnie jej piłkarze pokonali Cezarego Misztę.

4. Rekordy, rekordy!
Kilka rekordów czy jubileuszy w meczu z Pogonią nastąpiło w historii Legii Warszawa. Swój 50. mecz w naszych barwach rozegrał Rafael Lopes. Oczywiście przeplatał dobre spotkania ze słabszymi. Teraz przejdźmy jednak to tych bardziej „pozytywnych” rekordów. Otóż Legia 8 porażek w 10 kolejkach ligowych zanotowała ostatni raz w 1950 i 1958 roku (!). Pierwszy raz od lipca 2001 r. Legia przegrała pięć ligowych meczów z rzędu. Do pełnego tekstu odsyłam tutaj: Legia śrubuje niechlubne serie ligowe. Sezon jest okropny, a co najgorsze jeszcze się nie skończył i jeśli będzie tak dalej to obawiam się, że te niechlubne rekordy mogą zostać pobite.

5. Może czas najwyższy się obudzić?
Swój apel na sam koniec kieruje nie tylko do sztabu szkoleniowego, bo on pracuje zbyt krótko, by jeszcze jakieś pomysły i zmiany były widoczne. Kieruje je do zarządców Legią i piłkarzy. Wiem, że każdy z tych osób chce wygrywać i po prostu nie idzie, rozumiem, że jest to jakieś wytłumaczenie. Tylko ile razy słyszeliśmy piękne słowa o długofalowej wizji, o tym, że tym razem piłkarze będą zasuwać na boisku, będą zwycięstwa, piękna gra. Słyszymy to co mecz, a po nim przeprosiny od zawodników czy sztabu. Czas najwyższy się obudzić. Przemyśleć swoje postępowania w Legii, bo mam nadzieję, że wszyscy wiedzą, że to jest LEGIA. Nie jakiś podrzędny klub, ale Legia i tutaj się wymaga. I wymagać będzie cały czas, nie ważne kto w niej będzie grał i kto nią będzie zarządzać. Więc apeluję o to, by nie padały ciągle piękne słowa, które nie mają żadnego pokrycia z rzeczywistością. Oczekujemy czynów i konkretów, w a nie pięknych poematów, bo czyny mówią głośniej niż słowa.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.