Marek Kania - fot. pzls.pl
REKLAMA

Łyżwiarstwo

Marek Kania: Wbiłem znikąd w sezon olimpijski

Bodziach, źródło: Legionisci.com / Przegląd Sportowy - Wiadomość archiwalna

Marek Kania z sekcji łyżwiarskiej Legii Warszawa jest objawieniem obecnego sezonu. Legionista zupełnie niespodziewanie wskoczył do pierwszej reprezentacji Polski, a jego świetne starty w zawodach Pucharu Świata właściwie zapewniły mu już teraz udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Podczas zawodów PŚ w Salt Lake City nasz zawodnik pobił rekordy życiowe zarówno na dystansie 500m (34,629s), jak i 1000m (1:08.285 min.). Tymczasem jeszcze przed rokiem legionista planował... skończyć z łyżwami.

"Byliśmy we Włoszech z siostrą i bratem przez rok, a pobyt finansowali rodzice. My też staraliśmy się pomagać. Po powrocie w trójkę chcieliśmy zrezygnować z łyżew, ale trener Bartosz Pisarek namówił nas na udział w mistrzostwach Polski, by pomóc w zdobyciu punktów dla klubu. Poszło w miarę dobrze i uznaliśmy, że skoro na rolkach i tak nie możemy zimą jeździć, to pojedziemy na obóz łyżwiarski. Tym bardziej, że nic nas to nie kosztowało, bo podłączyliśmy się pod kadrę sprinterów. Widzieliśmy, że jest progres, że jeździmy coraz lepiej. Od marca tego roku znalazłem się w głównej kadrze, więc o rezygnacji nie było już mowy" - mówi legionista w rozmowie dla Przeglądu Sportowego.

Marek Kania zaczynał od rolek i początkowo startował na torze w Słomczynie pod Konstancinem. Obecnie łączy wyścigi na rolkach i łyżwach, choć w tym sezonie musiał wybierać... i ostatecznie zrezygnował z udziału w Mistrzostwach Świata na rolkach, które odbywały się w Kolumbii. Pojechał na nie jego brat, Mateusz Kania. "Miałem bardzo duże wątpliwości. (...) Było kilka różnych pomysłów, ale wyniki na zgrupowaniach w Heerenveen i szczególnie w Inzell dały mi do myślenia. Zmieniły moją postawę, zdałem sobie sprawę, że mam realną szansę na igrzyska. W takiej sytuacji chciałem zrobić wszystko, co mogłem, by zdobyć kwalifikację olimpijską" - mówi Marek Kania.

Start na MŚ w Kolumbii można było połączyć ze startami w Pucharze Świata, ale wówczas konieczna byłaby dwukrotna zmiana strefy czasowej. Ostatecznie legionista do Ameryki Południowej nie poleciał, a jego świetne wyniki w Pucharze Świata zaskoczyły zapewne wszystkich. Jego doskonałe wyniki sprawiają, że jednego z reprezentacyjnych kolegów pozbawi kwalifikacji na Igrzyska na dystansie 500 metrów. - Trochę im się wbiłem znikąd w ten sezon olimpijski (...) Wszyscy się zdziwili, skąd się wziąłem. Ja jestem bardzo zadowolony, bo po trzecim miejscu zaczęli mnie dostrzegać zawodnicy którzy mają na koncie medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich - mówi Marek Kania, który studiując automatykę i robotykę na Politechnice Warszawskiej musiał wziąć po raz drugi urlop dziekański.

Całą rozmowę z naszym panczenistą przeczytać można tutaj.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.