Jacek Magiera - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. Magiera (cz. 6)

Qbas - Wiadomość archiwalna

Dobiegł końca 2021 rok. Wraz z nim obserwujemy zmierzch złotego dziesięciolecia Legii. „Wojskowi” w tym czasie sięgnęli po siedem mistrzostw i pucharów Polski, pięć razy zagrali w Lidze Europy i raz w Lidze Mistrzów. Obecnie zaś zajmują przedostatnie miejsce w lidze i przechodzą potężny kryzys sportowy i organizacyjny. Przez te 10 lat klub 12 razy zwalniał trenerów. Poznajcie te historie.

Magiera
Jesienią 2016 r. Legia znalazła się więc w sytuacji nie do pozazdroszczenia: potężna strata w Ekstraklasie, srogie lanie na powitanie Champions League i odpadnięcie z Pucharu Polski. Do tego zwolniony został trener, zatrudniony trzy miesiące wcześniej. Nikt więc w klubie nie rozglądał się za jego następcą. Trzeba było podjąć błyskawiczne działania. Jacek Magiera pracował wówczas w Zagłębiu Sosnowiec. - Legia od dawna wiązała z Jackiem plany. W przyszłości miał zostać trenerem na lata. Najpierw terminował jako asystent, potem samodzielnie prowadził drugą drużynę, aż wreszcie objął I-ligowe, filialne Zagłębie. Tam zyskiwał doświadczenie, by za jakiś czas przejąć Legię - wspomina dziennikarz Robert Błoński.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Młody, inteligentny legionista, gruntownie wykształcony trenersko Magiera miał być przyszłością klubu. Kibice jednak obawiali się, czy aby nie za wcześnie dostał szansę. - Czułem się gotowy. Przez lata obserwowałem w Warszawie pracę wielu szkoleniowców, byłem możliwie blisko, znałem specyfikę klubu, presja wyniku nie przytłaczała mnie - wspomina Magiera. - Jeśli ktoś mógł wówczas pozbierać drużynę, to tylko Jacek - gość, który nie musiał się z nikim poznawać, uczyć się Legii - mówi Adam Dawidziuk.

Magiera w swoim stylu sumiennie wziął się do pracy. Efekty przyszły szybko. Bardzo mocna personalnie ekipa, z powracającym w topowej formie Radoviciem, odrodzonym Rzeźniczakiem, świetnym Malarzem, znakomitymi Nikoliciem, Prijoviciem, Bereszyńskim, Hlouskiem, Moulinem, Guilherme, a przede wszystkim z wielkim liderem Odjidją-Ofoe, stała się drużyną. I to taką, która wygrywała seryjnie i wysoko w Ekstraklasie, w której mocno goniła czołówkę, a w Lidze Mistrzów ugrała cztery punkty na Realu i Sportingu, dzięki czemu zajęła 3. miejsce w grupie, dające grę w fazie pucharowej Ligi Europy. - Spotkanie ze Sportingiem było jednym z najlepszych w wykonaniu Legii, jakie oglądałem - wspomina Błoński. Legioniści grali jak z nut, w drużynie panowała dobra atmosfera, o którą bardzo dbał asystent Magiery Aleksandar Vuković, również oddany legionista. Magiera cieszył się przy tym ogromnym wsparciem trybun, które przyjęły go jako swojego i wielokrotnie skandowały nazwisko.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Sielanka szybko się skończyła. Zimą sprzedano Nikolicia, Prijovicia i Bereszyńskiego. Tego ostatniego z powodzeniem wprawdzie zastąpił Jędrzejczyk, ale dwójka wyśmienitych napastników była nie do zastąpienia. A na pewno nie przez Chimę Chukwu i Tomasa Necida. Przed meczem 1/16 finału LE pojawiły się więc potężne problemy, a Legii przyszło mierzyć się z Ajaxem. Holendrzy tym razem wydawali się znacznie mocniejsi niż dwa lata wcześniej. Ale Magiera miał plan. I w Warszawie zremisował 0-0. W Amsterdamie z powodu kartek znów nie wystąpił Radović i skończyło się 0-1. Jednobramkowa porażka nie przyniosła chluby, ale i ujmy również nie. W lidze nadal trzeba było gonić, a nie najlepszy start rundy wiosennej sezonu 2017 r. nie pomagał.

Podobnie jak tzw. konflikt właścicielski. W tym czasie bowiem doszło do przesilenia w Legii i jeden z ówczesnych współwłaścicieli Dariusz Mioduski wykupił udziały pozostałych - Bogusława Leśnodorskiego i Macieja Wandzla - i jednocześnie został prezesem. - Sporo się o tym pisało w prasie, dużo mówiło w klubie. My też rozmawialiśmy. Pojawiła się jakaś niepewność o to, co będzie dalej. Nie powiem, by całe to zamieszanie nam pomagało w grze - wspominał Broź. Legia nie prezentowała się efektownie, ale regularnie wygrywała. Magiera przesunął nacisk na grę defensywną, a z przodu grał bez klasycznej „dziewiątki”. Tam rządzili Odjidja-Ofoe i Radović. Drużyna mało strzelała, ale i traciła mało bramek. I na finiszu okazało się, że znów zostawiła wszystkich za sobą. - Nie ma co ukrywać, że Legia miała wtedy sporo szczęścia. Ale zważywszy na osłabienia, Magiera i tak poradził sobie bardzo dobrze - podsumowuje Błoński.

fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com

Po bardzo krótkich urlopach mistrzowie Polski rozpoczęli przygotowania do eliminacji Ligi Mistrzów. W klubie było duże ciśnienie, by powtórzyć wyczyn poprzedniego prezesa, a planem minimum była Liga Europy. Legioniści rozpoczęli bardzo dobrze. W dwumeczu rozbili 9-0 IFK Marienhamn. W III rundzie czekała FK Astana, zespół jak najbardziej w zasięgu „Wojskowych”. Problem w tym, że warszawianie nie byli już tym samym zespołem, co jeszcze w czerwcu. Odszedł Odjidja-Ofoe, skończyło się wypożyczenie Necida, Radović przeszedł odwlekaną operację kolana. Pojawiło się za to kilku piłkarzy, z których trener chciał tylko Krzysztofa Mączyńskiego. - Magiera o Hildeberto nawet nie słyszał, Armando Sadiku po raz pierwszy zobaczył w szatni. Pasquato został zakontraktowany tylko dlatego, że miał za sobą jakąś minutę w Juventusie, gdy zastąpił Del Piero - wspomina Błoński.

Legia przegrała w Kazachstanie 1-3. W rewanżu dała radę strzelić tylko jednego gola i odpadła. Magiera opowiadał później, że zespół wciąż był psychicznie wymęczony po trudach poprzedniego sezonu, że nie miał kiedy odpocząć od piłki, od siebie. - Nie zwalałbym na to. Wszyscy mieliśmy świadomość, o co gramy, jak się do tego przygotować mentalnie. W mojej ocenie o niepowodzeniu zdecydował pierwszy mecz w Kazachstanie. Zabrakło nam tam trochę doświadczenia. Przegrywaliśmy 0-2, graliśmy nie najlepiej, goniliśmy wynik, co kosztowało dużo sił i w końcu udało nami się zdobyć bramkę kontaktową. Wynik 1-2 dawał duże nadzieje przed rewanżem, bo wystarczyło wygrać 1-0, co zresztą daliśmy radę zrobić. Tymczasem z ławki ciągle słyszeliśmy: dalej, do przodu! Trenerzy chcieli, byśmy wyrównali. Odkryliśmy się i straciliśmy trzeciego gola po kontrze. Uważam, że to było niepotrzebne. Trzeba było przypilnować tego 1-2 i szukać swojej szansy w Warszawie. Po niepowodzeniu w rewanżu z drużyny zeszło powietrze - twierdzi Łukasz Broź. Wtóruje mu Dawidziuk: - Jacek chciał pozostać wierny swojej filozofii - chciał grać w piłkę, walczyć o korzystny wynik w każdym spotkaniu. W Astanie zabrakło wyrafinowania. Porażka 1-2, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, była zupełnie niezłym rezultatem przed rewanżem. A awans do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów oznaczałby pewną Ligę Europy.

fot. Piotr Kucza / FotoPyK
fot. Piotr Kucza / FotoPyK

Tymczasem trzeba było poradzić sobie w dwumeczu z Sheriffem Tyraspol. Mistrzowie Mołdawii byli wtedy zespołem niewątpliwie słabszym od Legii. Mecz w Warszawie zakończył się remisem 1-1, po którym widać było przerażenie w oczach rządzących klubem. W rewanżu bramki nie padły i legioniści po raz pierwszy od pięciu lat nie zdołali awansować do fazy grupowej. Prezes zapewniał wówczas, że Magiera to trener na lata i ma jego pełne zaufanie. „Magic” pozostał więc na stanowisku, mówiło się nawet o prolongacie umowy. Równolegle współpracownicy Mioduskiego, na czele z Tomaszem Zahorskim, lobbowali za zmianą. Szkoleniowiec poprowadził drużynę jeszcze tylko w dwóch ligowych kolejkach, w których raz wygrał i raz przegrał. Po porażce ze Śląskiem klamka zapadła, ale przez parę dni trwało dogadywanie następcy, choć negocjacje rozpoczęły się jeszcze przed wyrzuceniem Magiery. „Magic” stracił więc pracę dopiero w środku tygodnia. Prezes opowiadał, jak trudna dla niego to była decyzja i jak bolesna rozmowa. Magiera zapamiętał to jednak inaczej. - Rozmowa była krótka, bez większych emocji - wspominał. - Jacek Magiera był spuścizną po poprzedniej ekipie, Dariusz Mioduski czekał tylko, by zastąpić go kimś swoim. Aspekt merytoryczny nie miał znaczenia - podsumowuje Dawidziuk.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Czytaj także:
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. MACIEJ SKORŻA (cz. 1)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. JAN URBAN (cz. 2)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. HENNING BERG (cz. 3)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. STANISŁAW CZERCZESOW (cz. 4)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. BESNIK HASI (cz. 5)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. JACEK MAGIERA (cz. 6)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. ROMEO JOZAK I DEAN KLAFURIĆ (cz. 7)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. RICARDO SA PINTO (cz. 8)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. ALEKSANDAR VUKOVIĆ (cz. 9)
Jak to z trenerami Legii było 2011-2021. CZESŁAW MICHNIEWICZ (cz. 10)

Statystyki Jacka Magiery w Legii

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.